Wysokość hal pozwalała klasycznym jednostkom na zaprezentowanie się pod pełnymi żaglami
Fot. Dawid Halon
nikach zabezpieczeń jachtów z kompozytów. Wystawiła ona niewielki jacht, który w połowie był oryginalny, a w połowie odnowiony z wykorzystaniem wypracowanych przez firmę technologii. Na burcie poszczególne obszary pokazywały kolejne etapy konserwacji.
Organizatorzy imprezy umożliwili całym rodzinom zwiedzanie targów. Masę zabaw przewidziano dla najmłodszych odwiedzających - trzy baseny z zamontowanymi ogromnymi wiatrakami, wymuszającymi ruch powietrza, co pozwoliło bawić się sterowaniem modeli regatowych jachtów, a także pływaniem w „rzeczywistych” jednostkach typu opty-mist, bez obawy o warunki atmosferyczne. Także wiele innych atrakcji, poza czysto komercyjnymi, wpływało bardzo dobrze na atmosferę w halach.
Poszukiwania coraz to szybszych jednostek żaglowych doprowadziły projektantów do wykorzystywania niekonwencjonalnych rozwiązań, ze szczególnym upodobaniem piatów nośnych, które również naszym zdaniem są przyszłością, jeśli chodzi o lodzie regatowe. Efektem takich dążeń jest m.in. „Moth”. Na targach mogliśmy oglądać dwa egzemplarze tej klasy - jednostka niezwykła pod każdym względem, osiągająca prędkość do 25 węzłów, co dla żaglówki o długości 3,36 m w warunkach normalnego zanurzenia byłoby praktycznie niemożliwe. Jednak użycie dwóch płatów nośnych na mieczu i płetwie sterowej pozwoliło na wynurzenie kadłuba z wody przy prędkości ok. 5 węzłów i uzyskanie niewyobrażalnych osiągów. Jednostka ta ma jednak sporo wad, głównie dotyczących stateczności, stabilności i zachowania płynności podczas zwrotów. Konstrukcja „Ćmy” ma przed sobą wielkie możliwości doskonalenia, przez co staje się wymarzonym obiektem doświadczalnym dla młodych projektantów. Warto zwrócić na nią uwagę w przyszłości.
Dużą przestrzeń zajęła wystawa kajaków, gdzie znalazł się również ciekawy kajak składany, wyposażony w ożaglowanie, miecze boczne oraz drabinkę do wychodzenia z wody. Windsur-fing oraz kite’y zasypały odwiedzających niewiarygodną ilością sprzętu, pianek, części i gadżetów.
Były także polskie akcenty, m.in. prezentowała się stocznia jachtowa z Olecka - Delphia Yachts oraz Mak-TEN. Szkoda, że poza nami niewielu miało świadomość, że to firmy z polskim rodowodem - żadnych flag, bander, haseł i tylko jedna osoba mówiła po polsku.
Fot. Dawid Halon
Nawet najbardziej wybredni amatorzy poruszania się na silniku znaleźliby coś dla siebie
Nr 9/2008