które następnie zostają odzwierciedlone przez rzeczywistość. Twórcza moc psychiki w tajemniczy sposób przyciąga do naszego życia właśnie takie, a nie inne doświadczenia i choć nie do końca rozumiemy czynnik synchronizacji, który sprawia, ze świat wewnętrzny i zewnętrzny odzwierciedlają się wzajemnie, wiemy, że ta zasada sprawdza się w życiu każdego z nas. Wystarczy bliżej przyjrzeć się ludziom przechodzącym proces samorozwoju, by zauważyć, że zewnętrzne okoliczności ich życia zawsze zmieniają się w ślad za przemianami wewnętrznymi. Człowiek nie stwarza tych okoliczności świadomie; źródłem dynamicznej energii kryjącej się za rozwojem jednostki jest wyższa jaźń, totalna psychika. Jeśli nie będziemy rozszerzać własnej świadomości, tak by zrozumieć naturę procesów rozwojowych i aktywnie z nimi współdziałać, to pozostaniemy tylko pionkami w rękach losu, pozbawionymi jakiejkolwiek kontroli nad własnym przeznaczeniem. Wolność można zdobyć jedynie przez samopoznanie, które pozwala zrozumieć wartość każdego doświadczenia dla rozwoju jaźni. Nic nie stanowi lepszego bodźca do tego rodzaju przemyśleń niż frustracja, dar Saturna.
Większość z nas nie dotarła jeszcze do poziomu, na którym wola wyrażona myślą może sterować ruchem cząsteczek materii. Zazwyczaj żarliwie zaprzecza się istnieniu takich zjawisk czy nawet ludzi, którzy dotarli do tego punktu ewolucji. Czasami ich udziałem staje się ten wątpliwy zaszczyt, iż traktowani są nie jak nauczyciele manifestujący potencjał, który istnieje w nas wszystkich, lecz jak dziwolągi, którym religie naszego świata przypisują ryzykowną misję usprawiedliwiania przed Bogiem ludzkich grzechów. Większość ludzi dostrzega to, co stworzyli mentalnie, dopiero wówczas, gdy przeobrazi się to w fizyczną rzeczywistość i wróci do nich pośrednimi kanałami, najczęściej w formie spowodowanych przez inną osobę sytuacji, szczęśliwych trafów, przypisywanych bystrości świadomego intelektu lub też choroby lub wypadku, za które można obwinie zbieg okoliczności, pecha, bakterie albo niewłaściwą dietę. Wszystkie tego typu wydarzenia są kanałami, przez które przychodzą do nas satumowe doświadczenia, zaś ulubionym środkiem przekazu tej planety jest samotność. Z reguły też znosimy owe sytuacje o wiele gorzej, niż to konieczne i tylko w bardzo niewielkim stopniu poznajemy ich prawdziwą wartość wewnętrzną. Uczymy się z nich jedynie ostrożności i praktycyzmu. Chociaż desperacko pragniemy wierzyć, że jesteśmy wolni, najbardziej ze wszystkiego nie lubimy przyjmować odpowiedzialności za własne postępowanie i własny los; a jeśli już godzimy się na tę odpowiedzialność, zazwyczaj nadajemy jej ciemne zabarwienie i nazywamy grzechem, co jest równie bezużyteczną postawą.
Samo pragnienie, by problem zniknął i zrozumienie powierzchownych powodów, dla których się pojawił, nie wystarcza, by się go pozbyć, zwłaszcza gdy prawdziwą przyczyną jego powstania jest dążenie psychiki do ustanowienia pełniejszej wewnętrznej równowagi. Nieświadomość ludzka zawsze dąży do pełni i integracji i wykorzystuje w działaniu wszelkie kanały, jakich dostarcza jej świadomość. Prawdziwe cierpienie zaczyna się wtedy, gdy świadome koncepcje tego, co słuszne czy właściwe, wchodzą w bezpośredni konflikt ze ścieżką, którą człowiek podąża nieświadomie; zazwyczaj pojawia się wówczas dojmujący wewnętrzny ból wynikający z poczucia jałowości i bezcelowości. Wielu ludzi walczy w ten sposób ze sobą i niezależnie od świadomych pragnień w ostatniej chwili robią coś, co obraca w gruzy ich marzenia, zanim zdążą zaowocować. Poczucie winy i lęk, często towarzyszące tego rodzaju destruktywności, to jeden z aspektów ekspresji Saturna. Zazwyczaj pod przykrywką tych uczuć można odnaleźć nieświadome dążenie do innego celu w życiu, ścieżkę rozwoju mądrzejszą i bardziej znaczącą od tej, którą człowiek obrał świadomie. Na zewnątrz jednak widoczna jest tylko destrukcja, często uważana za zło i utożsamiana z zewnętrzną energią czy też istotą nazywaną Szatanem. Rzecz jasna Szatan, ze swymi