to bolesne, że wikary w polskiej tożsamości litewskiej szlachty widzi jedynie „obce piórka”. Mackonis ustami młodego księdza nie zgadza się na istnienie wewnątrz narodu, a w konsekwencji wewnątrz państwa, „obcego elementu”, po raz kolejny sprowadzając naród do jednej tylko warstwy społecznej.
Baublińscy traktują nich odrodzenia narodu z lekceważeniem. Jego wagę, mimo swojej niechęci, dostrzega jednak proboszcz, twierdząc, że nie można go tak łatwo bagatelizować. Porównuje go z podobnymi mchami na całym świecie, a przywołując także nich socjalistyczny, wskazuje jednocześnie na zagrożenie, jakie się w tych zjawiskach kryje. Ziemianie replikują, że jakiekolwiek przewroty możliwe są w dużych ośrodkach miejskich, gdzie jest dużo robotników, lud natomiast nie powstanie. Niezmącone niczym przekonanie o własnej wyższości i racji prowokuje wikarego do ostatniego już wystąpienia, które nie pozostawia cienia wątpliwości:
Lud, albo jak pani go ironicznie nazywa „mużyki”, także są ludźmi - jak pani. jak ja. jak my wszyscy. I wcześniej czy później upomną się o pełne prawa człowieka. Wtedy może być ciężko. Wtedy naprawdę lud, który do dziś jest nieoświecony i przez swoich przywódców łajany i wykorzystywany, może boleśnie się za pizeszłość zemścić.
- Ale równości wobec prawa z nami nie zyska - zaoponował Baubliński.
Wikary odpowiedział:
- Inna sprawa - czy od razu powiedzie się im wywalczyć sobie prawa, czy nie. Jak mówię, nie można zapomnieć, że nasz lud do dziś nie ma swoich prawdziwych przywódców, ponieważ ci. którzy poczytują się za przywódców i opiekunów, korzystając z jego ciemnoty tylko go wykorzystują, ale bynajmniej nie zajmują się jego dobrobytem, jego przyszłością. I dlatego powstały lud zemści się na swoich fałszywych przywódcach, zemści się za ich bezwstydne oszustwo. A jeśli mszcząc się przekroczy wszystkie granice, to nie jego będzie w tym wina, lecz dotychczasowych fałszywych przywódców i tych. którzy gdy przyjdzie odpowiedni moment, będą potrafić okiełznać swoją demagogią lud i przewodzić mu. To. drodzy państwo, będzie tragedia, to będzie odwet, podczas którego nie obędzie się bez ofiar, będzie to krwawa gra. Tak. Wtedy sentymentów nie będzie.240
240„Liaudis. arba kaip ponia juos ironiśkai vadini „mużikai“, taip pat yra żmones, kaip ponia. kaip aś, kaip mes visi. Ir aiikśćiau ar veliau jie pareikalaus sau pilną żmogaus teisą. Tuomet gali buti striuka. Tuomet iś tiesą liaudis, kuri iki śiol neapsviesta ir jos paćios vadu ujania ir naudojama. gali skaudżiai uż praeiti atkerśyti. - Bet teisiij su miimis lygią negaus! - użginćyjo Baublinskas. Vikaras atsake: - Kitas dalykas - ar jiems susyk pa\yks iśkovoti sau teisćs, ar ne. Sakau. negalima pamirsti. kad niusą liaudis iki śiol dar neturi savo tikrąją vadą, nes tie. kurie sakosi esą vadais ir globejais. pasinaudodami jos tamsiunu. ją tik iśnaudoja, bet toli grażą nesirupina jos gerove. ateitimi. L todel sukilusi liaudis kerśys savo klastingiems vadams. kerśys uż begediśka jos apgaudinejimą. O jeigu kerśydama perżengs visas ribas, tai ne jos bus tanie kalte. bet buvusią iki tol klastingij jos vadą ii- tą. kurie atejus momentui, sugebes pażaboti savo demagogija liaudj ir ją valdyti. Tai. gerbiamieji, bus tragedija. bus saskaitij suvedimas. kuris be aukij nebeapseis. tai bus kiiivinas lośimas. Taip. Tuomet sentimentą nebebus.“ PD II, s. 86-87.
179