Byron, Don Juan
wów serca”- a co za tym idzie, może czytelnika zachwycić, ale nie skłonić do naśladowania, jak poprzednie dzieła. Ani bowiem bohater, niemający skrupułów (a w każdym razie niemający ich w stopniu, który by go przyprawiał o cierpienie), ani cyniczno-ironiczny autor, niewspółczujący i nienakłaniający nas do współczucia mu, nie angażują czytelnika emocjonalnie w takim stopniu, jak tamte „książki zbójeckie”, choć niewątpliwie oddziaływać mogą (a w przypadku Byrona może powinny!) silniej estetycznie. Napięcie, rzecz jasna, nie jest obce poematowi Byrona, zwłaszcza w odniesieniu do samego narratora: melancholijne rozważania, refleksja na temat śmierci itp. przeplatające się z żartami są jednak czymś innym, niż walka wewnętrzna bohaterów.
Don Juan nie jest, rzecz jasna, pozbawiony również wtrętów „ideologicznych”161, jednak wprowadzonych, jak wiadomo, w postaci dygresji odautorskich, nie zaś deklaracji, opinii, poglądów i pouczeń samego bohatera. Ma to istotne znaczenie, bowiem w przypadku utworów, w których to bohaterowie prezentują świat wartości, które akceptują, ale których nie są w stanie realizować, jawią się oni jako postaci tragiczne, eo ipso pociągające; w przypadku Byrona natomiast jest inaczej: egoistyczne dążenia don Juana spotykają się z uśmiechniętą aprobatą poety.
Don Juan jest poematem niedokończonym (ostatniej, XVII pieśni Byron nie zdążył napisać); ostatnie wersy XVI pieśni są jednak najlepszym bodaj możliwym zakończeniem: bohater nie umiera, co siłą rzeczy postawiłoby go w pozycji wzniosłej, wynikającej niejako automatycznie ze spotkania człowieka ze śmiercią. Zostaje skonfrontowany z jej namiastką, z namiastką metafizyki: z budzącym zgrozę wysłannikiem zaświatów, duchem, który okazuje się... „z krwi i ciała”, swawolną i lubieżną (frolic, voluptuous) księżną Fitz--Fulke162. Miłość a la don Juan i parodia spotkania ze śmiercią nie mogły spowodować, by to dzieło Byrona stało się „księgą zbójecką”.
161 Ich katalog jest długi (najbardziej ogólną spośród promowanych wartości stanowi wolność); kwestią, którą tu pominę, jest to, które z nich (w jakim stopniu i dlaczego) romantycy byli gotowi uznać za własne za sprawą Don Juana, nie zaś któregoś z innych dzieł Byrona, czy innych, wcześniej wspomnianych lub nie, pisarzy czy myślicieli.
162 Dusza tak słodka jak duszyczka ona Rzadko zapewne, w kapturze chadzała;
112