125
PRASA WOBEC KATYNIA
f ncie znaczące porażki (lutowa kapitulacja pod Stalingradem), gdy zaczęła wzrastać pozycja Związku Radzieckiego.
Na dobrą sprawę żadnych zamierzonych celów Niemcy nie uzyskali. Nie nłvnął Katyń - ohydne morderstwo na polskich oficerach - na wytworzenie przychylnego klimatu dla stworzenia antybolszewickiego legionu Polsce, dla wytworzenia wśród polskiego społeczeństwa antyrosyjskiej histerii, dla załamania jedności sprzymierzonych mocarstw walczących z hitleryzmem. W dużym stopniu przyczyniło się do tego propagandowe oddziaływanie polskiej prasy - nawoływanie do zachowania powagi, do nieulegania niemieckiej propagandzie. Zbyt często powtarzano:
nie ma w Polsce miasta, nie ma w Polsce wsi, które by nie miało swojej 'Koziej Góry” (tak często pisano o Kozielsku).
W socjalistycznej Wolności: „Smoleńsk jest dla tej propagandy pewnego rodzaju manną z nieba, która spadła w samą porę”n. Eufemiczne wyrażenie. Może w nim zawarta jest gorzka ironia?
Manna z nieba! Ale dla kogo? Może po części dla Niemców - roztrząsanie sprawy katyńskiej odwróciło uwagę opinii publicznej od tego, co działo się w getcie warszawskim.
„Jakie rezultaty propagandą Katynia osiągnęli Niemcy na terenie międzynarodowym?” - zapytuje Słowo Polskie - „Zdyskredytowanie Sowietów udało się im w zupełności. Opinia całego świata została głęboko wstrząśnięta bezprzykładnym mordem tysięcy bezbronnych jeńców, a raczej zakładników. (...) Ale zdemaskowanie Sowietów nie przyniosło wybielenia Niemców”29.
Skorzystała dyplomacja radziecka. Odcinając się konsekwentnie od popełnienia zbrodni, wzmocniła pozycję w kształtowaniu swej polityki wobec spraw polskich. Presjom rosyjskim uległy rządy brytyjski i amerykański. Czyżby więc owa „manna z nieba” spadła dla Rosjan? Może tak, ale i bez tej „manny” ową perfidną rozgrywkę rozstrzygnęliby na własną korzyść. Gdyby nie próby (zresztą nieskuteczne) interwencji ze strony polskiej w Genewie, znaleziono by inne preteksty. Do tej gry przygotowywano się -jak już wspomniałem - wcześniej. Nie była to manna dla polskiej polityki i dyplomacji związanej z aliantami brytyjskimi i amerykańskimi. Była to gorzka pigułka, którą trzeba było przełknąć - choć nie zawsze było to łatwe - dla utrzymania jedności koalicji antyhitlerowskiej, w której coraz ważniejszą rolę odgrywała Rosja. Rosja, która była potrzebna naszym sojusznikom. Dziennik Polski pisał:
„Słyszało się tu i ówdzie słowa rezygnacji, gdzie indziej apatii i pesymizmu, ale brak było rzeczy najważniejszej - rozumu. (...) ludzie małego serca, szkodliwi w społeczeństwie, bo osłabiają jego odporność psychiczną, (...) swoim pesymizmem propagują nieufność wobec naszych sprzymierzeńców (...)”3°.
Biuletyn Informacyjny:
„Nie dziś jest jednak czas na zbieranie owoców smoleńskiego męczeństwa. Dzisiejsza rzeczywistość polityczna zmusza i świat i nas do odroczenia spraw
28 Wolność, nr 25 z 17 kwietnia.
29 Słowo Polskie, nr 25 z 21 czerwca.
■>0 Dziennik Polski, nr 507 z 17 czerwca.