Luty 1957
Ryc. 3. Kopulacja krabów. Rithropanopeus harrisi (Gould) subsp. tridentata (Maitland)
łono, że optymalna temperatura zawarta jest w granicach od 13° — 23°C.
W akwarium obserwowano kilka razy kopulację krabów. Od lutego kraby wykazują wzmożoną pobudliwość. Kraby biegają wówczas jeden za drugim przytrzymując się wzajemnie szczypcami, aby po pewnym czasie oswobodzić się z „objęć“ partnera. Podczas kopulacji kraby przylegają do siebie stroną brzuszną, odchylając odwłoki. Sam akt kopulacji waha się w znacznych granicach od 20 minut do 3 godzin i zależy w większości przypadków od warunków otoczenia. Największą liczbę kopulujących krabów obserwowano w temperaturze 17°C, nigdy natomiast powyżej 25°C.
O rozrodzie i rozwoju krabów w większym jeszcze stopniu niż temperatura decyduje zasolenie. Nie obserwowano kopulacji krabów w zasoleniu powyżej 9%o, natomiast w zasoleniu od 2—5%o notowano ich najwięcej. Mniej więcej po miesiącu od chwili kopulacji następuje składanie jajeczek, które przylepione są do odnóży odwłokowych. Jedna samica w warunkach naturalnych składa średnio 4 tysiące jajeczek, gdy tymczasem nasze samice w ani jednym przypadku nie przekraczają 1500 sztuk, a najczęściej bywa ich znacznie mniej, przeciętnie 600 sztuk. Jajeczka ich mają średnicę 0,3 mm i barwę brunatnoczerwoną lub lekko żółtobrunatną. Jeszcze na długo przed złożeniem jajeczek samica staje na odnóżach wachlując odwłokiem. Czynność tę powtarza po kilka razy dziennie. Po złożeniu jajeczek wachlowanie odbywa się nadal zapewniając w ten sposób rozwijającym się larwom dopływ świeżej wody. Rozwój larw w osłonach jajowych trwa około 50 dni. Wylęgłe larwy o długości 0,8 mm i koloru mlecznego do lekko kremowego znajdują się w stadium żywika (zoea). W akwarium pływały tak przy powierzchni, jak i przy dnie. Podzielono je na trzy grupy, które wpuszczono do akwariów o zasoleniu 2,5%o, 4,5%o i 7,5°/oo. Wszystkie akwaria były przewietrzane, a larwom dostarczano planktonu bałtyckiego. Temperatura wszystkich trzech akwariów wahała się w granicach od 19° — 23°C. W wyniku tego doświadczenia stwierdzono, że najdłużej żyły larwy w akwarium, gdzie zasolenie wynosiło 4,5%o, w pozostałych akwariach larwy wyginęły już po pięciu
Ryc. 4. Krab z Zalewu Wiślanego. Rithropanopeus harrisi (Gould) subsp. tridentata (Maitland)
dniach. Prócz kopulacji wiosennej obserwowano ją również i w miesiącach letnich (lipiec — sierpień). Nie udało się jednak zaobserwować, aby po niej następowało składanie jajeczek.
W naturalnych warunkach kraby zamieszkują płytkie miejsca sięgające do dwóch metrów. W Zalewie Wiślanym występują one w szczególności na kamie-nisto-muszlowym podłożu (specjalnie racicznica Drei-siena). W trzecim roku życia osiągają dojrzałość płciową dochodząc przeciętnie do 2 cm długości.
ST. KUJAWA (Gdynia)
W zimnych rejonach południowego Atlantyku żyją dziwne, niemal przeźroczyste ryby, należące do gatunków: Champsocephalus gunnari Lónnberg, Pseudo-chaenichthys georgianus Norman i Chaenocephalus aceratus (Lónnberg), nazywane najczęściej „białymi rybami krokodylowymi". Jak się niedawno przekonano, stanowią one wśród kręgowców osobliwy wyjątek, gdyż nie mają czerwonych ciałek krwi ani jakiegokolwiek barwnika oddechowego. Ta dziwna właściwość długo uchodziła uwagi badaczy, choć wymienione ryby zostały już dawno opisane. Prawdopodobnie do rąk specjalistów dostawały się tylko okazy utrwalone, a ich bladość składano zapewne na karb niszczącego działania alkoholu czy formaliny, w których je trzymano. Tymczasem żywe ryby wyraźnie odznaczają się białością skrzel i przeźroczystością ciała. Z tej przyczyny norwescy wielorybnicy, którzy zapuszczali się na wody antarktyczne, nadawali tym rybom jeszcze inną nazwę, mianowicie „blodlaus-fisk", to znaczy ryby bez krwi. Sens tej nazwy zadziwił niezmiernie J. R u u d a, profesora uniwersytetu w Oslo, który zetknął się z nią po raz pierwszy w 1929 r. w czasie swego pobytu na wyspie Południowej Georgii, i zapragnął przekonać się, co kryje się za taką nazwą. Mimo starań nie udało mu się zdobyć ani jednej takiej ryby, tak że w końcu wieści o ich istnieniu uznał za fantazję.
Więcej szczęścia miał D. R u s t a d, uczestnik norweskiej wyprawy naukowej w latach 1927—28 w oko-
8*