72
nie. Sądzę też, że sami Stańczycy i szanowni Nestorowie Trom-tadratów jednako będą się cieszyć, jeżeli im Bóg dozwoli dożyć tej chwili, w której młodsi pogrzebią te sprawy i złożą je ad acta, do wyłącznego użytku historyków. Czyż jest między wami, po jednej i drugiej stronie, choćby jeden, któryby nie przyznał, że ta waśń o rok 1863, od kilkunastu lat już niepotrzebna, zatruła mu życie i zmarnowała połowę sił? Złóżmy to ad acta! Czyż my tak bardzo zadowoleni z tej naszej walki stronnictw? czy może z niej dumni? czy ona dostarcza nam korzyści politycznych? czy upraszcza nasze stosunki i umniejsza kłopotów?
Mielibyśmy już dawno pozytywny i przez większość przyjęty program polityki krajowej, gdyby nie ta czcza gadanina o rzeczach, które przestały być aktualnemi. Było to gorliwe młócenie słomy.
I my to mamy przenosić pod wiejskie strzechy? Brak programu? dyskussyę o to, co — było?! lekkomyślne ignorowanie tego, co jest? Czyż chcemy zaraz na wstępie lud ten politycznie ogłupić? Podawać mu starzyznę polityczną, jako strawę przyszłości? Niechajże się zastanowi każdy, kto chce być wśród ludu agitatorem tego czy owego stronnictwa.
Zamiast przenosić do ludu te sprawy, należy przeciwnie — koniec im położyć wśród inteligencyi. — Lepiej starajmy się o to, żeby wszystko w naszem życiu publicznem było ak-tualnem, a są rzeczy koło nas, które mogą nam dostarczyć aż do zbytku politycznej kanwy.
Pojawienie się socyalizmu było przez chwilę szklanką zimnej wody, wylaną na walczących w bitwach stoczonych w poprzedniem jeszcze pokoleniu (w r. 1863) i przywołało ich choć trochę do roku istniejącego w rzeczywistości. Wzmogło się wówczas stronnictwo konserwatywne, gdy konserwatyzm pojęto jako ogólną obronę podwalin społeczeństwa1).
*) Kłamstwem jest, jakoby z socyalistami walczono o sprawę robotniczą; ta rzecz stanowi grunt wspólny. Walczy się z nimi o sprawę religii, rodziny, o ideę narodową i o zachowanie pola dla indywidualnego rozwoju jednostki.
Socyalizm starał się jednak być grzecznym i doprowadził do tego, że wielu tuszyło sobie, że socyalizm polski będzie innym od zachodniego i dziś jeszcze nie brak naiwnych, którzy przypuszczają, że on będzie patryotycznym. Bądźcobądź socyalizm poruszył tylko sprawę ugrupowania stronniclw, ale jej nie załatwił. Łatwo to bowiem powiedzieć: walczmy o ideały ludzkości i cywil i żacy i; każdy gotów do pospolitego ruszenia, ale ten sposób wojowania przestarzały, nie przyniesie zwycięstwa; według jakiego zaś schematu zorganizować się w pułki i szwadrony i jaką sobie przyswoić broń?
Tego nas nauczyć może — ruch ludowy. Gdy się z nim zbliżymy, stracimy do reszty ochotę swarzyć się o rok 1863. Tam w głębi otworzono nam niewyczerpalną kopalnię spraw, które nam dostatecznie głowę zaprzątną , a które dosyć wywołają wymiany zdań i będą wymagały podziału pracy. Gdy tam dojdziemy do różnicy zdań — będzie się przynajmniej warto pokłócić, bo naprawdę będzie o co. Chodźmy do ruchu ludowego poszukać sobie nowych dróg politycznych. Co się nie powiodło Stańczykom, to się teraz może udać; nadać krajowi nowe tło polityczne, licujące z nowym czasem i no wena i stosunkami. Kto zaś tego dokona? Czy szczęśliwsi tym razem Stańczycy, czy inni, to już dla potomności obojętne.