na ustępstwa terytorialne. Straty — łudził się — będzie można odzyskać w momencie, gdy sytuacja międzynarodowa okaże się znów korzystna dla Polski. Gdy komisarze polscy rozpoczynali rozmowy, posłannik królewski Jan Okrasa przyjechał pod koniec listopada do Moskwy z wieścią
0 triumfie Sobieskiego pod Wiedniem. Wywarła ona w stolicy carów wielkie wrażenie. Rosjanie zrezygnowali natychmiast nie tylko z przygotowywanej demonstracji wojskowej przeciw Rzeczypospolitej, ale
1 z innych żądań.
Komisarze pisali wówczas z Andruszowa do króla, że Rosjanie „gotowi byli i koniunkcyją bardzo favorabilibus in rem Rzeczypospolitej conditionibus uczynić i wieczny pokój cum restitutione wielkich pro-wincyji zawierać”17, ale przypuszczenia te okazały się zbyt optymistyczne. W tymże samym liście czytamy, że strona moskiewska nalega na przeniesienie rozmów dyplomatycznych z komisji pogranicznej na poselstwo, a poza tym przymierze wojskowe z Polską przeciw muzułmanom uzależnia całkowicie od zawarcia równocześnie wiecznego pokoju.
Kolejna komisja andruszowska nie dała więc znowu rezultatu, a niepowodzenia wojskowe i dyplomatyczne Polski w okresie powiedeńskim umacniały Rosjan w ich twardym uporze wobec Rzeczypospolitej.
Dyplomatom habsburskim przybyłym do Moskwy, faktyczny wówczas władca kraju kniaź Wasyl Golicyn oświadczył wprost, że Rosja przystąpi do koalicji antytureckiej tylko pod warunkiem, iż Austria zagwarantuje oddanie przez Polskę Kijowa i zdobyczy z wojny 1654 - 1667. przyznanych traktatem andruszowskim z 30 stycznia 1667 r. Dyplomacja cesarska i papieska coraz usilniej nalegały na Polskę, by doszła do porozumienia z Rosją.
Niepomyślny bilans Polski na arenie międzynarodowej w latach 1684 - 1686 pociągnął za sobą jeszcze jedną porażkę dyplomatyczną. W lutym 1686 r. przybyło do Moskwy (tak jak tego żądali Rosjanie) wielkie poselstwo króla i Rzeczypospolitej. Na czele jego stali — z Korony wojewoda poznański Krzysztof Grzymułtowski, a z Litwy kanclerz wielki Marcjan Ogiński, obaj już (zwłaszcza Ogiński) weterani bojów dyplomatycznych z Moskwą. W skład poselstwa wchodzili jeszcze Aleksander Przyjemski, podstoli koronny, Jan Potocki, kasztelanie kamieniecki i inni.
W instrukcji poselskiej widać było jeszcze ostatnie próby ratowania sytuacji: Moskwa otrzyma ziemie, jakich żąda i jakie de facto posiada, ale pod warunkiem, że cel traktatu, tj. wieczny pokój i skuteczne współdziałanie przeciw Turkom i Tatarom zostanie osiągnięte. Według planów Sobieskiego pociągnęłoby to za sobą wcielenie Mołdawii i Wołoszczyzny do Polski, zhołdowanie Siedmiogrodu i zniszczenie Krymu (jakże
17 Puncta do doniesienia Królowi JMci ... od komlsaarzów do traktatów z Moskwą ... naznaczanych, b.d.d., 1683, Czart. TN 179, nr 201, s. 925.
szybko porzucił król miraże tatarskie!). Na razie zgoda na cesje terytorialne wobec Rosji byłaby więc warunkowa.
W osobach swych interlokutorów kniazia Wasyla Golicyna i bojarzyna Borysa Szeremietiewa natrafili posłowie polscy na niezwykle twardych przeciwników. Zresztą Rzeczpospolita stała na straconych pozycjach. Rosjanie powtarzali stare argumenty — Ukrainę oddali Polacy Turkom w Buczaczu i Zurawnie, o Kijowie i Smoleńsku nie ma w ogóle co wspominać.
Dnia 3 maja uzgodniono ostatecznie warunki „wieczystego” pokoju, a w dniu 6 maja (26 IV st. st.) podpisano traktat pokojowy, w historiografii polskiej od imienia głównego jego twórcy ze strony Rzeczypospolitej zwany traktatem Grzymułtowskiego.
W zamian za „wieczysty” pokój, przymierze przeciw Turkom i Tatarom i subsydium pieniężne w wysokości 146 000 rubli (730 000 złp.) Rzeczpospolita zrzekała się ostatecznie na rzecz Rosji tych ziem, które „chwilowo” odstąpione zostały przed 19 laty w Andruszowie, tj. Ukrainy Lewobrzeżnej wraz z Kijowem na prawym brzegu, Smoleńszczyzny, Czernihowszczyzny, Dorohobuża i Starodubowa oraz innych jeszcze pomniejszych terytoriów. Co chyba jeszcze ważniejsze, zapewnili Rosjanie wolność wyznania prawosławnym w Rzeczypospolitej, a sobie prawo wstawiennictwa za nimi, gdyby coś w tej sprawie było nie w porządku. Wszystkie inne postanowienia owego „wiecznego miru” miały już znaczenie drugorzędne.
Rzeczpospolita poniosła ogromną klęskę dyplomatyczną, którą porównać można w naszej epoce chyba tylko z traktatami welawsko-bydgo-skimi. Był to formalny wyraz ostatecznej kapitulacji Rzeczypospolitej przed Rosją, ostatecznej klęski polskiej polityki wschodniej. Klauzula o wyznawcach prawosławia w Rzeczypospolitej dawała Rosji podstawy do ingerencji w wewnętrzne sprawy państwa polsko-litewskiego. Kapitulacja Rzeczypospolitej przed Rosją w roku 1686 była w znacznej mierze wynikiem związania się z Ligą Świętą.
Jan III w pełni świadomy był tej sytuacji. Odwlekał zaprzysiężenie traktatu (tj. ratyfikację), próbując najpierw rozstrzygnąć na korzyść Polski sprawy mołdawsko-wołoskie, zarówno w drodze dyplomatycznej, jak i przede wszystkim militarnej. Mimo starannego przygotowania pod obu względami, kampania mołdawska zakończyła się zupełnie niepowodzeniem. Zrozpaczonemu królowi nie pozostało nic innego, jak złożyć przysięgę na „wiecznyj mir” we Lwowie w obecności przybyłego tam wielkiego poselstwa rosyjskiego z bojarzynem Piotrem Szeremietiewem na czele (21 XII 1686).
Niechęć Sobieskiego i wielu zresztą polityków polskich do partnerów z Ligi Sw. powiększyła się znacznie wskutek wielkiego afrontu, jaki spotkał nie tylko króla, ale i całą Rzeczpospolitą w momencie, gdy mał-
237