Najpiękniejszy czas najpiękniejszych świąt rodzinnych - kolorowa, rozjaśniona ciepłym światłem lampek choinka, nakryty odświętnie stół, skupiona, radosna Rodzina, opłatek, najlepsze życzenia, prezenty i radość nieustająca bycia z sobą. W tle piękne kolędy. Mało kto, śpiewając w rodzinnym gronie przywołaną w tytule pieśń, ucieka myślami poza czasy uchwytne pamięcią najbliższych. Nie ma zresztą takiej potrzeby. To czas zawarowany dla pamięci rodzinnej, dla wspomnień tych najcieplejszych, dla słuchania opowieści, dla których - normalnie nie ma czasu, dla odgrzewania tej najsłodszej z nostalgii pozbawionej patosu i uniesień. Czas Bożego Narodzenia.
nej szansy na polityczną karierę spodziewanego Króla. Ot, lokalne kaprysy lokalnych religii, z jakimi stykano się w każdym miejscu budowanego z rozmachem Imperium.
..PAN NIEBIOSÓW OBNAŻONY...", leżący w żłobie betlejemskiej stajenki, nie byłby traktowany poważnie przez żadnego z wodzów plemion mieszkających na północ od granic Państwa Rzymskiego. Tutaj problemy miały inny wymiar i inny zakres. To, o czym rozmawiano przy żarzących się paleniskach w okrytych grubą pierzyną śniegu chatach, budziło inne emocje, nakazywało rozważać inne problemy polityczne. Za Karpatami wielki lud wandalskich Lugiów - podzielony na kilka plemion
„WZGARDZONY OKRYTY CHWAU\" nie wywoływał wśród klęczących wokół stajenki potrzeby refleksji nad tym, co działo się na północy. Absolutna większość z nich nie miała najmniejszego pojęcia, jak wielkie znaczenie dla polityki rzymskiej miał fakt umieszczenia na mapie - zawie-
„My nie sądziliśmy dotąd, że o Narodzeniu Pańskim ludy zza Karpat dowiedziały się już w połowie III wieku"
Kiedy „Bóg się rodził" a „moc truchlała' dla ogromnych części ówczesnego świata było to wydarzenie anonimowe, niewyobrażalnie odległe, może nawet egzotyczne. Zapewne jedynie wśród elit politycznych Rzymu pochylano z troską głowy nad nadchodzącymi z Palestyny wieściami o spełnianiu się proroctw żydowskich mędrców, o poruszeniu, do jakiego doszło na obrzeżu wschodniej prowincji, które nakazało niektórym z „królów" sąsiednich ludów podjąć długą i ryzykowną wędrówkę dla oddania chwały nowonarodzonemu Panu Świata. Być może szacowano skutki polityczne i ekonomiczne tego „zamieszania" w maleńkiej prowincji na krańcach Imperium. Być może słano odpowiednie wskazówki do rzymskiego zarządcy tej części świata i instrukcje dla kacyka o imieniu Herod, nazywanego, z nieskrywaną ironią, „królem". Być może podśmiewywano się z emocji, jakie wywołał fakt narodzin jakiegoś dzieciaka i to w takich nizinach społecznych, które przecież nie dawały mu żadnej real-
o własnych ambicjach politycznych
- włączył się właśnie do unii zaproponowanej przez króla Markomanów
0 imieniu Marbod, jaki z rzymską konsekwencją i na rzymski wzór budował z perspektywy Kotliny Czeskiej pierwsze germańskie imperium. Plemiona Lugiów od przynajmniej dwóch wieków zasiedlały obszary pomiędzy Wartą
- Odrą - Wisłą i Karpatami, a od trzech pokoleń konsekwentnie zdobywały terytoria na wschód od Wisły, nie mając jeszcze dość siły i odwagi, aby wejść na obszary Lubelszczyzny.
ll^północ od nich siedzieli groźni IlUGutowie - Gutonowie - Goci; na południu, nad górną Wisłą i na Śląsku Opolskim dożywały swoich dni enklawy celtyckie, które bezwolnie pozwalały się wchłonąć lugijskim społecznościom. Cały południowy wschód dzisiejszej Polski jest dla archeologii białą plamą. Nie wiemy dotąd, kto tam mieszkał
1 dlaczego nie pozwalał na wejście tam wandalskim wojownikom.
Kotlina Hrubieszowska i jej obrzeże właśnie otrząsały się po odejściu Bastranów, a gdzieś w mazurskich i warmińskich lasach, zupełnie nieświadomi galopujących zmian i rosnącego znaczenia państwa Oktawiana Augusta
- pomieszkiwali Bałtowie.
szonej w siódmym roku przed Narodzeniem Pańskim, na Polach Marsowych w Rzymie, a stworzonej przez zespół kierowany przez nieżyjącego od kilku lat Marka Winicjusza Agryppę - rzeki
0 imieniu Yistla, mającej być wschodnią granicą Germanii. A to przecież był jeden z zasadniczych powodów, dla których Oktawian August wysyłał na północ wyprawę za wyprawą, nakazując zbieranie informacji o mieszkających tam ludach. Pięć lat po wydarzeniu w Betlejem jedna z nich dotarła na plaże Zatoki Gdańskiej, przywożąc z powrotem oczekiwany opis geografii basenu Morza Bałtyckiego
1 informacje o mieszkających nad nim ludach oraz o bursztynie, który stawał się najbardziej pożądanym towarem epoki.
„OGIEŃ KRZEPNIE NOC JAŚNIEJE- - te słowa określają powagę i znaczenie betlejemskiego wydarzenia. Świat wkroczył na inną drogę i zaczął mozolną wędrówkę do innych wartości moralnych, etycznych i filozoficznych. Na wiele mniejszą skalę i na wiele mniejszym obszarze było nieomal tak samo w chwili, kiedy uciekinier z rzymskiej, honorowej niewoli - o imieniu Marbod - postanowił lud Markomanów wyprowadzić jak najdalej od granic pazernego, zaborczego sąsiada. Przez trzy lata, pomiędzy 9 a 6 rokiem przed Chr. dziesiątki tysięcy wojowników z całymi
10
WIADOMOŚCI UNIWERSYTECKIE; grudzień 200<>