nają tańczyć zielistki przyłączają się do nich. W tańcu nabierają soczystych, zielonych barw. Zaciekawione ruchem na Ziemi. zza chmur wychodzi słońce. Chce uczestniczyć w zabawie, niestety nie potrafi zejść tak nisko, ponieważ cierpi na lęk niskości. W zastępstwie wysyła na dół drobinki ciepła, które zjeżdżają po promieniach słonecznych, jak po złotym sznurze i skaczą w sam środek tańczących zielistków z kroplami deszczu. Wtedy dopiero zabawa rozpoczyna się na dobre. W powszechnej radości każdy zapomina kto jest kto, łączy się z pozostałymi i tak traci poczucie tego kim jest, że niejednokrotnie przemienia się w swoje przeciwieństwo. Krople wody stają się drobinkami ciepła, drobinki zielistkami, a zielistki często tracą swoją zieleń na rzecz czerwieni, błękitu, bieli, fioletu, różnych odcieni żółtego, różowego i brakuje chyba tylko czerni. Może dlatego, że ten kolor nie pasuje do radosnego karnawału.
— Ależ ty masz bujną wyobraźnię Michasiu — szepnęłam zasłuchana. Wtedy Michaś się obraził. Powiedział tylko: żadną bujną i żadną wyobraźnię i poszedł sobie.
Nazajutrz rano otworzyłam okno i zobaczyłam pierwsze pąki kwiatów, a na nich mieniące się w słońcu krople wczorajszego deszczu. Przypomniałam sobie wtedy zaśmiecony sztucznymi kwiatami pokój po balu karnawałowym i pomyślałam rzeczywiście ludzie tylko naśladują najpiękniejszy karnawał zielistków Michasia.
Zofia Zielińska
DOROTA LATOUR
Kto i do kogo mówi? Jest to pierwsze pytanie badacza literatury dziecięcej. Swoistość tej literatury wynika z odmiennego niż w literaturze dorosłej modus essendi adresata, który nie jest Już (albo raczej: jest już nie tylko) kategorią kul-iuralno-socjologiczną ale i biologiczną. Kryterium wieku decyduje o podziale na literaturę dla przedszkolaków (2-7 lat), dzieci młodszych (8-11 lat) i młodzieży (od 12 lat).
Modelowa sytuacja: autor dorosły, czytelnik — dziecko, w płaszczyźnie wewnątrzliterackiej pozostaje — na pozór — niezmieniona: podmiot czynności twórczych to człowiek dorosły, adresat wirtualny jest dzieckiem. Dopiero na tej drugiej, „uwewnętrznionej" płaszczyźnie rozgrywa się bolesny i wstydliwy dramat literatury tworzonej przez dorosłych dla dzieci. Adresat dziecko? Zgoda. Ale pytanie: „kto mówi?” należy raczej zastąpić pytaniem „w Jakiej roli mówi?”
Dorosły jako „pan poeta", „wasz autor”. Autor w sytuacji aktora. Wolny wybór artystyczny czy rola narzucona przez ..szczególność”, „swoistość" literatury dziecięcej?
Casus Gombrowicza przekonuje, że ten dylemat jest uniwersalnym doświadczeniem literatury, tyle że w jej „trzecich obszarach" rysującym się jaskrawiej, brutalniej, ostrzej — twórczość Gombrowicza wynika w jakiś sposób właśnie ze zmagań z literaturą niedojrzałą i popularną.
Jeśli zgodzimy się, że „autor w roli" to sytuacja uniwer-alna literacko, to trzeba pytać dalej: skąd ten dziwny „kompleks swoistości" w interesującej nas literaturze i wokół niej — w krytyce i teorii?
Literatura dla dzieci wyrosła z ducha pedagogiki XIX w. rara należy szukać źródeł opozycji: dydaktyzm — artyzm 1 prób dialektycznego jej przezwyciężenia. „Stulecie dziecka" — przyniosło odkrycie młodego człowieka, rewolucję w psychologii i w pedagogice (pedagogika eksperymentalna od E. Cla-perde do Devcy'a i Faure). Do niedawna klasyczne tezy Piageta byly niekwestionowaną podstawą działań pedagogicznych » twórczych oraz ocen krytycznych. Fascynacja dzieckiem (granicząca z histerią) jako jedno z najistotniejszych zjawisk °gólnokulturowych XX w. ma w swej istocie elementy dwuznaczne; składają się na nią sprzeczne emocje. Począwszy od Wystąpienia Ellen Key przez meandry dziecięcości w psycho-glgbi i psychoanalizie, po deklaracje pedagogów z Amiens 1068 — ciągnie się za nami dziewiętnastowieczny ogon: odkrywanie dziecka przeciw dorosłości, nobilitacja niedojrzałości przeciw dojrzałości.
Zjawisko to odzwierciedla dobrze rozwój światowe) literatury dziecięcej, który cechuje emancypacja twórczości dla dzie-
53