146
MATERIAŁY
czone do samego miasta, ale nie kolportowane w regionie (np. tygodniki: Trójmiasto, Czas Warszawski, Wieczór - Katowice, Goniec Górnośląski -Chorzów, Głos Rzeszowa). Poza tymi ośrodkami, według danych OBP z 30 września 1997 r., w Polsce istniało 2116 pism lokalnych i sublokalnych, z tego 39 proc. znajdowało się w gestii samorządów (w tej grupie było jednak najwięcej miesięczników i efemeryd), 25 proc. stanowiły wydawnictwa prywatne (głównie profesjonalne tygodniki i dwutygodniki), a na pozostałą część składały się czasopisma wspólnot osiedlowych, parafialnych, towarzystw miłośników miast, przedsiębiorstw. Najwięcej lokalnych wydawnictw istniało w woj. katowickim (179), warszawskim (129), gdańskim (94) i poznańskim (82). Najmniej w woj. sieradzkim (11), zamojskim (12), bialskopodlaskim (13). Dane ilościowe nie w pełni jednak odzwierciedlają faktyczny obraz znaczenia prasy lokalnej. Odrzucając bowiem gazety parafialne i przyjmując liczbę ludności danego województwa jako podstawowy miernik badawczy, uzyskujemy następujące wyniki: w woj. tarnowskim jeden tytuł prasowy przypadał na 15,3 tys. mieszkańców i był to najlepszy wynik w kraju. W dalszej kolejności były województwa: nowosądeckie (16,8 tys.), pilskie (18 tys.), leszczyńskie (19 tys.), opolskie (19,1 tys.). Najgorzej wypadały natomiast województwa: zamojskie (99 tys.), sieradzkie (68,3 tys.), przemyskie (67,5 tys.). Dane te można jeszcze uzupełnić o kolejne kryteria, częstotliwości i nakładu, ale nie zmieniłoby to podanej już klasyfikacji wojewódzkiej. Skomplikowane wyliczenia potwierdzają i tak znaną tezę, która pojawiła się już u progu lat dziewięćdziesiątych: prawdziwe zagłębia prasy lokalnej znajdują się w zachodniej Polsce13.
Analityk, obserwujący z perspektywy rządowego centrum rozwój prasy lokalnej, tak uzasadniał przyczyny trudności z jej usystematyzowaniem: Małe pisma nie mogą być stabilne, bo samo ich istnienie jest niejako ,, głosem ” tej niestabilności właśnie. W małej gazecie jak w soczewce skupia się gra interesów publicznych [...] Jeśli więc jest tu jakiś „trend” rozwojowy, czy spadkowy, to chyba tylko taki, że małe pisma nie przestaną wychodzić, choć będą powstawały i rozpadały się, a ich redaktorzy będą lub nie będą odważni'*.
Nowym zjawiskiem, towarzyszącym rozwojowi mediów w latach 1994-1998, był początek koncentracji kapitałowo-wydawniczej. Najwyraźniej widać to było na Pomorzu, gdzie Wydawnictwo Pomorskie z siedzibą w Tczewie, wydające dziewięć tygodników, konkurowało z dwoma innymi spółkami wydawniczymi mającymi podobną liczbę tytułów prasowych. Na południu Polski w jednym wydawnictwie działały trzy dzienniki (dla Częstochowy, Kielc i Radomia) i sześć tygodników sublokalnych. Pisma te miały ok. połowy stron wspólnych, co obniżało koszty wydawnicze. Spośród 65 dzienników ogólnoinformacyjnych, 43 wydawały różnego rodzaju mutacje lokalne, w 1998 r. było ich ok. 16015. Od czterech do jedenastu mu-
13 Wspólnota 1997, nr 41, s. 16.
14 Materiał przygotowany przez URM, A. Z i c n k i e w i c z: Transformacje..., Wspólnota 1995, nr 36.
15 Obliczenia Stanisława Michalczyka: Media lokalne w systemie komunikowania, Katowic* 2000, s. 171.