PAN: Nie ma za co.
KOBIETA: Widział Pan? Tym gówniarzom się wydaje, że świat należy tylko do nich, jakby sami byli na tej planecie, zupełny brak poszanowania innych. Zbierają się w takie grupki, znajdują swego przywódcę i bezkarnie wojują. Że też nikt do tej pory nie zrobił z nimi porządku.
PAN: Wie Pani, że to, tak do końca nie jest ich wina, ktoś ich ukształtował w przeświadczeniu, że są wyjątkowi, że mogą wszystko. Rodzice są zapracowani, nie mają czasu dla swoich dzieci, nie tłumaczą, jak odróżnić dobro od zła, nie mówią co to miłość, szacunek, nie przekazują im żadnych wartości. Stąd te zachowania, mnie też obrażali, nie dałem się jednak sprowokować.
KOBIETA: Ma Pan rację. Nie zwracajmy na nich uwagi, może dadzą nam spokój.
SCENA IV: (dźwięk hamulców, tramwaj się zatrzymuje, wchodzi Inny, tramwaj odjeżdża) MOTORNICZY: (dzwonek) Ulica Głucha!
GŁOS: My, pokolenie Kaina nie potrafimy postawić kroku, aby nie przydeptać.
Nie potrafimy ręki położyć, aby nie zgnieść.
Nie potrafimy dać, aby nie zabrać.
Nie potrafimy się śmiać, aby nie urazić tych, którzy płaczą.
Nie potrafimy pochwalić, aby nie skrzywdzić tych, których nie chwalimy.
A tak byś chciał być w bieli, z czystymi rękoma, nienaganny, świetlany.
A tak cię oburza najmniejsza krytyka, zarzut.
A ręce masz brudne.
A krwią jesteś pochlapany. („Pokolenie Kaina” ks. Mieczysław Maliński)
INNY: Wchodzę do tramwaju, widzę twarze, przelatuję wzrokiem po siedzeniach... Widzą mnie... boję się... zaraz się zacznie... ten sam scenariusz, tylko inni aktorzy... wsiadam... mają mnie...
KUBA: Wy, patrzcie jakaś łajza idzie w naszą stronę. A co to? Kim ty jesteś? Kto cię tak ubrał? Z cyrku uciekłeś? Przecież normalny człowiek by tego nie włożył!
(wszyscy się patrzą, śmieją się, tylko Kobieta i Pan są przerażeni)
INNY: (odważnie) Ja!
KUBA: Patrzcie, jaki cwaniaczek! Co za ja?
INNY: Inny!
KUBA: A kim ty właściwie jesteś?!
INNY: Nie wiem.
3