Pojawia się widmo Dziewicy. Mąż gotów się jej powierzyć, byle uwolniła go od prozy życia. „O każdej chwili twoim jestem" - deklaruje. Z sypialni dobiega Głos Kobiecy - to Żona przyzywa Męża, by do niej powrócił. Mąż postanawia, że jeśli duch jeszcze raz się pojawi, porzuci wszystko i uda się za Dziewicą. Przypomina sobie jednak, że jego małżonka oczekuje dziecka.
W kącie salonu stoi kolebka z uśpionym dzieckiem. Żona, siedząc przy fortepianie, opowiada mężowi o przygotowaniach do chrztu i przyjęcia. Zamówiła już wizytę księdza i kilka czekoladowych tortów z tej okazji, lecz niepokoi ją zachowanie małżonka, który od jakiegoś czasu przestał okazywać jej czułość i rozmawiać z nią. On siedzi pogrążony we własnych myślach. Ona nie przypomina sobie, żeby czymkolwiek go uraziła, by mógł ją tak oschle traktować. Mąż mówi: „Czuję, że powinienem cię kochać." Słowa robią piorunujące wrażenie na kobiecie. Błaga go, by kochał choć ich dziecko. Małżonek opamiętuje się i obiecuje kochać ich obydwoje. Naraz słychać grzmot i muzykę.
Wchodzi Dziewica „O, mój luby, odrzuć ziemskie łańcuchy, które cię pętają. - Ja ze świata świeżego, bez końca, bez nocy. - Jam twoja." Żona spostrzega upiora. Zauważa jego brzydotę: „to widmo blade jak umarły leży - oczy zgasłe i głos jak skrzypienie woza, na którym trup leży." Wyczuwa zapach siarki i zaduch grobowca. Mąż jednak widzi tylko piękną dziewczynę, pragnie za nią podążać, a Dziewica mówi do niego: „Ta, która cię wstrzymuje, jest złudzeniem. - Jej życie znikome - jej miłość jako liść, co ginie wśród tysiąca zeschtych -ale ja nie przeminę." Małżonka przekonuje ukochanego Henryka (Męża), by porzucił widmo, lecz on zamierza opuścić dom i odejść wraz z „upoetyzowaną” wybranką. Kobieta mdleje i upada z dzieckiem. W oddali słychać grzmot.
Odbywają się chrzciny małego Orda. Chłopca trzyma na ręku mamka (kobieta karmiąca). Zgromadzeni goście i chrzestni komentują nieobecność jego ojca - Hrabiego Henryka. Pani Hrabina siedzi milcząca i przygnębiona. Ojciec Beniamin udziela dziecku chrztu.
Nagle do chrzczonego Orcia podchodzi matka i błogosławi mu, pragnie, by został poetą, wówczas ojciec nigdy się go nie wyrzeknie. „Żona: Przeklinam cię, jeśli nie będziesz poetą." Kobieta mdleje. Wówczas nad kołyską pochyla się Ojciec Chrzestny, szeptem życząc maluchowi wspaniałej karieiy urzędniczej. Przypomina również, że śmierć za Ojczyznę to wielki honor.
Mąż podąża za Dziewicą. Lecą pośród wspaniałych krajobrazów - wzgórz, lasów. Hrabia cieszy się, że opuścił dom i rodzinę, by podziwiać odsłaniające się przed nim piękno natury.
Mijają góry i nadmorskie przepaście. Nagle widok spowijają gęste chmury i zaczyna się burza. Mąż traci z oczu wybrankę. Raptownie spostrzega, że zachodzi w niej dziwna przemiana:„Cóż s/ę dzieje z tobą? - Kwiaty odrywają się od skroni twoich i padają na ziemię, a jak tylko się jej dotkną, ślizgają jak jaszczurki, czołgają jak żmije."
Wiatr zdarł z Dziewicy suknię, obnażył jej trupi wygląd, już nie jest piękna i pełna powabu: „Mąż: Deszcz kapie z włosów - kości nagie wyzierają z łona."
Ona przypomina mu o jego przysiędze i obietnicy - gotów przecież był iść za nią wszędzie. Chór Złych Duchów natrząsa się z naiwnego Męża. Szatani triumfują - Hrabia dał się uwieść „przebranej” nieboszczce. Droga prowadzi do czeluści piekielnych: „Mąż: Dobija ostatnia godzina. - (...) niewidoma siła pcha mnie coraz dalej - coraz bliżej -(...) i prze ku otchłani."