42 RECENZJE
nych (s. 111). Może lepiej by się było umówić, iż sygnatura oznacza zawsze miejsce przechowania. Przy inwentarzu topograficznym — w większości przypadków — numer inwentarza pokrywa się z sygnaturą. Gdy jest inaczej, raczej należy mówić o numerze inwentarza (zamiast ^sygnatura właściwa® — s. 111), aby termin «sygnatura» tout court. bez dodatków, oznaczał zawsze to samo — miejsce stałego przechowania książki.
Język podręcznika łatwy i barwny. Można by zakwestionować parę neologizmów: <>darczyńca» zamiast ofiarodawca (s. 53, 54) nasuwa także zastrzeżenia z punktu widzenia budowy morfologicznej, która by powinna ukształtować ten nowotwór jako «daroczyńcę» oraz wyrażenie «spolegliwość katalogu® (s. 72) na oznaczenie, iż można na katalogu polegać.
Tok przedstawienia jest na ogół giętki i przejrzysty. Poza jednym może wyjątkiem — ewidencją zasobów, która ex re tematu samego nasuwała sporo trudności. Wykład tych zagadnień walczy z obfitą treścią, stara się być zwięzłym, jest trudny.
Strona zewnętrzna, graficzna, jest typowa dla dzisiejszych znormalizowanych druków: o kolumnie szeroko rozbudowanej kosztem skromnych marginesów. Może było by przyjemniej mieć żywą paginę. zmieniającą się częściej. Teraz odpowiada tytułom rozdziałów, ale są jeszcze drobniejsze poddziały o własnych tytułach i te domagają się ich uwidocznienia. Korekta pozostawiła trochę uchybień; wiemy że to dzisiejszy pośpiech na tym zaważył. Najprzykrzejszym błędem — odesłanie do wzorów 24, 24 a na str. 64 — zamiast 4—6.
Kończąc te zbyt długie uwagi analityczne, czas na zsumowanie sądów. Ocena syntetyczna wraca do wstępnego stwierdzenia. Mamy przed sobą dzieło o wybitnej wartości użytkowej, o budującej pełni zagadnień praktycznych. Przeznaczone dla niefachowych pracowników' bibliotecznych jest vademecum dla bibliotekarzy, podręcznikiem we właściwym, najlepszym tego słowa znaczeniu. Jeśli zasugerowało ono powyższe uwagi, to nie jest ich intencją pomniejszanie zasługi autora. Bo ta jest niekwestionowana tym bardziej gdy się zważy, iż Bibliotekarstwo praktyczne dojrzewało pozbawione tak doniosłej pomocy, jak zaginione notatki i wypisy. Istotne, iż — mimo to — ukazało się Jak rychło po wojnie, aby stać się pożądanym narzędziem pracy. Nie wolno też przemilczeć jego imponderabi-liów: umiłowania pracy w bibliotece, jej tak wyraźnie podkreślanych wartości, które wnosi do życia. Wyczuwa to każdy uważny czytelnik — a może z przygodnej lektury wysupłać się uświadomienie powołania bibliotekarskiego.
Jeśli są w nim braki — to nieliczne. Może wydanie 2. — nie-zaprzeczenie zajdzie jego potrzeba — potrafi je wyrównać. Problemem