Jest chyba oczywiste, iż między poziomem aksjologicznym, prakseolo-gicznym i epistemicznym istnieją powinowactwa i wzajemne relacje, nie są to więc poziomy w pełni autonomiczne. Nie znaczy to jednak, iż powinno się je wzajemnie redukować. Sytuacja antropologa nie polega więc na bezwarunkowym zawieszeniu oceny. Jak trafnie pisze Leszek Kołakowski, ,jego postawa opiera się na przekonaniu, że opis i analiza uwolnione od normatywnych przesądów są więcej warte niż duch wyższości i fanatyzmu; jest to wszelako sąd wartościujący w sensie równie mocnym, jak sąd przeciwstawny” [Kołakowski, 1984: 15].
Obraz dzisiejszej antropologii społeczno-kulturowej to rywalizacja dwóch jej wizji — takiej, która odwołuje się do pojęcia obiektywności, wyjaśniania i racjonalności oraz konkurencyjnej wobec niej wizji pono-woczesnej. Będzie o tym wielokrotnie mowa w dalszej części książki. Teraz, na koniec niniejszego rozdziału, pragnę powrócić do myśli Herzfelda o niemożności pogodzenia obu wizji. Czy rzeczywiście jest to nieosiągalne?
Ze swej strony proponowałbym odróżniać dwa poziomy myślenia dotyczącego możliwości pogodzenia ze sobą przekonania o kulturowym uwikłaniu antropologii z przekonaniem o możliwości epistemologicznego wartościowania jej praktyki badawczej. Na pierwszym poziomie zobowiązani jesteśmy do respektowania odpowiednich norm i dyrektyw metodologicznych, zaś na poziomie drugim uprawnieni jesteśmy do ich kwestionowania i wysuwania własnych, konkurencyjnych rozwiązań. Doskonałym terenem, na którym można pokazać współistnienie tych dwóch poziomów, jest pojęcie kultury, kluczowe dla antropologii. O tym traktuje kolejny rozdział.