T. B.: Nie sądzę, aby wspomrmmy ex libris wyrażał negatywny stosunek Profesora do „rzeczywistości pozaprzyrod-niczej”. Podkreśla jedynie jego wielkie zaangażowanie w poznanie naukowych i praktycznych walorów badań, którym się w danej chwili oddaje. Nie wyczuwam też jakiegoś konfliktu, którego się pani domyśla. Profesor wiedzę, w tym także przyrodniczą, i wiarę traktował zapewne jako dwa płuca wzajemnie się uzupełniające. Być może w sposób zbliżony do przedstawionego później przez )ana Pawła II w encyklice „Fides et ratio”.
Profesor znał dobrze Stary i Nowy Testament. Znajomością tą wywoływał niekiedy konsternację u księży studentów i pracowników KUL stawiając im kłopotliwe pytania związane z treścią obu Pism. To nie przeszkadzało, aby przyjaźnić się z wieloma spośród nich, z młodymi adeptami teologii, jak i purpuratami, i profesorami KUL.
W Jego domu całe regały zajmowały pisma święte w różnych językach. Znał i gromadził Koran. Czytał wszystkie sury po kolei.
Marcin Kowal: W Zakładzie Fizjologii Roślin znajduje się gablotka opatrzona bardzo ciekawym tytu-łem:„GUSŁA I ZABOBONY PROF. ADAMA RASZEWSKIEGO". W jaki sposób poszczególne przedmioty z tej gablotki tęczę się z Profesorem? Zaskakujęcy zwłaszcza wydaje się pióropusz indiański...
T. B.: Pióropusz wiąże się z pewną historią (uśmiech). Z klubem: „I ty będziesz Indianinem”.
A. T.: Profesor Baszyński był członkiem tego klubu...
T. B.: Profesor Paszewski każdemu z nas nadał imię indiańskie. Moja żona była Roztropną Łanią, ja nazywałem się Rączy Łoś. Każdy z profesorów należących do klubu miał indiański odpowiednik imienia, np. Rżący Mustang, albo - to profesor Teske - Skalp Na Kiju, bo był dosyć szczupły. To było to, co Profesorowi zawsze sprawiało wielką radość. Łączyło się z wieloma dowcipami, jakie później wokół takich zabaw powstały. Kiedyś profesorowie Armin Teske, Paszewski i ja jechaliśmy pociągiem z Lublina do Warszawy na jakieś posiedzenie. W pewnej chwili Profesor zdjął z półki walizkę, powiedział: „Słuchajcie, musimy się przygotować!” i wyciągnął z niej dla całej trójki stroje indiańskie. Byliśmy już wszyscy poprzebierani, kiedy do przedziału przyszedł konduktor. Zdziwiony nie mógł dojść do tego kto jest kim, po co i w jakim celu jedzie do Warszawy. Profesor Paszewski miał ogromne poczucie humoru. Uwielbiał zaskakiwać ludzi takimi niecodziennymi sytuacjami.
T. Z.: W tej gablotce jest też strój Beduina. Historia tego stroju wiąże się z tym, że Profesor wybierał się na zjazd do jakiegoś arabskiego kraju. Bardzo się tym przejmował, a w końcu nie pojechał. W międzyczasie przyszedł święty Mikołaj i ja wylosowałem Profesora. Nie wiedziałem co wykombinować, więc siadłem z żoną i uszyliśmy Mu ten strój specjalnie na ten wyjazd. Została pamiątka.
M. K.: Czy pani rektor też się przebierała?
A. T.: Nie, ja już nie (uśmiech). Tylko członkowie klubu mieli stroje.
T. B.: To świadczy o atmosferze w Zakładzie. Przepracowałem w nim 40 lat, w tym 34 lata w towarzystwie Profe-
Od lewej, dr Zbigniew Jóźwik, prof. Adam Paszewski, prof Tadeusz Baszyński. kwiecień 1974 roku
40-lat pracy naukowej prof Adama Paczewskiego, październik 1974, od lewej: dr Zbigniew Jóźwik, prof. Adam Paszewski
)
25 lat pracy naukowej prof T.Baszyńskiego (prof. T Baszyński i prof. Adam Paszewski wznoszą kielichy), rok 1975
Wiadomości Uniwersytecki!--: czerwiec 2007