54
wody zdrady stanu. Jakie konsekwencje wyciągnął z tego Cycero? Postępując ściśle podług zasad prawnych, musiał oskarżyć ich w komisji kryminalnej mwiestatis przed sądem przysięgłych złożonym z 75 ludzi, w równej liczbie senatorów, rycerzy i trzeciego stanu: tak postanawiała lex Aurelia iudiciaria ogłoszona przed siedmiu laty za konsulatu Pompej usza. Była to procedura tak długa, że w międzyczasie Rzym mógłby już nieraz spłonąć; a zresztą kto wie, jaki wyrok wydałby taki sąd. Strach przed spiskowcami był Avielki; nawet w wypadku, gdyby żaden z sędziów nie dał się przekupić — czyż tenorem nie zdołanoby wymusić werdyktu uniewinniającego?
Toteż Cycero zrozumiał, że' trzeba wystawić własną głowę pod pioruny, nie ukrywając się za kolegium sędziów. Teraz właśnie wydobył „miecz z pochwy" i na podstawie otrzymanych pełnomocnictw zaproponował senatowi pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej zdemaskowanych spiskowców.
Przed zebrany senat sprowadzono oskarżonych. Konsul zapytał ich, czy poznają swe pieczęcie: zaprzeczenie było rzeczą niemożliwą. Odczytano listy: fakt zdrady stanu, zdrady najokropniejszej, był oczywisty. Nastąpiło rozpatrzenie sprawy przez nadzwyczajny sąd senacki, w trybie zwyczajnego posiedzenia senackiego. Cycero, jako konsul przewodniczący, zwrócił się przede wszystkim do obu wyznaczonych konsulów, Sylana i Mureny, proponując im, aby wypowiedzieli swą sententia (taki był porządek od czasów Sulli, który zniósł stanowisko princeps senatus). Sylan wypowiedział się za sumnrnm suppli-cium, czyli, jak to wszyscy zrozumieli, za karą śmierci: tak samo Murena. Po wyznaczonych konsulach przewodniczący zwracał się kolejno do konsularów, czyli do byłych konsulów. Grupa ta miała w senacie największy wpływ, liczyła mniej więcej 50 osób. Ci również podzielili zdanie Sylana, przy czym niektórzy dodali swoje własne opinie; większość poprzestała na ustanowionej formule: C. Silano assentior i.
Sprawa zdawała się być już rozstrzygnięta, ale Obyczaj przodków wymagał, aby te pytania kolejno zadawać wszystkim. Po konsularach należało się zwrócić do wyznaczonych pretorów,
1 Zgadzam się z Gajuszem Sylanem.
których było ośmiu; jednym z nich był Juliusz Cezar. Jego położenie było kłopotliwe. Wszyscy wiedzieli, że Cezar jeszcze niedawno podsycał ambitne plany Katyliny — j akże się więc wypowie w sprawie jego wspólników? Ale Cezar umiał znaleźć sobie wyjście, zarówno mądre jak i honorowe. Powołał się na dawne prawa, zwłaszcza zaś na prawo Grakcha, na mocy którego wyrok kary śmierci mógł wydać tylko sąd ludowy. Jasno przedstawił senatorom wielką odpowiedzialność, jaką biorą na siebie naruszając to prawo — i ze swej strony proponował dla przestępców dożywotnie zamknięcie w więzieniach municypalnych. W praktyce równało się to uniewinnieniu, gdyż należało się spodziewać, że więźniów uwolnią przemocą pozostali spiskowcy; ale widmo odpowiedzialności podziałało przygnębiająco na senatorów. Sylan poprosił o głos dla wyjaśnienia rzeczy (co było dozwolone) i powiedział, że pod summum supplicium właśnie rozumiał dożywotnie więzienie, gdyż kara śmierci jest przez prawo niedopuszczalna. Pozostali chętnie się przyłączyli do tego stanowiska. Po Cezarze zaproponowali to samo inni wyznaczeni pretorowie, za nimi byli pretorowie (praetorii); a dalej wyznaczeni edyle i niewielka
grupa byłych edylów (aeclilicii) ; po nich przyszła kolej na wyznaczonych trybunów, a wśród nich na Marka Katona. Był to jeden z najuczciwszych i nieskazitelnych a zarazem najsurowszych ludzi ówczesnego Rzymu ; dwa ideały wiecznie płonęły w jego duszy i kierowały jego postę-powaniem: obraz pradziada Katona Starszego i obraz prawdziwego mędrca, wypielęgnowany przez szkołę stoików. „Czego wymaga obowiązek?“ — takie było zawsze jego pytanie.