To świetna technika dla kobiet przy próbie gwałtu: udawać, że się to podoba, delikatnie wziąć go za policzek i wepchnąć kciuk w oko. Tyle że z kobietami jest inny problem: znają techniki, ale nie mogą przełamać blokady, że zrobią coś za mocno, że tego kogoś będzie bolało.
Drechy w pozycji ataku idą na maksa wyprostowani. Tak jak na filmach. Wezmą wdech, wypną klatę, napną te mięśnie od noszenia telewizorów i wydaje im się, że są groźniejsi. Wtedy całkowicie odsłaniają krtań. Jeden strzał i nie dość, że dres usiądzie, to się jeszcze zarzyga.
Błąd amerykańskiego policjanta, czyli nie pomagać
Stoję naprzeciwko "Insekta". W pozycji bokserskiej - widzę przed sobą dwie moje pięści, dwie jego, a za nimi ukrytą twarz przeciwnika. Tam mam trafić: prawy prosty, lewy, prawy. Paweł Steczkowski wydaje komendę i kilkanaście par zaczyna się okładać.
- Źle - przerywa mi "Insekt". Podobno wyginam nadgarstki tak, że gdybym uderzył, to zwichnąłbym sobie rękę. I stoję za wąsko na nogach. Gdyby "Insekt" uderzył, leżałbym na ziemi. Staję w pozycji bokserskiej, ręce luźno, nogi szeroko. Wyprowadzam prawy, lewy, prawy.
- Źle. Nie masz markować ciosów, tylko uderzać naprawdę. Lekko, ale naprawdę. A ja mam twoje uderzenia blokować.
- A jak cię uderzę w nos?
- To znaczy, że źle wykonałem blok.
Staję w pozycji bokserskiej, mierzę w nos "Insekta".
- Źle. Masz słabe ręce, tak jak ja. Nie możesz uderzać z samego tricepsa. Zrób ćwierćobrót i dołóż masę ciała.
W końcu zadaję kilka prawidłowych ciosów. "Insekt" wszystkie zbija. Teraz zmiana, ja mam blokować.
- Źle. Ręce wyżej i schowaj się za swój bark, to będzie mi trudniej trafić.
- Źle. Nie zbijaj uderzenia dłonią, tylko przedramieniem. Bo jak gość będzie miał nóż albo tulipana, to zranienie w dłoń będzie groźniejsze.
- Źle. Przy zbiciu wystarczy mały ruch. Jak jest zbyt mocny, to się odsłaniasz z drugiej strony i mogę ci tu władować bombę.
Czuję pięść "Insekta" na policzku. Po kilku minutach bloki zaczynają mi wychodzić, nawet lepiej niż uderzenia. To dobrze, od dziecka byłem pacyfistą.
Jedziemy dalej: prawy, lewy, prawy i kopnięcie w strefę krocza. Znów jestem za delikatny.
- Mamy przecież ochraniacze, trzeba kopać - "Insekt" demonstruje mi prawidłowe kopnięcie. Jakby mi w majtkach wybuchła petarda. Zaczynam się złościć. Po kopnięciu w krok mam dopaść zginającego się przeciwnika, złapać go za barki, przygiąć i kopnąć z kolana w ochraniacz jąder (naprawdę), w twarz (na niby) i znów w ochraniacz.