ZDARZENIA
O LUDZKĄ MOWĘ W FILOZOFII
Na marginesie książki Stefana Świeżawskiego „BYT"
Z górą rok temu ukazała się książka pierwszorzędnej wagi dla kultury filozoficznej w Polsce: „Byt*1 Stefana świeża wskiego. Książka ta nie wzbudziła takiego zainteresowania w prasie specjalnej i katolickiej, nie wywołała takich recenzji i polemik, na jakie zasługuje, ale jej wartość i znaczenie dla katolickiej myśli filozoficznej zostało zadokumentowane w inny znamienny sposób: oto nakład jej został całkowicie wyczerpany w bardzo szybkim tempie. Duży tom o 360 stronicach — poświęconych najtrudniejszym, najbardziej abstrakcyjnym, pozbawionym bliskiej aktualności zagadnieniom — został rozchwytany przez czytelników, u których większości nie stał się z pewnością snobistyczną ozdobą pólek biblio.ecz-nych, lecz prawdziwym przewodnikiem w porywającym i zawiłym świecie „trzeciego stopnia abstrakcji44.
W swoim czasie na łamach „Tygodnika Powszechnego44 Antoni Gołu-biew w sposób fascynujący i poetyczny opisał piękno tej przygody intelektualnej, którą była dla niego wędrówka pod przewodem książki świeżawskiego po różnych kręgach „Bytu“.
Tutaj zamierzamy zastanowić się nad tym, jakiej potrzebie intelektualnej odpowiada ta książka i co stanowi jej atrakcyjność. Sądzimy, że tym sposobem nie tylko oddamy sprawiedliwość książce niedostatecznie może ocenionej, ale i dotkniemy ważnego zagadnienia właściwej metody i języka popularyzacji filozoficznej.
W pięknym wstępie, pełnym żarliwego umiłowania prawdy, a jednocześnie głębokiej wobec niej pokory, Świeżawski sam określa cel, do którego dążył w swojej książce i metode. którą stosował. „Byt44 miał być „wprowadzeniem i pomocą przy studium arystotelesowsko-tomi^t^rznej metafizyki44. Autor tak żywo odczuwał potrzebę tego rodzaju wprowadzenia, że zdecydował się przejść do porządku nad tak ważnymi dla naukowca, dla pisarza wątpliwościami „czy wolno publikować myśli, które nie są jeszcze przemyślane do końca? Czy nie zrywamy wcedy kwiatów w ledwo zarysowujących się pączkach, nie pozwalając im rozwinąć się i pokazać przez to pełnię ich treści?44 Jesteśmy mu szczerze wdzięczni, że miłość do prawdy obiektywnej, że wzgląd na palącą potrzebę udostępnienia jej tylu umysłom jej poszukującym przeważył nad skrupułami naukowca, że prawdziwa pokora intelektualna mierząca się prawdą obiektywną skłoniła go do podzielenia się tym, co osiągnął, nie czekając, aż myśl jego dojrzeje do tych osiągnięć, których sam od niej wymaga.