Marcin Borowicz był synem zubożałego szlachcica. Jego rodzice pragnęli, by ich dziecko zdobyło wiedzę, a w szczególności poznało język rosyjski, który był językiem urzędowym na terenie tego zaboru. Już jako ośmiolatek został odwieziony z rodzinnych Ga wronek do Owczar, gdzie rozpoczął swoją edukację.
Przerażony, pozostawiony sam sobie, w zupełnie obcym środowisku, miał pod opieką pana Wiechowskiego i jego żony odkrywać arkana nauki. Mimo tej nowej sytuacji życiowej szybko zgłębiał tajniki różnych przedmiotów. Wiejska szkoła w Owczarach kształciła przede wszystkim dzieci z biednych rodzin. Klasa nie była ogrzewana, a książki mieli tylko nieliczni szczęśliwcy. Sam nauczyciel był słabo opłacany, co odbijało się na jego wyglądzie, chociażby wychudłej twarzy i skromnym ubraniu. Chłopiec po raz pierwszy spotkał się z tak widocznym ubóstwem. Był jednak pełen podziwu dla wysiłku nauczyciela oraz uczniów, którzy mimo wszystko chcieli się czegoś nauczyć. Dni spędzone w szkole były przepełnione nudą. Dopiero wizyta inspektora Jaczmieniewa wniosła trochę urozmaicenia. Nerwowa atmosfera związana z inspekcją udzieliła się również Borowiczowi, niezdającemu sobie nawet sprawy z tej sytuacji.