C
mu
»»* *»
Ali był szewcem, ale stracił pracę i nie miał innego wyjścia, jak zostać żebrakiem. Bez przerwy się użalał, narzekał na swój zły los. Któregoś dnia, gdy błagał niebo, żeby mu pomogło, zza chmur wynurzył się wielki orzeł i porwał go w przestworza. Leciał długo, wreszcie zostawił go u wrót jakiegoś dziwnego miasta. Ali wszedł do tego miasta i pierwsza rzecz, jaką tam zobaczył, napełniła go zdumieniem. Na targu, zamiast płacić pieniędzmi, klienci mówili tylko ileś razy salat-a-zein! i dostawali, co chcieli4. Zobaczywszy szewca takiego jak on sam, Ali zapytał go o ten cudowny proceder. Szewc wytłumaczył mu, że w tym kraju tak to się odbywa. Jeśli się potrzebuje kurczaka na obiad, wystarczy powiedzieć sprzedawcy pięć razy salat-a-zein i się go dostaje. Jeśli potrzebne są buty, mówi się dziesięć razy salat-a-zein i można odejść w butach. Natomiast w tym kraju nie ma się prawa brać więcej, niż się potrzebuje.
Ali zapytał, czy może tu zostać. Szewc mu odpowiedział:
- Oczywiście... Jeżeli będziesz przestrzegał naszych zasad, możesz zostać, jak długo zechcesz. Ja się starzeję i potrzebuję kogoś do pomocy. Zostań moim wspólnikiem!
Ali zgodził się z entuzjazmem. I biedny żebrak bardzo szybko stał się szanowanym szewcem. Ale, niestety, nie pozbył się nawyków z dawnego życia.
Pewnego dnia na targu zo-
*
baczył na straganie sprzedawcy ryb wspaniałą, ogromną rybę.
- Ile kosztuje? - zapytał Ali.
- Pięćdziesiąt salat-a-zein
- odpowiedział sprzedawca. - To jest bardzo wielka ryba, dla wielodzietnej rodziny, pewnie takiej jak twoja.
Ali mu nie odpowiedział, powtórzył pięćdziesiąt razy salat-a-zein i wrócił do domu z rybą. Upiekł ją w ogromnym naczyniu, ale kiedy wziął się do jedzenia, nie zdołał zjeść całej. Okazało się, że większe ma oczy niż brzuch!
Trochę zaniepokój ony, postanowił wyrzucić dyskretnie resztki na brzeg morza. Ale w chwili, gdy tak marnował pożywienie, z nieba sfrunął wielki orzeł, złapał go w szpony i Ali wylądował jako żebrak przed swoim dawnym meczetem.
Adaptacja bajki arabskiej, opowiedzianej przez Jihada Darwiche’a (ur. 1951)
4. Salat-a-zein - to cudowne!
Jaka piękna utopia! Kraj, w którym nie ma pieniędzy i każdy bierze po prostu to, co mu potrzebne. Nie ma nędzy, biedy ani marnotrawstwa... ale też, z drugiej strony, nie ma bogactwa, luksusu ani chęci bogacenia się i panowania! Czy człowiek będzie kiedyś do tego zdolny? Czy też w jego naturze leży pojmowanie szczęścia tylko jako rezultatu nieustannego współzawodnictwa?