- Babciu, babciu opowiedz nam historię.
- Tak, tak babciu, opowiedz!
- Prosimy!
- No dobrze, ale o czym? - zapytała.
- O twoich przygodach.
- Janina zaczęła opowiadać:- W szkole podstawowej, która wtedy miała jeszcze 8, a nie 6 klas, miałam dwie przyjaciółki- Olę i Agę. Ola, zwana przez nas Skakanką lub Gumą była żwawą, wysportowaną i niezmiernie miłą dziewczynką. Pobiła rekord skakania na skakance i przez gumę ( stąd jej przezwiska). Biegała najszybciej z nas wszystkich i była najbardziej wytrzymała. Miała śliczne, długie czarne włosy, „porcelanową” cerę i szare oczy. Aga, na którą wołaliśmy też Żyrafa ( bo była bardzo wysoka), miała świetny humor. Zdawało się, że swoimi żartami potrafiłaby wskrzesić zmarłego. Zawsze swoje gęste, rude włosy zbierała w kucyk. Miała duże, zielone oczy. Opowiem wam chłopcy o jednej i jak myślę najciekawszej przygodzie. A było to tak. Pojechałyśmy z rodzicami do nowo otwartego Muzeum Przyszłości w Szczecinie. Były tam najróżniejsze eksponaty: mini telewizory, telefony komórkowe, książki, które same się czytają, a potem wystarczy, że podłączysz się do specjalnego fotela i wiedzę masz w głowie. Jak wiecie, część tych wynalazków już istnieje i można ich używać. Budynek muzeum zajmował dwa piętra i parter oraz nieudostępniony dla zwiedzających strych. Wsiadłyśmy z dziewczynami do windy i nacisnęłyśmy odpowiedni guzik. Winda pojechała powoli w górę. Nagle zatrzymała się, jednak nim zdążyłyśmy cokolwiek zrobić, znów ruszyła w górę i stanęła, tym razem na piętrze. Gdy wysiadłyśmy z pojazdu, zauważyłyśmy pewną zmianę: ze ścian spoglądał na nas nie biały, tak jak na dole, tylko fioletowy kolor, pod ścianami nie było gablot, tylko równo ustawione krzesła, a w rogu pokoju stało duże, drewniane biurko, na którym stała tabliczka z napisem „recepcja”. Zza biurka spoglądała na nas przemiła pani o blond włosach spiętych w kok i dużych granatowych okularach.
- Wy to pewnie te dziewczyny od Anji Rubik- bardziej stwierdziła niż zapytała- Marc Jacobs już czeka.
Po czym wstała zza biurka i popchnęła nas ku dużym, drewnianym drzwiom. Za biurkiem siedział mężczyzna w garniturze palący cygaro. Powoli odwrócił się i spojrzał na nas.
- Powiedzcie Anji, że jak chce ze mną zawrzeć umowę, to niech przysyła do mnie ludzi mających jakieś pojęcie o modzie. Czy wy wiecie, że żyjemy w XXI wieku???
W tej chwili do gabinetu weszła pani z recepcji.
- Panie Marc’u dzwoni przedstawiciel marki Chanell. Chce się poradzić w sprawie nowej kolekcji.
- Połącz- padło krótkie polecenie.
Pani z recepcji wyszła, coś poklikała i krzyknęła:
- Na dwójce!
Pan, do którego nas przyprowadzono, podniósł słuchawkę telefonu. Pani natomiast rzekła do nas:
- To już chyba koniec rozmowy - po czym wskazała drzwi do windy.
W ciągu całego pobytu w tym dziwnym miejscu żadna z nas nie mogła z siebie wydusić ani słowa.
- Czyli wy się przeniosłyście do przyszłości???- zapytał Janek.
- Na to wygląda. Dobrze czasem powspominać dawne czasy .No, już dosyć tego leniuchowania! Do stołu!
Wszyscy zjedli obiad w o wiele lepszym humorze niż zwykle.
Agnieszka Kluska, Aleksandra Rau , kl. IV B
16