D
jednym podłożu, następuje walka o zajęcie areału.
Grzyby są organizmami, które przetrwały- tysiąclecia. Wzmianki o nich - a raczej o ich negatywnych, pasożytniczych właściwościach - znajdziemy w Biblii (zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie), u Platona czy choćby u starożytnych Rzymian. Właśnie te negatywne właściwości od zarania dziejów wysu
wane były na plan pierwszy i uświadamiają nam, że grzyby są nie tylko smacznymi dodatkami do potraw, ale mogą być również niebezpieczne dla człowieka.
- Osiemdziesiąt procent grzybów to te, których nie widzimy gołym okiem. Widzimy natomiast skutki ich działalności -mówi prof. Mułenko i dodaje, że średnio w 1 metrze sześciennym powietrza wokół nas znajduje się około 20 tysięcy zarodników, a w miejscach szczególnie grzybom sprzyjających, jak np. śmietniki czy wysypiska. nawet do 200 tysięcy. Oddychając, wchłaniamy te zarodniki, które nas nie trują, ale jednak wydzielają substancje wywołujące alergię. Z najnowszych badań wynika, że również ponad 50 procent chorób górnych dróg oddechowych, leczonych jako bakteryjne, wywołanych jest grzybami.
Grzyby mogą też wywoływać grzybicę skóry. Potrafią także „przeżreć" ścianę, żyjąc na niej i rozpuszczając nawet najtwardszy materiał, z jakiego jest zbudowana.
Również grzyby, jakie jemy, potrafią być groźne dla człowieka. Jak mówi prof. Mułenko, co roku na Lubelszczyźnie notuje się sporą liczbę zatruć związanych z nieznajomością grzybów. - Naprawdę na grzybach zna się tylko jakieś 5 procent grzybiarzy. Reszta to ludzie, którym wiedzę na ten temat przekazali dziadkowie, czy ojcowie - dodaje profesor.
Zatrucia grzybami zdarzają się bardzo często w krajach mykofilnych, a Polacy bardzo lubią jeść i także zbierać grzyby. W społecznościach mykofobicznych (czyli tych, które za grzybami nie przepadają) jest inaczej. Z badań przeprowadzonych w USA wynika, że Amerykanom grzyby kojarzą się w pierwszej kolejności z pizzą, potem z pieczarkami w słoiku, a następnie - z grzybicą. Dopiero na czwartym miejscu znalazło się wyobrażenie grzyba rosnącego w lesie, czyli to, co dla nas jest jednoznaczne i prymarne.
Nie są ani zwierzętami, ani roślinami, żyją właściwie wszędzie, potrafią egzystować w każdym środowisku. Nieustannie otaczają nas ze wszystkich stron oraz toczą między sobą zaciekle boje o żywiciela. Powodują alergie, grzybice, choroby i zatrucia; potrafią nawet niszczyć cale budynki. Są też smaczne, pachnące i nie sposób wyobrazić sobie bez nich niektórych potraw, szczególnie tych wigilijnych. Największe z nich są większe od człowieka, najmniejsze mają rozmiar około I mikrometra. GRZYBY są z nami na co dzień, czy tego chcemy, czy nie.
Michał Domagalski
Łl— śródziemnomorskim wybrze-IlUzu Turcji jest miejscowość Miry Licyjskie. Miejscowość maleńka, parę domów. Największą atrakcją są grobowce Lików, wykute w ścianach skalnych i stadion grecki. Cóż jeszcze w tych Mirach? Na początku IV wie-
ku biskupem był tu Św. Mikołaj, jak powiada legenda, dyskretnie ufundował posag dwu dziewczynom, które ponoć były bardzo urodziwe, ale i bardzo biedne; kombinacja tych dwóch czynników pozwalała przypuszczać, że droga owych dziewczyn do zbawienia nie będzie łatwa. Stąd też, aby nie zeszły na drogę grzechu, święty sprawił im te cenne podarunki. I tak odtąd, w dniu 6 grudnia, wszyscy składają sobie prezenty, nie myśląc o ratowaniu dusz, a obawiam się, że czasem ofiarodawcy mają nadzieję, że dar może przybliży efekt odwrotny. Na szczęście dla dusz, prezenty dziś się ofiarowuje prawie wyłącznie dzieciom. Z powodu tych prezentów wyobrażamy sobie św. Mikołaja jako sympatycznego staruszka, tymczasem był on chyba niezłym zawadiaką: na Soborze w Nicei pobił Ariusza, zachowana w Bari jego czaszka nosi ślady złamania nie tylko nosa, ale i szczęki, czyli - w innym starciu -ktoś mu się nieźle zrewanżował...
Za mojego dzieciństwa św. Mikołaj był prawdziwym świętym, prawdziwym biskupem. Ojciec miał przygotowaną tekturową infułę, pastorał, sztuczną siwą brodę, okrywał się kapą z łóżka, która udawała ornat. Zniżając głos do basu wypytywał o grzeczność i wręczał upominek.
Potem nastał socjalizm. Mimo tego św. Mikołaj jakoś tam funkcjonował. Stracił tylko przydomek „święty”, był już tylko „Mikołajem”, podobnie jak np. w Krakowie ulice imienia ewangelistów się zeświecczyły i zostały tylko ul. Jana, ul. Marka itd. Upaństwowiony Mikołaj nie ubierał się też w ornat, a w czerwoną szubę, niemniej chodził po ulicach z pastorałem, bywało, że nawet w infule bez krzyża. Był raczej
14
WIADOMOŚCI UNIWERSYTECKIE: grudzień 200t>