Wielkie stolice kościelnego świata 59
Wielkie stolice kościelnego świata 59
Pawii w t^jjl ie siebie i “> się tyan]
V mojej m
zego
-papieża”), śedes apostoł jbśdoiów, celaria Damaa i men tylko i latychmiastffl
każde dziesię : prymat biski bą o interwenci ;o w odwrotu lutowania |_ i Rzymu, wątp dramat rysując
Rzymu, zawt zi ludzi uzni liny argument! iy — i odwrot łycyjnychl i rzymski pi tychmiast przyj )by to, że Ko zycjęH ielki. | i Kościoła w stol»| /anym światem H pozycja wyniki im, dokładniej :zy biskupa tm był miastem oq ozmaitszych. wl znaczenie w p
jego zystkim w jejsze 1
latach kształt
rzymskiej gminy wiele ważyła w dalszych jej dziejach. Dawała jej członkom pewność, że wiara przekazywana w społeczności chrześcijańskiej Rzymu z pokolenia na pokolenie jest słuszna, gdyż otrzymali ją od tych, których autorytet nigdy nie był podważany. Ten właśnie fakt pozwalał Kościołowi rzymskiemu występować w roli strażnika ortodoksji, do którego można się było zwracać z wątpliwościami (a tych nie brakowało, doktryna rodziła się bardzo powoli, w męce dysput i rozdarć). Jednak Rzym nie był jedynym miastem mogącym się poszczycić apostolskimi początkami, takich miast było wiele, w sumie więc dla pozycji Kościoła rzymskiego ważniejsza była świecka ranga miasta niż jego apostolskie początki.
Oba czynniki, pierwszeństwo samego miasta i świadomość, że jego Kościół jest depozytariuszem słusznej doktryny, składały się razem na to, co historycy Kościoła przywykli nazywać honorowym prymatem Rzymu. Honorowym — gdyż nie szły za nim konsekwencje w sferze praktyki, Kościoły mniejsze i większe postępowały tak, jak uważały za właściwe. Mogły one zwracać się do Rzymu z pytaniami i niekiedy to czyniły, ale bynajmniej nie musiały i często szukały na innej drodze rozwiązania swych kłopotów. Aktywniejsi i ambitniejsi biskupi Rzymu potrafili skłonić biskupów innych miast — czy dokładniej: niektórych biskupów innych miast — do wysłuchania ich głosu w konkretnych sprawach, jednak w pierwszych dwóch wiekach zdarzało się to rzadko. Jeśli spojrzymy na dzieje chrześcijańskiego piśmiennictwa, a więc i chrześcijańskiej doktryny, dojdziemy do wniosku, że Rzym nie zajmuje w procesie jej kształtowania miejsca uprzywilejowanego (co nie oznacza, że w Rzymie nic się w tym względzie nie działo: ściągało tu wielu wybitnych teologów z różnych krain imperium, sami bowiem biskupi Rzymu w sferze doktryny nie odgrywali — bardzo długo — twórczej roli).
Biskupi innych wielkich miast imperium pozostawali w korespondencyjnym kontakcie z biskupami Rzymu (korespondowali także między sobą, przypominam rozważania z poprzedniego eseju), zasięgali ich opinii na temat rozmaitych spraw, powoływali się na zgodność proponowanych przez siebie rozwiązań z decyzjami biskupa rzymskiego. Ale jeśli mieli odmienne zdanie — pozostawali przy swoim. Cyprian, kierujący w połowie III w. Kościołem Kartaginy, potrafił w sprawie bynajmniej nie błahej, powtórnego chrztu heretyków, całkowicie ignorować odmienną postawę stołecznego biskupa i odmienną tradycję jego Kościoła.
U progu IV w. Kościół rzymski nie odgrywał istotniejszej roli niż w wieku III. To prawda, że Konstantyn Wielki jego biskupowi, Miltiadesowi (310— —314), zlecił rozsądzenie konfliktu między dwoma odłamami chrześcijan w Afryce (donatystami i katolikami) i że ów sąd papieski się odbył (313 r.), ale gdy sprawa ciągnęła się dalej i cesarz polecił zorganizować specjalny synod w celu jej rozstrzygnięcia (Arles, 314 r.), w dyskusji nie powoływano się na wydany wcześniej rzymski wyrok. Nie wspominano o nim nawet