Szkoła historyczna w prawoznawstwie
Na początki XIX w. w Niemczech toczyła się ogólnonarodowa dyskusja nt. kodyfikacji prawa cywilnego - zwłaszcza nad ujednoliceniem we wszystkich krajach niemieckich.
W toku tej dyskusji w 1814 r. pojawiła się broszura „O powołaniu naszych czasów do ustawodawstwa i nauki prawa”. Autorem był uczony Fryderyk Karol von Savigny. Pisał on, że:
-prawo me jest rezultatem abstrakcyjności spekulacji rozumowych, myślowych -prawo jest przejawem ducha narodu. Tworzenie prawa jest procesem historycznym - stąd nazwa „szkoła historyczna”.
Tak więc nie wolno kodyfikować, bowiem kodyfikacja jest sztucznym wtargnięciem ustawodawcy w proces kształtowania się prawa. Z takiego powodu tak długo zachowała się ustawa cywilna Landrechtu Pruskiego.
Szkoła historyczna dość szybko zaczęła ustępować miejsca koncepcjom nowszym. W II połowie XIX w. pojawia się pozytywizm prawniczy, który wypiera koncepcję historyczną. Prekursorem pozytywizmu był John Austin. Kierunek pozytywistyczny to konkretne uchwycenie, doświadczenie, konkrety. Pozytywista za prawo uważa przepis prawa, nie interesuje się zaś przyczynami tworzenia i skutkami określonych rozwiązań prawnych. Pozytywizm prawniczy bardzo silnie rozwinął się w Niemczech.
Fakt, że prawnicy niemieccy wykształceni byli w duchu pozytywistycznym ułatwiał im przyjęcie faszyzmu Po II wojnie światowej zauważono jednak, że prawo musi odpowiadać pewmym wartościom. Gustaw Ratbruch stworzył formułę: prawo nie może być jakiekolwiek. Wielowiekowy wysiłek ludzkości doprowadził do ustanowienia fundamentalnych praw człowieka - ludzkość jest zgodna co do treści tych praw.
Wyłania się kierunek zwany normatywizmem (jego twórcą był Hans Kelsen)