WIADOMOŚCI UNIWERSYTECKIE
młodego Herlinga, wyzwalając w nim niemal zachłanność czytelniczą, głód książki, kształtując postawę krytycznego wyznawstwa.
W lutym 1938 roku ukazał się pierwszy numer miesięcznika społcczno-lite-rackicgo młodych „Orka”, w którym Grudziński redagował dział literacki. Gdy okazało się, że w Poznaniu istnieje już periodyk pod tym tytułem, nazwę zmieniono na „Orkę na Ugorze”. Pismo zostało przekształcone w dwutygodnik młodej demokracji, a od września - tygodnik, ciągle nękane cenzurą i kłopotami finansowymi.
Z biegiem czasu publikacje Herlinga pojawiały się również w innych pismach: w krakowskim miesięczniku „Nasz Wyraz”, kilkakrotnie w dwumiesięczniku „Ateneum” Stefana Eige-ra-Napierskiego, w tygodniku „Pion” i kwartalniku „Pióro”. Spośród niemal trzydziestu publikacji Grudzińskiego z lat przedwojennych (m. in. o twórczości Andrzejewskiego, Dąbrowskiej, Piętaka, Scbyły, Struga, Zagórskiego) warto chyba wymienić dwie szczególnie ważne. Pierwsza to wydrukowana po wahaniach redaktora w marcowym numerze „Orki” z 1938 roku analiza Ferdydurke i opowiadań Bruno Schulza.
Publikacja druga to tekst odczytu Granice poezji Czesława Miłosza.
Wybuch wojny zastał Grudzińskiego w rodzinnym Suchedniowie u ojca. Zachęcony listami K. L. Konińskiego napisał w sierpniu dla pisma „Wiedza
Olchowa Grobla" nad „Ciemnym Stawem" w Suchedniowie, przed 1970 r. Fol. F. Gładysz
i Życie” obszerne studium o literaturze ludowej. Koniński właśnie potwierdził listownie odbiór tekstu: „31 sierpnia - pisał Herling - przyszedł ten dziwny, ostatni list. Zaczynał się od kilku uwag fachowych, a kończył niezapomnianymi słowami:»Myślę, że pora odłożyć pióra. Najlepsze pozdrowienia na ten czas burzliwym. Dla mnie, wyznaję ze wstydem, był to pierwszy sygnał wojny. Tak. pora odłożyć pióra. [...] Ten najprostszy z prostych nakaz surowej, po norwidowsku pięknej moralności pisarskiej towarzyszył mi odtąd wszędzie, w ciągu tylu lat tułaczki. Dodawał sil w rosyjskich więzieniach, radował uczuciem spełnienia, gdy los łaskawszy pozwolił mi stać się wolnym żołnierzem odrodzonej na obczyźnie Armii Polskiej”.
W 1939 roku Grudziński nic został
Młyn Herlingów-Grudzińskich nad Kamionką w Suchedniowie, wybudowany ok. 1880 r.,
stan przed 1970 r. Fot. F. Gładysz
zmobilizowany. Na początku września był w Warszawie. Po rozkazie pułkownika Umiastowskiego, by niepowołani do wojska mężczyźni kierowali się na wschód, wobec rozsypki oddziałów bezskutecznie próbował się zaciągnąć. Po upadku Warszawy (28 IX) razem ze starszym brtem Maurycym wrócił do Suchedniowa. W połowie października znów był w stolicy, gdzie 15, w mieszkaniu państwa Drewnowskich powołana została jedna z pierwszych warszawskich organizacji konspiracyjnych - Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa (PLAN). Organizację tworzył krąg ludzi bliskich „Orce na Ugorze”, komendantem został Jerzy Drewnowski. Herling (autor nazwy PLAN-u) był początkowo szefem sztabu, redagował z kolegami w lokalu przy ulicy Złotej 55 deklarację ideową i pierwsze, co najmniej dwa numery podziemnego „Biuletynu Polskiego”.
Postanowiono nawiązać kontakt z przyjaciółmi ze Lwowa i tam stworzyć organizację podobną do PLAN-u. Grudziński wyruszył w tym celu pod koniec listopada, po rozmowie z Jerzym Drewnowskim i po pożegnaniu z rodziną. Dostał się do Małkini i przez linię demarkacyjną dotarł do okupowanego przez ZSRR Białegostoku. Po bezskutecznych próbach przyłączenia się do jakiejś grupy planującej ucieczkę do Kowna (dysponował zbyt niską sumą pieniędzy) pojechał do Lwowa. Dzięki poręczeniu Marii Dąbrowskiej i Juliusza Kleinera otrzymał z rąk Teodora Parnickiego nieodzowny ordier na kwartiru. Wystawił go kierujący dawnym, już „nielegalnym” Związkiem Literatów Polskich Ostap Ortwin.