Z WYSTAWY PARYSKIEJ. 245
Wychodząc z sali maszyn napowrót przez ten szereg galeryj poświęconych przemysłowi, bierze ciekawość przypatrzyć się im bliżej : tam siła produkcyjna, tu produkta. Urządzenie wszystkiego w tych galeryach, jak zresztą w całej wystawie, pełne szlachetnego gustu. Jakkolwiek moc nieprzebrana przedmiotów, i miejsca pustego niemasz, jednak nigdzie nie ma ciasnoty, wciskania się rzeczy jednych ua drugie, wszędzie wiele przestrzeni i powietrza, po wielkopadsku. Każda rzecz stoi sobie swobodnie, i zdaje się tam potrzebna dla ubrania sali; każda grupa okazów do jednej firmy należących stanowi organiczną całośc, którą łatwo bez szyldów od reszty odróżnić. To wszystko nietylko estetyczną sprawia przyjemność, ale też pozwala swobodniej, z daleko mniejszem niż,zwykle znużeniem, wystawę oglądać. Rzeczy jest jednak Tak wiele, tak każda walczy z drugiemi o uwagę przechodnia, że /ie łatwo jedna wybije się w pamięci nad inne. Nie będąc wabiony interesem zawodowym do jednego działu przemysłu raczej niż do drugiego, naturalnie przypatrywałem się więcej tym wyrobom, gdzie rzemiosło graniczy i wiąże się ze sztuką: drogim tkaninom, meblom rzeźbionym, ceramice, bronzom, zwłaszcza złotnictwu, tej sztuce francuskiej par excellence.
Szukałem wśród tego lasu form zawsze pięknych, poprawnych, ale jakoś wiecznie kopiowanych, cechę kopii noszących nawet wtedy^ kiedy są oryginalne — bo i ręka rzemieślnika dziś robi jak maszyna — szukałem, mówię, indywidualności, tej żywotnej iskry artyzmu , która ożywiała pracownie średnich wieków i odrodzenia, która i kamieniarza czyniła rzeźbiarzem i w kuźni kowalskiej pięknotwórcze wzniecała uczucia. O takich rzemieślników-mistrzów dziś trudno; sąsiedztwo maszyn jest za bliskie; ich m a-niera oddziaływa nawet na tych, którzy bez ich pomocy pracują; są jednak chlubne wyjątki. Jest np. pod Lyonem na wzgórzu Fourvieres, u stóp cudownego kościoła Matki Boskiej, cichy war-stat złotniczy, gdzie mistrz, otoczony gronem synów i kilku dobranych czeladników pracuje, jak się ongi pracowało, pod tchnieniem wiary i miłości piękna. Pieniądz, acz szanowany, podrzędną tam gra rolę. Zamówi kto np. monstrancyę za 2000 franków; jeśli zadanie odpowiada duszy mistrza, on spokoju sobie nie da, póki wen duszy swej nie przeleje; od stołu wstawać będzie