rozrosną się w jedną wspólną całość, uprawianą zespołowo dla najkorzystniejszego wyzyskania zasobów ziemi. Uprawa i zasiewy dokonują się złożoną pracą wszystkich członków wspólnoty w ramach własności prywatnej zostaną domostwa i wszystkie działki przydomowe. Plon zebrany pójdzie do wspólnego spichlerza i podzielony będzie na zasadzie: Każdemu według potrzeb. Zarząd wspólnoty spoczywać będzie w rękach Rady Dwunastu, wybieranej na kilka lat spośród najgodniejszych. Podniesie się poziom moralny wsi. Przy zrównoważonym dobrobycie nie będzie miejsca na pokrzywdzonych i krzywdzicieli, zniknie zawiść i pieniactwo. Wszystkie swe perspektywy rozwinął w przemówienie przed radą gminną - i przegrał. Musiał odejść odrzucony i wyśmiany. A ponieważ sprawa wiązała się bezpośrednio z jego miłością do córki Suhaja, odszedł ze złamanym szczęściem osobistym. Przyczyny klęski tkwiły w owym entuzjazmie, po części w istocie podjętego przezeń zadania. Gruntowały się one na przeświadczeniu, że zło społeczne ma przyczyny tylko materialne. Punkt wyjścia tego założenia stanowi złuda, że natura ludzka jest sama w sobie dobra. Pokonany nie wziął pod uwagę tego, że złość, zawiść mają korzenie w naturze ludzkiej i z tego to ostępu trzeba je osobno wymazać. Inaczej ustrój, choćby najidealniejszy, zostanie przez ludzi spotworzony. Rakoczy chciał olśnić wszystkich swym projektem i wymową, uwierzył, że uzyska powszechną zgodę. Jest on reformatorem utopijny i to w wysokim stopniu nieprzezornym, raczej naiwnym. Warto zwrócić uwagę na osobisty stosunek Rakoczego zarówno do rodowych przeciwników, jak i do nędzarzy - podopiecznych. Stwierdził on, że do gazdów nie czuje osobistej niechęci, a jeśli chodzi o komorników, to każdy z nich jest mu obojętny: są to ludzie myślący tylko o swych żołądkach, łakomi, zazdrośni. Dla nich można zrobić wiele, ale z nimi - nic. W Rakoczym drzemią zawiązki nie tyle na zbawcę, ile na dyktatora, walczącego mniej dla ludzi, raczej dla idei. Ocieramy się tu o winę tragiczną bohatera, o główną bodajże przyczynę jego klęski. Konflikt podstawowy powieści „W roztokach” ujęty został w strukturę tragedii. Kończy się klęską i ruiną. Korzenie tragizmu tkwią w porządku świata, w węższym jeszcze stopniu w osobowości bohatera; mamy do czynienia z tragedią charakteru. Jeśli chodzi o osobowość Rakoczego, to pisarz ozdobił go darem poetyckiego spojrzenia na świat. Na sprawy tego świata reaguje on uczuciowością, a ta prowadzi go w sferę marzeń. W przeciwieństwie do nasyconego liryzmem i subiektywizmem Rakoczego, wójt Suhaj został silnie zobiektywizowany. Jest on człowiekiem starym. Swój urząd piastuje od trzydziestu lat. Jego rozeznanie w sprawach świata bierze się z przyrodzonego zdrowego rozsądku i rozległego doświadczenia. Suhaj jest tradycjonalistą z krwi i kości: wypróbowanego porządku nie odstąpi na pół kroku. W stosunkach z władzą rządową jest lojalnym oportunistą. Co do porządku społecznego przestrzega nienaruszalnej zasady, którą jest patriarchalizm. Według tego władza nad gromadą przypada tylko tubylcom, a nie przybyszom.
Jeżeli chodzi o konflikt Rakoczego z Suhajem, to ten drugi jest bardziej zwarty w sobie, przezorny, opanowany, doświadczony, bystry. Wie dobrze, o co idzie sprawa i góruje nad przeciwnikiem. Rozeznaje się w jego sile, ale też trafnie chwyta i wyzyskuje słabości. Wie, za co i kiedy kazać go aresztować. W walce Rakoczego z Suahejm przeciwnicy są zrównani, godni siebie, pewni swego. Suhaj to obrońca porządku, który panował przez wieki, przełamywał wiele trudności; teraz dochodzi kresu, ale jeszcze nie jest skory do ustąpienia.
Główny rdzeń problemowy powieści Orkana, czyli proces przekonywania się wsi polskiej z ustroju patriachalnego na demokratyczny, posiada w istocie swej zakrój epicki. Został on osadzony na przełęczy między dawnymi a nowymi laty. Przebieg jego został ujęty i skonstruowany dramatycznie: konflikt węzłowy rozwija się antagonistycznie między rzecznikami obu ustrojów, wyniesionymi wysoko ponad nikłą rzeszę. „W roztokach” przelewa się fala liryzmu poprzez wprowadzony tam świat przyrody. Ukazał swoiste piękno rzeźbionego krajobrazu. Narzucił naszej pamięci urok głęboko zalesionych roztok. Dał urzekającą wizję żywej, potężnej jeszcze za jego czasów puszczy świerkowej. Szczególnie wiele jest „W roztokach” poezji lasu. Ona to była najbliższa jego sercu i wyobraźni. Odtwarzał ja zarówno w majestacie prastarej potęgi, jak i drobnych przejawach wszelkiej żywiny. Opisów krajobrazu czy szczegółów przyrody umieszczonych bezpośrednio od autora jest niewiele. Te, co są, podane zostały przy wtórze ech idących z przeszłości, syconych legendą. Ich wzniosłe piękno mówi do nas nie wprost, ale jakby przez szum upływającego czasu. Elementy przyrody występują spersonifikowane i wzbogacone