Kotko bardzo pomogło mi w „karierze naukowej . Na początku trzeciej klasy nie byto leniuchowania. Pilne przygotowania do wojewódzkiego konkursu chemicznego zajęły dużo czasu. Kolejne książki, ksera, testy, i inne pomoce naukowe... Nie był to jednak czas stracony. Nauczyliśmy się bardzo wiele. Praca dala efekty. Zostałem laureatem konkursu. Zafascynowanie chemią, rozwijane przez świetnego nauczyciela, doprowadziło do wybrania przeze mnie profilu biologiczno-chemicznego w liceum.
Miłosz - absolwent LO, profil biologiczno-chemiczny;
zdana matura z chemii, student ekologii i zarządzania; U AM Poznań:
Najlepsze wspomnienia: Warszawa. Męcząca podróż, ale za to ciekawe zwiedzanie. I nie mówię tu o zabytkach, ale o politechnice głównie. Wyjazdy do Poznania również byty interesujące. Bardzo podobało mi się, gdy mogliśmy przejść po laboratoriach studentów U AM. Ciekawe były pokazy chemiczne na Wydziale Chemii, ale chyba na pierwszym miejscu w rankingu powinny być pokazy chemiczne w „ Cegielskim Ogólnie podobało mi się to, że mogłem poznać naprawdę „spoko"- ludzi, a ekipa „Łatwopalnych" naprawdę była do siebie przywiązana. No i oczywiście, tylko i wyłącznie dzięki kółkom chemicznym ukierunkowałem się w swoich planach na przyszłość, a nawet maturę zdałem. Wiem, że coś w tym kierunku potrafię zrobić, a co najlepsze, sprawia mi to frajdę. Lubię nauki ścisłe, bo są ciekawe, i chyba tak naprawdę, tylko w tym kierunku coś mi My chodzi.
Bartosz - uczeń technikum chemicznego w Poznaniu; prowadzący pokazy Łatwopalnych:
Początkiem mojej kariery w „Łatwopalnych ” był wyjazd do UMK w Toruniu. Tak zaczęła się moja fascynacja chemią. Po gimnazjum postanowiłem kontynuować edukację w Zespole Szkól Chemicznych, jako technik analityk. Dzięki umiejętnościom, jakie nabyłem M' „Łatwopalnych” łatwiej radzę sob\t z przedmiotami technicznymi, np. z techniką laboratoryjną. Lubię wspominać wspólne pokazy chemiczne. Pamiętam, że zaczynałem od ognia bez zapałek, a skończyłem na prowadzeniu pokazów, oraz na moich ulubionych „świetlikach". Moim zdaniem najlepszy pokaz odbył się na Science on Stage 3, gdzie zostaliśmy wyróżnieni. Kółko będzie mi towarzyszyć na całej, mam nadzieję, chemicznej drodze.
Artur - absolwent LO, zdana matura z chemii;
w gimnazjum, uczestnik etapu rejonowego konkursu chemicznego i laureat konkursu fotograficznego SKNCh: Chodziłem na kółko, ponieważ widziałem pasję, zaangażowanie i troskę nauczyciela o uczniów, i to nie tylko o to, jak im idzie w szkole. Dlatego, iż czułem, że ktoś w mnie doceniał, i przekonałem się, że mogę być w czymś dobry.
Co mi utkwiło w pamięci? Bardzo wiele niesamowitych, niezapomnianych, i wręcz nie do opisania wspomnień. Jakiś przykład? Może wszystkie pożegnania, wszystkie występy i wszystkie wyjazdy? Nie mówiąc już o kółkach w Rogoźnie. Szczerze mówiąc, to utkwiło mi w pamięci bardzo sporo rzeczy, których teraz nie jestem w stanie wymienić. Czy, i jak pomogło mi w karierze naukowej? Czy kółko mi w jakiś sposób pomogło... hm... Tak. Pomogło mi uświadomić sobie, że czasami ciężką pracą możemy osiągnąć rzeczy, o których nam się nawet nie śniło. I ostatnie pytanie, dlaczego chemiczne? Jestem „ścisłowcem", jak już Pani pewnie zauważyła, a chemia, jakby nie spojrzeć, należy do przedmiotów ścisłych. Dlatego też, że w chemii można stworzyć niezwykle rzeczy, nie posiadając jakichś olbrzymich pieniędzy, czy wyspecjalizowanych laboratoriów, i pewnie, dlatego, że na szczęście, trafiłem na swojej drodze na takiego nauczyciela jak Pani. Potrafi Pani zarażać swoją pasją.
Mateusz - student chemii; UAM Poznań;
w gimnazjum, uczestnik etapu rejonowego konkursu chemicznego:
To może zacznijmy od wycieczek. Podstawa to Toruń, no i chyba Warszawa. Ale Poznań, i wszystkie festiwale też były wspaniałe. Toruń wiadomo, cała atmosfera chemiczna; tam człowiek czuł się chemikiem, kiedy krążył po korytarzach Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, kiedy widział z bliska wspaniałe doświadczenia chemiczne, zaczynając od fantastycznych zmian kolorów, przez różne bajkowe świetliki lub rozbłyskujące petardy, do prawdziwych wybuchów, które, „po znajomości", można było zrobić samemu (patrz: spalanie metanu, w fartuchu pani prezes koła). Warszawa, mniej chemiczna, ale także widowiskowa. Poznań, gdzie można było zobaczyć różne doświadczenia z użyciem dużych ilości odczynników, posłuchać ciekawych wykładów. Gdy sami przedstawialiśmy pokaz w wielkiej auli Wydziału Fizyki UAM, to było to prawdziwe chemiczne doświadczenie, pomagające dalej na studiach, czy nawet wżyciu późniejszym. Iluż chemików nie ma tzw. doświadczenia chemicznego, obycia z chemią, czy nawet ze szkłem laboratoryjnym? A to na studiach podstawa. Tego właśnie nauczyło nas kółko chemiczne.
Dlaczego chodziłem na kółko? Trudne pytanie, na początku z ciekawości, później tak po prostu, aż w końcu dojrzałem chemicznie; chodziłem, bo chciałem. Bo się tym zainteresowałem, bo każde nowo poznane doświadczenie dawało mi wiele radości, każdy poznany odczynnik, nowej wiedzy, każda regułka, którą zapamiętałem, dodawała mi siły do