103
Nazajutrz udaliśmy się do Fodhorców. Były one ważnym etapem naszej podróży, bowiem właśnie tutaj zamierzamy wystawić sztukę Sta-nislaw Żółkiewski, którą przygotowujemy wraz z dr. Kotarskim. Znajdujący się tutaj zamek, który był niegdyś rezydencją magnacką Koniecpolskich z XVII wieku, zrobił na nas ogromne wrażenie jako sceneria planowanego przedstawienia. Wybór tego miejsca nie był przypadkowy, gdyż jednym z późniejszych właścicieli Fodhorców był autor sztuki Wacław Rzewuski, który również ufundował okazałą kaplicę zamkową.
Z Podhorców ruszyliśmy do Złoczowa. Po drodze wstąpiliśmy do zamku w Olesku, miejsca urodzin króla Jana III Sobieskiego. Zamek ten w późniejszym czasie stał się również własnością wspomnianego już Wacława Rzewuskiego.
Po południu dotarliśmy do Złoczowa. Największą atrakcją Złoczowa jest zamek i chiński pałacyk, który ufundował król Jan III dla swej ukochanej Marysieńki. W tej chwili są tam prowadzone prace restauracyjne i konserwatorskie dla mającego powstać muzeum sztuki orientalnej. Dziedziniec złoczowskiego zamku zapamiętamy też ze względu na wspaniałe ognisko, na które zaprosiły nas opiekunki zabytkowych budowli. Doskonałą zabawę ze śpiewem i tańcami urozmaicał kolega Paweł Pietrzak swoją grą na akordeonie. Niespodzianką wieczoru była degustacja tradycyjnej kozackiej potrawy — kulisza.
Po pełnej wrażeń nocy podążyliśmy w dalszą drogę, gdzie czekały nas nowe atrakcje. Pierwszą z nich był Poczajów, miejscowość będąca celem pielgrzymek wyznawców' prawosławia, uznawana za jedną z czterech głównych ławr Cerkwi Rosyjskiej. Jego sława związana jest z legendą o ukazaniu się Matki Boskiej na skale w Poczajowie jednemu z zakonników' uciekających z Kijowa przed najazdem Tatarów. Matka Boska miała tam pozostawić odcisk stopy w kamiennej skale. Z legendą tą łączy się przekonanie o uzdrowicielskiej mocy wypływającego ze skały źródełka. W Poczajo-wie znajduje się także drugi co do wielkości dzwon w Europie, ważący około 11 ton i wykonany ze stopu zawierającego 70% miedzi oraz 30% złota i srebra. Spore wrażenie wywołała też kaplica ,,opętanych”, gdzie odprawiane są egzorcyzmy, oraz wykute w skale pomieszczenie modlitewne św. Iowa wraz z jego nie rozkładającym się od stuleci ciałem.
Następnym etapem naszej podróży był Krzemieniec, miasto położone na Wyżynie Wołyńsko-Podolskiej. Kojarzy się ono przede wszystkim z miejscem urodzin Juliusza Słowackiego, oraz z siedzibą słynnego Liceum Krzemienieckiego, założonego przez Tadeusza Czackiego w roku 1805. Oprócz tego znajdują się tu ruiny zamku z XV wieku, rozbudowanego w XVI przez królową Bonę, dawne kościoły i klasztory franciszkanów, bazylianów i reformatów, oraz dawny kościół kolegium jezuitów z pomnikiem Słowackiego. Warto wspomnieć, że obecnie trwają w Krzemieńcu zainicjowane i finansowane przez polskie ministerstwo kultury prace przy odnowieniu dworku Słowackiego.
Po krótkiej wizycie w zamku w Wiśniowcu kolejnym przystankiem na naszym szlaku był Zbaraż. Niemile zaskoczyła nas wystawa ludowej kultury- Ukrainy w salach zamku Jaremy Wiśniowieckiego, niegdyś słynnej polskiej twierdzy. Później odwiedziliśmy powstały w połowie XVIII wieku kościół przy klasztorze bernardynów. Obecnie trwają tam prace rekonstrukcyjne, w których biorą udział polscy studenci. Warto wspomnieć, że prace te przedłużają się z powodu braku środków na odnowienie świątyni. Dzięki uprzejmości proboszcza mogliśmy zwiedzić podziemia klasztoru. Naszym oczom ukazał się tam przerażający widok mnóstwa porozrzucanych ludzkich kości i czaszek. W świetle latarek ujrzeliśmy rozsypujące się trumny i szczątki pochowanych. Trudno się dziwić, że szybko i bez żalu opuszczaliśmy ponure i zagadkowe podziemia.