Scfufler, Zbójcy
Mało tego: Karol sugeruje, że, ponieważ za jego głowę wyznaczono nagrodę, sprawi, by wydał go biedny człowiek, ojciec jedenaściorga dzieci (Człowiekowi temu można by pomóc - Dem Mann kann geholfen werden) - takie są jego ostatnie słowa. Bardzo „szlachetna” pokusa dla ubogiego człowieka...
Estetyka Burzy i Naporu, dziś już odczuwana jako przebrzmiała, bez wątpienia wpłynęła na rozwiązania fabularne i kompozycyjne dramatu Schillera - nas jednak interesować będzie coś innego. Autor ten oto pisze tragedię, której katharsis stanowić ma skrucha głównego bohatera, zyskującego świadomość zła, jakie czynił, kajającego się wobec Boga i ludzi i gotowego ponieść ostateczną karę za swoje zbrodnie. Wzniosłość tej ostatniej sceny (jak również budowania pozytywnego portretu Karola wcześniej) nie jest jednak w żadnym stopniu kontrapunktowana opisem jego zbrodni. Pozostali zbójcy ukazani są jako zwykli zbrodniarze i zwyrodnialcy, on -jako człowiek po prostu nieszczęśliwy i przez to popełniający błąd; człowiek, który wkroczył na złą drogą.
Zważmy: zły, ponieważ nieszczęśliwy - to usprawiedliwienie Karola Moora jest oczywiste w całym dramacie, w sposób zamierzony przez autora, a zakończenie czyni z bohatera nie tylko skruszonego grzesznika, ale i, wbrew prawdopodobieństwu i sensowi, człowieka szlachetnego. Franciszek chciał zabić ojca i brata (nie udało mu się); jest człowiekiem złym w sposób oczywisty, nie współczujemy mu. Karol chciał zabić Franciszka (nie udało mu się), zabija (z litości?!) Amalię - jest szlachetny. Bo odważny? Bo nie chciał osiągnąć majątku, jak Franciszek, tylko kierował się zemstą? A zemsta jest szlachetniejsza od chciwości?
Gdyby - powtarzam, gdyby - Gustaw czytał był Zbójców, czy i tę książkę uznałby za „zbójecką”? Powinien. Niewątpliwie mogła ona wprowadzać czytelnika w egzaltację, kierować współczucie ku zbójcy, wzruszać go jego skruchą, a jeszcze bardziej „ofiarą”. Ten rodzaj tragedii, niepolegającej na walce z losem, fatum, lecz na uleganiu negatywnym uczuciom i porywom (przecież Karol dwukrotnie postana-lichke.it gut zu machen - aher- o eitle Kinderei - da steh’ ich am Rand eines entsetzlichen Lebens und erfahre. nun mit Zahnklappern und Heiden, daji zwe.i Menschen, wie. ich, den ganzen Ban der sittliche.n Welt zu Grund richten wiirden. (...) Schon bleibt verdorben, was verdorben isl - was ich gestilrzt habe, steht ewig niemals rne.hr auf.
107