charakter informacyjny, a władza jest gromadzona i obecna w praktykach komunikacyjnych systemu kodów kulturowych, symbolicznej manipulacji i zarządzaniu dyskursem, jest dyskusyjne. Z perspektywy wielu ludzi, mieszkąjących zarówno w krajach ubogich, jak i w krajach o wyższymi poziomie dobrobytu, źródłem i instrumentem władzy pozostąje materialny dobrobyt i siła fizyczna - pieniądz i broń - zaś polityka jest wciąż walką
0 kontrolę nad nimi, walką, w której panowanie nad dyskursem
1 znaczeniem kulturowym jest istotne, lecz wciąż drugorzędne. Rozważmy następujący fragment z Castellsa:
„Bitwy kulturowe są w Erze Informacji bitwami o władzę. Są one przede wszystkim prowadzone w mediach i za pomocą środków, których dostarczają media, jednakże same media nie są posiadaczami władzy. Władza, jako zdolność do narzucania sposobu zachowania, znąjdije się w sieciach wymiany informacji i manipulacji symbolicznej, które odnoszą się do aktorów społecznych, instytucji, ruchów kulturowych, co możliwe jest poprzez ikony, rzeczników oraz różnego rodząju intelektualne wzmacniacze. W długiej perspektywie czasowej nie ma większego znaczenia, kto jest u władzy, gdyż rozdział ról politycznych stąje się rozległy i ciągle się zmienia. Nie ma już więcej żadnych stabilnych elit władzy” (Castells 1998:368).
Byłoby trudno przekonać na przykład tubylczych mieszkańców Kanady lub kobiety w Afganistanie - w obu przypadkach dokomjących pomysłowego i skutecznego zastosowania technologii informacyjnych i angażujących się kreatywnie w kulturową politykę znaczenia - że „w rzeczywistości nie ma znaczenia, kto jest u władzy”, oraz że nie istnieją już dłużej stabilne, trwałe elity władzy. Prowadzone przez nich wałki z pewnością mąją charakter kulturowy, ale nie są one po prostu kulturowe, być może nie są one nawet przede wszystkim kulturowe. Wydąje się, że dochodzimy w tym miejscu do ograniczeń modelu sieciowego w wyjaśnianiu polityki, nawet w świecie, w którym technologie sieci stąją się pośrednikami istotnych przemian. W tych przypadkach, a także w wielu innych, rodząj władzy, o którym mowa, nie jest rozproszony w „sieciach wymiany informacji i manipulacji
symbolicznej”. Jest on raczej skoncentrowany w rękach państwa oraz dzierżony przez elity ekonomiczne i wojskowe, które sprawcą kontrolę nad instrumentami swojego suwerennego wydawania sądów i podejmowania działań i których korzyść jest raczęj ugruntowana niż „zmienna”, nawet w demokracjach nominalnych. To samo można by powiedzieć o wojnie przeciwko Irakowi w 2003 roku, w której zdeterytorializowany ruch społeczny, wykorzystując skomplikowane technologie sieci do mobilizacji i organizowania swojego sprzeciwu, nie był zupełnie w stanie wjrwrzeć wpływu na działania suwerennej władzy państw narodowych USA, Wielkiej Brytanii czy Australii (by wymienić jedynie trzy kraje) w tym regionie w zgodzie z ich interesami. Taka władza, bardzo stary i wytrwały rodząj władzy, jest sprawowana w sposób, który jest czasem bardziej konkretny niż symboliczny, i nie jest łatwy do uniknięcia. Niełatwo także skutecznie mu się sprzeciwić dzięki użyciu technologii sieci.
Pozostawiąjąc na chwilę pytanie, czy społeczeństwo sieci może zostać określone jako takie, które jest ożywiane przez zasadniczo nową politykę, trzeba wziąć pod uwagę możliwości technologii sieci, jakie przedstawiają one dla starych form polityki, które przynajmniej w niektórych częściach świata oznaczają politykę liberalnej demokracji na poziomie narodowym. Jak wiadomo, pojawieniu się nowych technologii informacyjnych i komunikacyjnych towarzyszy zwykle euforyczny dyskurs o tym, że mogłyby one być instrumentami radykalnego oporu demokratycznego, i dyskurs ten pozostąje dość trwały. Jak zauważa Castells, „Po Internecie spodziewano się, że będzie doskonałym narzędziem służącym rozwojowi demokracji. I wciąż się tak uważa” (Castells 2003: 176). Jedną z najgłębszych intuicji liberalnej demokracji jest przekonanie, że ogólny rozwój naszej zdolności do gromadzenia i dzielenia informacji, a także do komunikowania się z innymi, wzmacnia demokratyczny sposób uprawiania polityki. Informacja i komunikacja, jak wierzymy, stanowią fundament demokracji, dlatego technologie, które
156