244 Z WYSTAWY PARYSKIEJ,
wyręczania go w pracy, maszyna opanowuje człowieka, skuwa go ze sobą i czyni go swoim niewolnikiem. Nie ma wątpliwości
244 Z WYSTAWY PARYSKIEJ,
niestety, że obecnie tak jest
i dla tegoto z całego podziemia
pracy społecznej wznosi się ten jęk ludzki, głośniejszy niż warczenie maszyn, który zakłóca nasze festyny. Ale czy tak być musi, i czy zawsze tak będzie? to pytanie stawiałem sobie przypatrując się pracującym maszynom. Dziś nie wystawiamy sobie, żeby się mogło obejść bez poświęcenia kroci tysięcy ludzi na pastwę maszyn, by im kopali w podziemiach węgiel, by im podawali kruszce, by je obsługiwali ciężko dniem i nocą bez wytchnienia. Ale też w starożytności nie pojmowano, żeby mogła istnieć cywilizacya bez niewolnictwa;—a jednak zniesienie niewolnictwa było właśnie warunkiem cywilizacyjnego postępu. Gdyby ta największa rewolucya ekonomiczno-socyalna nie była się spełniła pod tchnieniem Chry-styanizmu i pod ręką Kościoła, a więc łagodnie, stopniowo i bez gwałcenia nabytych praw, gdyby była wybuchła nagle, gdyby Ser-
toryusz był zwyciężył
niewątpliwie ustrój społeczny stałby się
ażby
był jeszcze nieznośniejszy i gwałtowniejszy na całe wieki
się żywioły społeczne w nowych warunkach ułożyły. Otóż nowa rewolucya ekonomiczna i socyalua rewolucya, którą przebywamy, dążąca do wyzwolenia pracy ludzkiej z stosunku niewolniczego względem kapitału, zrobiła się, dotychczas przynajmniej, po za wpływem Kościoła, z pominięciem pierwiastku moralnego i chrześcijań
skiej miłości,
i dla tego tyle cierpień i tyle gwałtu sprawia.
Ale ten cały zamęt zmierzać musi ku jakiemuś utasowaniu się rzeczy ludzkich, wytkniętemu przez Opatrzność. Dlaczegożby maszyny, które dziś tyranizują robotnika, nie mogły się do tego stopnia wykształcić i do wymagań ludzkich dostroić, żeby prawdziwie człowieka w znoju wyręczały, i żeby stosunek pracy do kapitału i klasy pracującej do klasy myślącej na lepsze odmieniły? — Wszelako maszyny tego same nie zrobią, bez interwencyi idei chrześcijańskiej : bo tu prócz maszyn wchodzi w grę natura ludzka, której ludzie zmienić nie mogą, a ta składa się nietylko z organizmu, ale i z duszy, i bez maści miłości obejść się nie może. Bogu dzięki, już i nauka społeczna zaczyna się o tern przekonywać.