Suburbanizacja to zjawisko, jakie towarzyszy miastom od zawsze, zmieniają się tylko formy i tempo zajmowania sąsiednich terenów przez rozrastające się miasta. Dziś, kiedy mamy zastrzeżenia i do form, i do tempa, co wyraża najlepiej określenie sprawi, nie mające raczej pozytywnej konotacji i którym określa się w angielskojęzycznej literaturze to, co my elegancko nazywamy suburbanizacją, warto się zastanowić, w jaki sposób możemy w tych procesach uczestniczyć. Nie biernie je obserwując, ale starając się je choćby kontrolować, jeżeli uznajemy, że
0 ich odwróceniu już nie może być mowy.
W 2004 roku, opisując w „Urbanistyce” 9/2004 peryferie i centrum Warszawy, pisaliśmy: „O statusie miasta decyduje, w powszechnym odbiorze, jego obraz. Ta suma subiektywnych spojrzeń mieszkańców i przyjezdnych może miasto degradować, może też podnosić jego znaczenie ponad wartość obliczoną, na przykład, w statystyczny sposób. Nie powinno to nas dziwić. Z obrazem miasta łączy się pojęcie jego tożsamości kulturowej, w tym przestrzennej - urbanistycznej i architektonicznej. Oglądana przestrzeń jest mniej lub bardziej świadomie oceniana. Oznacza to porównywanie z innymi przestrzeniami o podobnej funkcji i o podobnym położeniu w mieście, ale też z naszymi wyobrażeniami o tym, jak powinna wyglądać, i porównywanie z historycznymi poprzedniczkami obecnie oglądanej przestrzeni. Myślimy, pytając się sami siebie, czy jest tożsama z wymienionymi wyżej uznanymi wzorcami? Odpowiedzi „tak” mogą stanowić o prosperowaniu miasta, gdy umiejętnie będą przełożone w rozwoju wydarzeń na sformułowania
1 fakty z dziedziny ekonomii, nauk społecznych i politycznych.
Miasta nikt nie ogląda w całości, jak innych tworów cywilizacji albo kultury. Miasto oglądamy fragment po fragmencie, jako sekwencje wnętrz urbanistycznych, jako sekwencje krajobrazowe. Oglądamy je w ten sposób zarówno od środka, jak i z zewnątrz. To, co widzimy wewnątrz miasta jest tym, co jego mieszkańcy pozwalają nam zobaczyć, co jest przestrzenią wspólną, publicznie dostępną. Te przestrzenie publiczne występują głównie w śródmieściu i w centrum miasta. (...) Stąd, zupełnie słusznie, w aspekcie wyrażonym wcześniej, uważa się centrum miasta za jego wizytówkę (...).
To, co widzimy patrząc na miasto z zewnątrz powinno być jego granicą, odcinającą w krajobrazie miasto od terenów otwartych. Jest to stwierdzenie oczywiste, potwierdzane wielokrotnie. Niestety, jest tak, że choć stale występujemy przeciwko rozpraszaniu się miasta na otaczające je tereny, poza wszelkie linie i strefy graniczne, to owo rozproszenie postępuje.
Dziś, w epoce nadchodzącej (być może) dominacji miasta-regionu nad miastem zwartym, zjawisko dyspersji staje się szczególnie niebezpieczne dla takich
3