1 04 _ 4. Biograficzne uwarunkowania.
chłopcy, więc pilnowałam się, jakim językiem ja do nich mówię. Bardzo mnie wtedy polubili, bo ta pani wcześniej bardzo brzydko traktowała dzieci, więc jak tam przyszłam po studiach, trochę tylko starsza od nich, to szybko nawiązaliśmy kontakt. To było dosyć dawno, nie było wtedy w szkole kogoś takiego jak opiekun, zresztą oprócz mnie i pani dyrektor nikt nie miał wyższego wykształcenia, tylko były panie po SN-ach i liceach pedagogicznych. Więc ja byłam taką jakby elitą, z moim zdaniem się liczono.
Przypadek Joanny potwierdza te wyniki badań, które wskazały, że stopień przeżywania określonego kryzysu i szanse jego pokonywania nie zależą od samej sytuacji stresującej, ale od osobowości jednostki18. Ponadto przezwyciężaniu kryzysu adaptacji zawodowej sprzyja kontakt z metodykiem, innym nauczycielem (który może spełniać funkcję mentora), a także wsparcie dyrekcji szkoły lub grona pedagogicznego. Jedna z respondentek —Alina, opisuje sytuację ułatwionej adaptacji zawodowej, która wiązała się z zaangażowaniem się badanej w polepszenie warunków pracy nauczycieli (założyła nauczycielską Solidarność). Przez to w gronie pedagogicznym — jak mówi — „liczono się z jej zdaniem”.
Większa część badanych wspomina o szybkiej lub stosunkowo szybkiej, „bezbolesnej” adaptacji, ale około 1/3 relacji dotyczy utrudnionej, wydłużonej adaptacji zawodowej. Część respondentów wspomina o szoku, tragedii czy, używając metafory Huberta, „próbie sił”. Zuzanna, Jacek, Bogdan i Weronika określili początek pracy zawodowej jako szok. Zdaniem Jacka, wynikał on nie z samego nauczania, lecz z konieczności pracy wychowawczej w gronie rodziców swoich uczniów:
]acek: Szokiem w pierwszym roku pracy były dla mnie rozmowy z rodzicami, uczenie swoją drogą, ale miałem dwadzieścia kilka lat i: „co ja tym ludziom mogę powiedzieć"? „Macie wychowywać dzieci, jak macie wychowywać dzieci"? Żadnego doświadczenia, co powiedzieć ludziom. Udało mi się jakoś wejść w tę rolę. Ten pierwszy rok był dla mnie taki.
Bardziej dramatycznie jawi się relacja Weroniki, która w związku trudnym początkiem pracy zawodowej skłaniała się nawet do zmiany zawodu:
Weronika: Tragedia, tragedia. To była tragedia. Ja chciałam jak na praktyce studenckiej te pomoce, więc spałam po godzinie, żołądek ściśnięty, pomoce naukowe całą noc, potem wstawałam o piątej rano, coś kończyłam. Ja myślałam, że każda lekcja musi być pokazowa, popisowa. Zero pomocy, nikt mi nie powiedział,
Tamże, s. 163.