70
Kiedy go Polibiusz, nauczyciel jego, zapytał śmiało, co znaczą te słowa, miał otwarcie powiedzieć, że miał na myśli ojczyznę, o której ■ los się obawia, patrząc na niestałość rzeczy ludzkich.
14
Kogo się ludzie boją, tego nienawidzą
Ze wszystkich środków zmierzających do zabezpieczenia sobie władzy i utrzymania się przy niej żaden nie jest właściwszy nad pozyskanie sobie miłości podwładnych, żaden szkodliwszy jak sianie postrachu. Bardzo pięknie to wyraził Eniusz:
„Kogo się boją, tego nienawidzą; kto zaś kogo nienawidzi, jego śmierci sobie życzy".
Że nienawiści wielu żadna potęga oprzeć się nie potrafi, przekonano się niedawno, jeśli pierwej tego nie wiedziano. Bo nie tylko zamordowanie tego tyrana 1, którego niechętnie zno-siło orężem zniewolone państwo, jasno dowodzi, ile' może nienawiść ludzka przyczynić się do czyjejś zguby, lecz także upadki innych tyranów, z których prawie żaden nie uniknął podobnej śmierci. Złym bowiem strażnikiem trwałości władzy jest strach poddanych, a przeciwnie, ich życzliwość jest sojuszniczką, wierną nawet na zawsze.
Lecz ci, co współobywateli ujarzmili silą oręża i trzymają w karbach dzięki swej władzy, oczywiście muszą posługiwać się surowymi środkami jak względem sług, jeśli inaczej nie można znaleźć u nich posłuchu. Nie ma zaś większych głupców nad tych, którzy w wolnym państwie tak się urządzają, że sieją postrach. Bo chociażby ktoś siłą pogwałcił prawa, zastraszył wolność, dojdą one jednak kiedyś do głosu. Ostrzejsze są ukąszenia wolności ograniczonej niż w całości zachowanej.
Przeto trzymajmy się tego, co ma najszersze zastosowanie i najwięcej przyczynia się nie tylko do zapewnienia sobie bezpieczeństwa, ale także do zdobycia władzy i potęgi, tj. by się nas nikt nie, bał, a wszyscy kochali. Tym sposobem najłatwiej osiągniemy nasze cele tak w prywatnym, jak i w publicznym życiu.
Nieśmiertelność poety
Niezwykłe i potężne uniosą mię skrzydła,
Mnie, poetę-łabędzia, w powietrzne przestworze;
Już mnie na tym padole nic wstrzymać nie może, Lecz porwany, gdzie zawiść nie sięga obrzydła,
Porzucę ziemskie grody. Bo wiedz, że ja wcale, — Chociaż jestem z ubogich ojców urodzony,
A twą przyjaźnią, Mecenasie 2, wywyższony, — Nie umrę i Styksowe 3 nie skryją mnie fale.
Oto już chropowata porasta mi skóra Na goleniach; już z wierzchu jawią się znamiona śnieżnego ptaka; już mi palce i ramiona Zaczynają ocieniać delikatne pióra...
Pewniejszym niźli Ikar, syn Dedala, lotem Wzbiję się, śpiewny łabędź, ponad Syrt 4 głębiny, Obaczę lud Getulów5, północne równiny I brzegi, w które Bosfor uderza z łoskotem.
Usłyszą o mnie Kołchy i Daków 6 narody,
Które przed kohortami Marsów 7 trwogę tają,
I Gelony 8 najdalsze, — me pienia poznają: Hiszpan i lud pijący Rodanowe wody.
Niechaj więc płacz i skargi, oraz przykre żale Nie towarzyszą pozornemu pogrzebowi;
Wstrzymaj też pożegnalny okrzyk — i grobowi Mojemu czci nadmiernej nie okazuj wcale.
Tj. Cezara w r. 44 przed Chr.
Opiekun poetów, przyjaciel Horacego.
- Styks, rzeka w podziemiu.
" Zatoki w północnej Afryce.
1 Dzikie plemię w północnej Afryce.
r> Kolchowie mieszkali nad wschodnim wybrzeżem Morza Czarnego, Dakowie na północ od dolnego Dunaju.
<l Bitny szczep w środkowej Italii.
Mieszkali nad rzeką Borystenesem na dzisiejszej Ukrainie.