Był to nikt inny jak podkomisarz Brodecki.
-Baśka skąd się tu wzięłaś? - wykrzyknął patrząc z lekkim przerażeniem na broń w jej dłoniach -O to samo mogłabym zapytać ciebie - odburknęła nadal celując w niego.
-Masz doła? - zapytał nadzwyczaj spokojnie, a w jego głosie dało się wyczuć coś jakby smutek -Nie mam. Od dziś jestem szczęśliwą mężatką, Już nie pamiętasz? - była zimna i ironiczna -A ja mam doła - wrzucił kolejny kamyk do wody - Schowaj to - spojrzał na pistolet. Storosz posłusznie spełniła jego prośbę. Postanowiła, że będzie twarda i mu nie ulegnie. Stała się nawet dość opryskliwa w stosunku do niego. Skrywała się pod grubym „pancerzem". Wolała udawać niedostępną. Dlaczego? Chciała za wszelką cenę uciec przed uniknionym, przed tą jej zdaniem chorą miłością...
-Masz doła? Przecież niedługo będziesz ojcem, to powód do radości - obserwowała każdy jego ruch. Czuła, że coś jest nie tak. Znała go już tyle lat, wiedziała o nim praktycznie wszystko. Coś go trapiło, wiedziała o tym, a nie mogła zdobyć się na cień współczucia ze swojej strony.
-Nie będę - odparł krótko. Próbował mówić podobnym tonem jak ona.
-Jak to nie będziesz? - spojrzała na niego z przerażeniem. W jej głowie zaczęły układać same czarne scenariusze.
-Zwyczajnie. Wrobiła mnie. To nie moje dziecko - schował twarz w dłoniach. Basia tak bardzo chciała go przytulić, poczuć jego ciepło, zapach... Wiedziała, że i on potrzebuje teraz jej bliskości. Górę jednak wzięła ta druga gorsza strona podkomisarz - wyrachowana i egoistyczna. Stała tylko jak w jakimś transie, nawet do niego nie podchodząc... A on? Cierpiał. Cholernie cierpiał. Przyzwyczaił się już do myśli, że będzie ojcem a nawet zaczynał się z tego cieszyć...
Tego wieczoru wszedł do mieszkania Natalii obejmując ją ramieniem. Strasznie się przeraził, gdy na weselu Baśki i Jacka zakomunikowała mu, że nienajlepiej się czuje. Położył scenarzystkę delikatnie na łóżku. Traktował ją jak laleczkę z porcelany, bojąc się, żeby nie zrobić jej ani maleństwu nawet najmniejszej krzywdy. Nie kochał jej, jednak chciał stworzyć dziecku normalna, kochającą rodzinę. -Zadzwonię po lekarza, a ty leż - powiedział z troską.
-Nie trzeba. Już mi lepiej - w rzeczywistości posłużyła się tylko perfidnym kłamstwem, nie mogąc znieść widoku tańczących podkomisarzy. Nakrył ją kocem i usiadł koło niej.
-Marek zostaniesz ze mną na noc? Nie chcę być sama - dotknęła jego dłoni, ale on zręcznie uwolnił się z uścisku.
-Jasne, zostanę. Czuł się w jej towarzystwie jakoś nieswojo. Owszem bardzo ją lubił, ale jakoś nie mógł w niej zobaczyć kobiety, z którą miał spędzić resztę życia. Na to miano zasługiwała tytko jedna urocza osóbka o dużych oczach...
-Zrobię herbaty - powiedział po chwili i wyszedł do kuchni. Była elegancka i przestronna z resztą jak cały dom scenarzystki. Wszystko bardzo gustownie dobrane, ale zarazem jakieś chłodne, bez wyrazu.
Nagle do jego uszu doszedł dźwięk dzwonka. Otworzył, a w drzwiach zobaczył mężczyznę około trzydziestki. Był ubrany w marko we ciuchy, a zapach jego drogich perfum drażnił nozdrza podkomisarza.
-Jest Natalia?- oparł się ręką o framugę.
-Śpi. Kim pan jest?
-Jestem ojcem jej dziecka - zakomunikował patrząc na Marka jakby z pogardą. Podkomisarz czuł jak w jego głowie wszystko zaczyna wirować. Wpuścił „nieoczekiwanego gościa" do środka, a sam zaczął nerwowo chodzić po pokoju trzymając, się za kark. Chciał jak najszybciej wszystko wyjaśnić. Nie dopuszczał do siebie myśli, że Natalia mogła być tak podła.
-Możesz mi wytłumaczyć o co ci chodzi?! - Brodecki był bardzo wzburzony.
-O to, że twoja laska lolkujest ze mną w ciąży - wyszczerzył ząbki. Te słowa podziałały na podkomisarza jak płachta na byka. Chwycił owego przybysza za kurtkę i zaczął nim trząść. -Spokojnie chłopie! Daj mi wytłumaczyć! Widzę, że nieźle cię omotała.
Marek uwolnił go z uścisku i starając się zachować spokój powiedział:
-A więc słucham
-Ja i Natalia spaliśmy ze sobą. Jakieś dwa miesiące później powiedziała, że jest ze mną w ciąży. Wyśmiałem ją. Mam żonę, dwójkę dzieci, a tamto z Natalią to był zwykły szybki sex nic więcej. Zaczęliśmy się kłócić, a na odchodne powiedziała coś w stylu „Skoro ty nie chcesz być ojcem mojego dziecka to znajdę mu lepszego". Zapewne to ty jesteś tym szczęśliwcem, którego wrąbią. -Nie! Nie wierzę ci! To niemożliwe! - wykrzyknął, będą w niemałym szoku.
-Marek co się tu dzie... - z sypialni wyszła Orłowska. Widząc nieproszonego gościa zaniemówiła.
-O Natalia jak miło cię znowu widzieć - stwierdził ironicznie.
-Marcin co ty tu robisz? - widok „byłego" wyraźnie ją zdenerwował.
-Chodź! - Brodecki podszedł do scenarzystki i pociągnął za sobą do sypialni, aby odbyć z nią poważną rozmowę.
-Marek uspokój się co ty wyrabiasz?
-Spałaś z nim?