nauczycielki, z Wileńszczyzny — 39 ucz. i 5 nauczycielek, ze stanisławowskiego woj. — 38 uczennic i 4 nauczycielki, z Nowogródczyzny — 33 uczennice i woj. lubelskiego — 17 uczennic i 2 nauczycielki. Województwa centralne i za" chodnie są też reprezentowane. Woj. warszawskie — 27 uczennic i 7 nauczycielek, poznańskie — 16 uczennic, kieleckie — 14 uczennic i 1 nauczyciel' ka, krakowskie —- 13 uczennic i aż 8 nauczycielek, śląskie i pomorskie po 7 uczennic i wreszcie woj. łódzkie — 5 uczennic. Liczby powyższe podaję celowo, obrazują one bowiem w pewnej mierze nasilenie deportacji do pewnego ościennego państwa, w czasie okupacji wschodniej Polski po pakcie Ribbentrop-Mołotow.
Większość młodzieży, bo około 60% ina rodziców w wojsku, reszta — w Iranie, Indiach, lub Afryce.
Teraz—sprawa bolesna. Olbrzymi procent sierot i1 półsierot. Na 375 uczennic gimnazjum i liceum wykaz sierot obej" rnuje 32 nazwiska, a półsierot aż 88. Jedna z klas na 43 uczennice ma 11 sie~ rot, a więc prawie 25%. W szkole pow" szechnej uczy się 28 sierot i 38 półsierot. Spółdzielcza szkoła handlowa liczy t8 półsierot. Przeczytajmy te liczby jeszcze raz i zastanówmy się nad nimi głębiej. Wiemy, gdzie i co się stało z rodzicami tych dziewcząt, których jedynym domem jest obecnie szkoła. To też atmosfera tu panuje iście domowa. Kadra i młodzież —*■ to jedna wielka rodzina. Zadziwił mnie zwłaszcza jeden fakt. W szkole są nie tylko jej dawne wychowanki. Ostatnio przybyły dziew częta pracujące dotychczas w biurach wojskowych, kompaniach transporto" wych, łączności, jednym słowem takie, które prowadziły już samodzielny tryb Życia. A życie takie ma pewne powaby, a przynajmniej pozory tych powabów. Niektóre wprost siłą trzeba było zmu' szać, aby zechciały pójść do szkoły. Zdawałoby się, że będzie pewien dystans między nimi. a młodszymi wychowankami szkoły. Tymczasem atmosfera szkoły spowodowała zupełne zlanie się tych elementów.
A oto jeszcze jeden szczegół, rzucający światło na stosunki panujące w szkole. Część dziewcząt pali. Palenie nie jest zakazane, ale nie można palić w klasach i sypialniach. Pewnego dnia zauważono 3 dziewczynki palące... pod moskitierami. Choć nie ma w szkole przesadnego drylu wojskowego — wino' wajczynie stanęły do karnego raportu u komendantki szkoły. Dwie obiecują poprawę, jedna — z drugiej klasy li' cealnej — jak mówiła szczerze — nie mogła tego obiecać.
— A może przynajmniej możesz obie’ cać, że będziesz się starała?... — pyta pedagogicznie komendantka.
Dziewczyna wybucha płaczem, przeprasza i obiecuje. Zapewniono mnie, że obietnica została dotrzymana.
Wczoraj, dziś i Jutro
Pobyt mój w szkole młodszych ochotniczek nieoczekiwanie przedłużył się. Skwapliwie korzystam z propozycji odwiedzenia klas w czasie lekcji.
Postanawiam odwiedzić najmłodsze, ze szkoły powszechnej.
Wszystkie drogi między barakami ma" ją swoje nazwy. Przechodzę obok Pa" górka Mądrości (tu się dziewczęta uczą), ulicą Marzeń, obok ulicy Kuchni i jesz" cze jakąś tam dochodzę do baraku szkoły ix>wszechnej. Trafiam na lekcję geografii w klasie 5-ej. W klasie jest 13 dziewcząt, to też nauka jest niemal indywi" dualna, przypominająca korepetycje. Ale tylko zawdzięczając malej liczbie uczeń' nic — można wyczerpać program nauki i wychowania, bo niektóre z dziewcząt skończyły w Polsce 2 lub 3 oddziały szkoły powszechnej, nieraz jedno — lub dwuklasowej, a później liczyły się same. Najmłodsza w klasie ma lat 15.
— Któraż to? — pytam.
Wstaje, dopiero zdopingowana i nie omal wytknięta palcami przez koleżanki. Niechętnie przyznaje się do swoich lat.
— Już się zaczął 16-ty rok —prostuje.
Zgadzam się chętnie na tę poprawkę. Głowią się właśnie nad mapą Europy. O, tu jest Polska — pokazują mi.
76