32
Czyż się tego nic robi? Kobi się, ale tylko negatywnie, a to jest półśrodek; tu trzeba robić pozytywnie. Duchowieństwo nasze tworzy obecnie tylko jakowąś straż ruchu ludowego, i to straż strasznie bierną, ograniczającą się po większej części do stwierdzania faktów, ilekroć ten ruch zbacza na manowce i do załamywauia rąk nad tern; taka metoda protestu, choćby najenergiczniejszego, do niczego nie doprowadzi. Duchowieństwo powinno być nie obok ruchu, ale w nim, w samym jego środku ; na czele tego ruchu powinno stanąć, a gdzie się to nieda, brać przynajmniej w nim wszechstronny udział. Naraża to na osobiste nieprzyjemności, ale trudno — gdy obowiązek tak każe, a roztropność radzi.
W przeróżnych kwestyach t. z. »drażliwych* (w całej Europie niema ich tyle, ile w jednej małej Galicy i; u nas wszyscy są drażliwi, więc też wszystko na drażliwe zamieniają), nawinie się każdemu z księży sporo kłopotu. Ale rozpatrzywszy się bliżej, spostrzeże, że to są kłopoty czysto świeckiej natury, które wobec katechizmu i etyki katolickiej nie są wcale kłopotliwemu sprawami; natenczas bez ogródki i z otwartą przyłbicą rozstrzygać rzecz nie według prawideł okazyonalnej powiatowej dyplomacyi, lub jakiejkolwiek maluczkiej polityczki, ale wyłącznie i z całą ścisłością tak, jak gdyby ta sprawa poddaną była pod orzeczenie kapłana, jako strażnika katolickiej sumienności. »Drażliwi* umilkną po bardzo krótkim czasie, wstyd im usta zamknie, a ksiądz będzie bożyszczem ludu i — co ważniejsza — przyczyni się do wprowadzenia religijności do życia publicznego, ludowi zaś sobie powierzonemu wypełni straszną lukę moralną, powstałą stąd, że ten lud traci wątek religijności, niewiedząc, w jaki sposób cały szereg nowopowstałych objawów życiowych ma odnieść do kościoła. Któż mu to ma wyjaśnić, jeżeli nie ksiądz?
Jeżeli duchowieństwo obowiązku tego zaniedba, lud będzie próbować radzić sobie sam, bo taka jest natura ludzka, że raz zaciekawiony do jakiejś wątpliwości człowiek, nie spocznie, póki jej sobie nie wytłumaczy, chociażby w najfałszywszy i w skutkach najzgubniejszy sposób. Toteż mylą się ci, którzy mniemają, że nie byłoby u Indu zgorszenia religijnego, gdyby nie zła wola tego lub owego agitatora. Skoro tylko agitatora słuchają, widocznie już mają wątpliwości. Agitator nie może być nigdy niczem więcej, jak tylko podpowiadaczem, ale musi zastać już istniejącą kwestyę, w której zamierza podpowiadać. Oczywiście, prawie każdy lubi, gdy mu się podpowiada, byle to działo się zgrabnie; natężać mózgu nie lubią ludzie, bez względu na to, czy chodzą we frakach, czy w mundurach, czy w sukmanach; stąd też agitator na wsi pożądanym i miłym jest gościem, zwłaszcza, gdy nie skąpi przyrzeczeń. Ale gdyby ich nie było, lud wymyśliłby sobie sam jakąś doktrynę, a w kwestyi religijnej zabrałby się sam do naiwnego uzupełniania i »poprą\*iania« swoich dotychczasowych poglądów o stosunku świata przyrodzonego do nadprzyrodzonego. Jest bowiem zasadniczą cechą naszego ludu (i to jest dobrze), że każdy drobiazg odnosi do nadprzyrodzonego porządku. Kto zliczy, w ilu już wieśniaczych duszach odbyła się walka, jak tu odnieść da nadprzyrodzonego porządku to wszystko, co »zepsuty świat* naniósł nowego w »tych ciężkich czasach*? Jak nieświadomych schyzmatyków co dnia przybywa, tak może istnieje już niejeden nieświadomy heretyk, w najlepszej wierze »poprawiający* sobie urządzenie kościoła.
Niewiele pomoże pouczanie ludu, co nie jest katolie-kiem; jego pouczyć trzeba, co jest katolic-kiem i śmiało okazać, jak to i owo po katolicku powinno wyglądać, w danym razie nie wahając się samemu to zrobić bez względu na czy-jekolwiek »drażliwości*. O! gdyby nasze życie publiczne było choć trochę religijnem, gdyby się choć trochę liczyło z kwe-styą, jak też to załatwienie lej lub owej sprawy wygląda w stosunku do katechizmu; natenczas zapewne nie mielibyśmy żadnej, a żadnej chmury na horyzoncie. Lud zaś byłby z pewnością zupełnie zadowolony — z wyjątkiem jedynie tych, którzy wśród niego sami są w świadomej opozycyi do katechizmu. Ale ta jest siła życia publicznego, jeżeli się normalnie rozwija, że nieuczciwych druzgocze i czyni ich nieszkodliwymi. Skoro tylko nieuczciwi mają jakiś wpływ i choćby cień władzy,
3