5.3. Indywidualne modele biografii — zakres rozwoju _ 153
Dorota rozpoczynała pracę, mając 19 lat, z poczuciem, że „nic nie umie”, to jednocześnie przyznała, że w tym okresie zrodziło się jej „powołanie”:
jak przyszłam do tej szkoły, to nic nie umiałam. [...] To były inne czasy, wtedy nie było pomocy, ale wracałam do domu, robiłam te pomoce. Zamawiałam czasopisma: „Misie", „Świerszczyki", książki. To było fantastyczne doświadczenie, musiałam prowadzić dziennik obserwacji. Musiałam się nauczyć, jak przeprowadzać wywiad, cały czas się uczyłam. [...] No i wtedy się zaczęło to moje powołanie, bo wiadomo, ja się zakochałam w tych moich uczniach.
Po pierwszym roku pracy Dorota rozpoczęła naukę w studium nauczycielskim, a następnie kontynuowała naukę na studiach. W tym okresie nie była jeszcze zamężna, przyznała więc, że w ciągu roku szkolnego mogła niemal całkowicie poświęcić się pracy. Po 8 latach, w tym czasie kończąc studia, zmieniła pracę i rozpoczęła nauczanie w liceum, w którym pracuje do dziś. W tym czasie rozwijała swój warsztat pracy, podjęła również studia doktoranckie, których nie mogła sfinalizować:
W międzyczasie zaczęłam studium doktoranckie, złożyłam dokumenty, zostałam przyjęta, dojeżdżałam do Sosnowca. Wtedy bardzo fantastyczne zajęcia były, bo to był czas, kiedy mnóstwo ciekawych ludzi przeniosło się na Uniwersytet Śląski, ja sobie wybrałam okres międzywojenny, ale po pierwszym roku skończyły się pieniądze, potem drugi rok już profesor nas za darmo prowadził, nikt nie odpadł z nas, czuliśmy się źle, wiedząc, że on robi to za darmo dla nas. No i niestety trzeci rok już się nie zaczął.
Kiedy pracowała w liceum, zdecydowała się podjąć starania o specjalizację zawodową drugiego stopnia. Będąc już na emeryturze, postanowiła ubiegać się o nadanie stopnia nauczyciela dyplomowanego:
Przyszła taka moda na specjalizacje zawodowe, a ponieważ ja miałam te studia, kilka nagród kuratora, ministra, to miałam podstawy, żeby na ten drugi stopień specjalizacji. [...] zdałam ten egzamin i dobrze mi poszło i za to płacono już. [...] Po czym po wielu latach weszły awanse, ale ja już wtedy byłam na emeryturze, [...] zrobiłam ten awans, dyplomowanego, to mi nie było potrzebne, bo byłam już na emeryturze, ale zrobiłam to dla swojej ambicji, bo miałam dużo do pokazania.
Chociaż Dorota wielokrotnie podkreślała, że wybór zawodu był słuszny i że praca ją cieszyła i satysfakcjonowała, to równie często zwracała uwagę na „koszty”, jakie ponosiła. Głównym źródłem trosk były problemy finansowe oraz nakłady czasowe poświęcane pracy poza godzinami