Refleksja nad sukcesami i porażkami w ciągu pierwszych lat wdrażania idei urynkowienia polskich monopoli energetycznych.
Podsumowanie prezentuje wady i bariery oraz mocne i słabe strony form regulacji i liberalizacji rynku elektroenergii. Autor dokonuje oceny możliwości pełnej liberalizacji rynku.
***
Wśród wyzwań, jakie stają przed gospodarką polską gwałtownie przekształcającą swoją strukturę, znajdują się wymogi zmodyfikowania podaży i popytu sektora elektroenergetycznego.
Proces tworzenia konkurencyjnego rynku energii elektrycznej w Polsce trwa już ponad 10 lat. Można wyróżnić w nim okresy przyspieszenia i regresu, w których występuje wzajemne przeplatanie się czynników przyspieszających i zwalniających. Fazy wolnego przebiegu wywołane są przez ciągłe niespełnianie warunków wolnych sił rynkowych. Oczywiście kwalifikuje to rynek energii elektrycznej jako nie w pełni konkurencyjny. Jego podstawowe cechy sprowadzają się do następujących:
a. ograniczona mobilność popytu wobec podaży;
b. ograniczona mobilność podaży wobec popytu;
c. nierówny i niesymetryczny dostęp wszystkich uczestników rynku do informacji
rynkowej.
W pierwszym i drugim przypadku przyczyną ograniczeń jest sieciowy sposób dostarczania energii, spowodowany brakiem możliwości jej magazynowania (wzajemna mobilność w związku z tym jest niemożliwa). Brak zewnętrznego dostępu uczestników rynku do informacji jest skutkiem monopolistycznej pozycji dostawców energii oraz powszechnym brakiem wiedzy na temat procesu produkcji i transportu energii elektrycznej. Wymienione przyczyny sugerują trwale niekonkurencyjny charakter rynku energii elektrycznej. Z takim przekonaniem energetyka rozwijała się przez ponad 100 lat. Wiadomo jednak, że nakłady ponoszone na infrastrukturę energetyczną, zwane często „kosztami utopionymi”1, decydują o tempie i stopniu otwarcia rynku energii elektrycznej.
14
Przeciętny okres zwrotu nakładów inwestycyjnych w energetyce szacuje się na ponad 30 lat. Ponadto w praktyce nie ma możliwości zbycia wytworzonych aktywów, a zmiana ich lokalizacji jest niemożliwa. Koszt wytworzenia jest tak wysoki, że nie ma sensu, z ekonomicznego punktu widzenia, dublowanie inwestycji.