362
STEFAN ŚWIEŹAWSKI
mniana przez Arystotelesa filozoficzna gonitwa lub polowanie za esencjami. I kto wie, czy jedną z głównych przyczyn powstania kierunków egzystencjalnych w dzisiejszej filozofii nie był nieświadomy zapewne protest przeciw wystarczalności i wyłączności tego rodzaju filozofowania; wszak wysiłek naszego intelektu pragnie przynajmniej stwierdzić drugi, nieporównanie doskonalszy od istotowego i pierwszy raz tak stanowczo przez św. Tomasza wyodrębniony porządek istnienia. Dążymy do kontaktu poznawczego z tym istnieniem, które jednak wymyka nam się z naszych ujęć poznawczych, choć w nim dopiero znajdujemy to, co naprawdę realne i konkretne. Nie mniej kardynalnym błędem najtypowszych nurtów egzystencjalizmu jest przekreślenie świata istot i natur i zatrzymanie się wyłącznie na ślepym wobec tego i w próżni zawieszonym istnieniu. Świat natur jest siecią określającą egzystencję, jest fundamentem dla istnienia. I dlatego zapewne definicje same nigdy nie wystarczą, ale zawsze pozostaną one punktem wyjścia.
Podobnie i w naszym problemie zacznijmy od definicji. Zbyt często w opracowaniach zagadnienia osoby ludzkiej mechanicznie powtarza się czcigodną definicję osoby autorstwa Boecju-sza> która zwycięsko przetrwała wiele wieków i zawsze jest aktualna i podstawowa. Jednakże właśnie dzięki temu mechanicznemu jej powtarzaniu zapomina się, wiele kryje się w niej sensu i od jakiej strony sens ten należy odkrywać. W sformułowaniu Boecjuszowym osoba ta to „rationalis naturae individua substantia", czyli substancja jednostkowa natury rozumnej. Każdy z terminów składających się na tę formułę definicyjną jest aż nabrzmiały od treści, którą myśl filozoficzna i teologiczna w nie włożyła. Najpełniejszego ujęcia doczekała się definicja Boecjusza u św. Tomasza i on wypełnił najuchwytniejszym znaczeniem wyrazy w niej występujące. Ale Tomasz jest tu z jednej strony wyrazicielem nie tylko swych własnych genialnych pomysłów, ale i koncepcji, które powoli dojrzewały przed nim z drugiej zaś stanowi odskocznię do dalszego rozwijania i pogłębiania problemu. Mamy tendencję, by w tej, przekazanej nam poprzez św. Tomasza i tradycję wieczystej filozofii, definicji osoby podkreślać to, co w niej niejako najważniejsze, a więc rozumność. Rzeczywiście ujmujemy wtedy to, co osobę wyróżnia od jednostki nie będącej osobą, ale ryzykujemy wtedy często, że wysilając się na jak najwłaściwsze określenie osoby gubimy z oczu problem osoby ludzkiej. Pamiętajmy, że termin „rationalis natura“ jest analogiczny i jako taki odnosi się za-