17
POLSKI WĄTEK W ŻYCIU I SPRAWIE GALILEUSZA...
Dokumenty dotyczące tej sprawy określają Vincenza jako „clericus” (XIX, 462-5). Benedyktyn wspomina, że ma go odziać w długą, duchowną szatę („lo farń vestire di longo” — XIII, 383). Pieniądze jednak nie nadpływały, a młody człowiek wyraźnie cierpiał z tego powodu. Niepokoił się też jego ojciec, dając temu wyraz w listach do Galileusza (XIII, 401, 405, 409, 417). Vincenzo zaczął się wkrótce otwarcie buntować. Pierwsze skargi na jego zachowanie napłynęły do stryja z początkiem maja poprzez agenta bawarskiego, Francesca Cri-vellego. Donosił on, że młodzieniec przestaje chodzić na lekcje, że w domu Benedettonia nie liczy się ze słowami i niewłaściwie zachowuje wobec kobiet (XIII, 422).
Wkrótce ogromny list wystosował do Galileusza Castelli, wyznając, że skoro nie pomagają jego upomnienia i groźby, musi wyjawić smutną prawdę. Było mu szczególnie przykro, jako że Galileusz ledwie wyszedł z choroby. Lista zarzutów była bardzo długa. Vincenzo nie odmawiał oficjum, nie słuchał kazań, nie chciał się spowiadać. Twierdził, że ojciec sam mógłby go lepiej uczyć, ale wraz ze stryjem wysłali go do Rzymu, bo jak sam przyznawał, nie mogli sobie z nim dać rady. Popadł w złe towarzystwo niemieckich muzyków i czasem nie wracał na noc do domu (XIII, 427-429). Brak religijności najbardziej poruszał Castellego. Vincenzo posunął się do tego, iż odmówił „adorowania kawałka pomalowanego muru”. Jego gospodarz zagroził, że gdyby mówił to poważnie, doniesie do św. Officjum i będzie mu grozić spalenie na Campo di Fiore. Castelli tę zuchwałość i upór częściowo kładł na karb wieku, uważał, że pomogłyby zwykłe baty, czy wręcz osadzenie w więzieniu za długi („nelle stinche”) dla opamiętania. W każdym razie widział konieczność odwołania Vincenza do Florencji (XIII, 430-431). Musiał go na nowo wyposażyć w spodnie, pończochy i buty oraz popłacić należności, które z czasem miał uregulować stryj (XIII, 434-439, 442, 443).
W tym czasie żona Michelangela z młodszymi dziećmi przez rok przebywała na utrzymaniu Galileusza we Florencji. Michelangelo pozostawał w Monachium. Po pierwszych dobrych doniesieniach o studiach syna, traktował najpierw z niedowierzaniem skargi na jego złe