Czasami, choć bardzo rzadko, kosza dostawał Jasiunio. W ogóle twórcy piosenek byli łaskawsi dla chłopców. Dziewczyna ponosiła konsekwencje wspólnych figlów, cierpiała, płakała, a chłopak wymigiwał się od odpowiedzialności: „Oj, Elijaszu, cóżeś uczynił, / Teraz wypada, żebyś się żenił. / Niech ona zginie w jednej godzinie, / Ja nic nie winien waszej dziewczynie”. Zdarzało się jednak, że miłość była szczęśliwa, lecz kochanków rozdzielała niespodziewana śmierć - oczywiście dziewczyny.
Młodość i związane z nią porywy serca szybko mijają. Małżeństwo, do którego tak dążą wiejskie panny, nierzadko rozczarowuje: „Co spojrzę na ołtarz, / Zaleję się łzami”. Jedyną prawdziwą, szczerą miłością okazuje się ta matczyna: „Bo miłość matki to głębina morza / Czystsza niż kryształ, piękniejsza niż zorza”.
Czasami jednak matki brakowało. Sieroctwo, tęsknota za zmarłą mamą, skarga na zły los są częstymi motywami ludowych piosenek. Osierocony Maciuś, pasąc owce, na fujarce wygrywa swe żale. Dziewczynka z tytułowej piosenki na grobie matki skarży się na złą macochę. Osierocone dzieci pociechę często znajdują w wierze: „Ojca i matki ja już nie mam, / Do kogoż ja się przytulić mam. / Przytulę ja się do Jezusa, / Gdzie jest mój ojciec i matusia”. U Boga szukają też wsparcia pozostawione same sobie, często napiętnowane przez wiejską społeczność samotne matki: „O, Boże, Boże mój jedyny, /Nie opuszczaj mnie biednej dziewczyny / I z tą małą córeczką”.
Wojenka, na którą wyrusza Jasieńko na siwym koniku, z szabelką u boku, to kolejny częsty temat ludowych piosenek. W wielu przewijają się motywy pożegnania i powrotu do rodzinnej wsi, nie zawsze radosnego, gdyż czasami panna, znudzona czekaniem, oddaje serce innemu. Sprawiedliwości jednak staje się zadość i kara jej nie omija - swą niestałość przypłaca życiem. Podła dziewczyna, a przecież chłopak z takim żalem się z nią rozstawał: „Ja jestem syn rolnika, / Ja do wojska iść muszę. / Koniki i płużek i dziewczę jak różę / Ja pozostawić muszę”. Niektórzy mają jeszcze mniej szczęścia i do wsi rodzinnej w ogóle nie wracają - ranni padają „...na wznak pod kaliny krzak”. Wojna to nie tylko przeznaczenie wiejskich parobków. Do boju idzie też cesarska córka, która „.. .na wojnę ruszyła, / Wszystkich wrogów pobiła”. Czyżby początki gender?
Starość - prawie nikogo nie ominie i nie zawsze jest pogodna. Sędziwy Jakub, oddawszy majątek synowi, zaczyna zawadzać: „Syn mnie nie lubi, śmierci mej żąda, / Nielitościwie na mnie spogląda”. Kończąca ziemską drogę śmierć dotyka nie tylko starszych. Ludowi twórcy chętnie uśmiercali młode, niewinne dziewczyny: „Dajcie mi, dajcie, tę białą szatę, / Bo mi do grobu już przyszedł czas. / Zegnam rodziców, swego lubego /1 żegnam, ach, bracia, was”.
W pieśniach ludowych pojawia się też inny motyw, równie popularny jak miłość czy śmierć - od czasu do czasu ogarniający każdego z nas żal za przemijającym czasem: „Kwiaty urosną, gdy maj powróci, / Lecz młodość moja nigdy nie wróci”.
To prawda, czas nieubłaganie pędzi do przodu. Wraz z jego upływem zachodzą zmiany. Żaden Janek Bohatyrowicz już nie zaśpiewa, wioząc snopki z pola. Nikt dziś nie drze piór, na weselach najczęściej słychać disco polo. Ludowe piosenki i przyśpiewki można usłyszeć na festynach folklorystycznych i imprezach organizowanych przez skanseny. Pieśni ludowe, będące częścią narodowej kultury, zanikają. Wielka to szkoda, gdyż były nie tylko formą rozrywki, lecz także nośnikiem prawd życiowych, źródłem wiedzy o wiejskiej społeczności, jej obyczajowości i sposobie myślenia. Tym większe słowa uznania należą się autorkom projektu i Krasnobrodzkiemu Domowi Kultury, który podjął się trudu utrwalenia choć kilkudziesięciu z nich.
Książka Tam za dworem, za jeziorem jest nie tylko zbiorem ludowych pieśni, lecz także katalogiem wystawy, na którą złożyły się prace powstałe podczas krasnobrodzkich środowiskowych spotkań twórczych. Od 1984 r. na Roztocze zjeżdżają znani
Świat książki dziecięcej 5