PAŃSTWO 57
obejmują „całość” dziejów Polski, od powstania państwa w Polsce. Opozycja syntezy dziejów Polski M. Bobrzyńskiego wobec syntezy J. Lelewela nic dotyczy jednak -jak to podkreślono - tej „całości”. Jest to sporo czasy nowożytne, o dzieje Polski od XVI i XVII wieku.
Istota przeciwieństwa syntezy dziejów Polski M. Bobrzyńskiego wobec syntezy dziejów Polski J. Lelewela nie polega ani na odmienności metodologii syntezy M. Bobrzyńskiego, ani na odrzuceniu przekonania J. Lelewela o odrębności Polski. Różnica tkwi w tym, że w myśli M. Bobrzyńskiego występuje inne niż w koncepcji J. Lelewela ujęcie kategorii „państwa”— państwa w Europie i Polsce, w czasach nowożytnych.
Naczelną kategorią syntezy J. Lelewela jest kategoria „wolności”. J. Lelewel nic formułuje jej definicji. Kategoria „wolności” ma w jego ujęciu dwa znaczenia. Po pierwsze - jest to „wolność” jednostki od dominacji władzy. Po drugie - jest to „wolność” od wyzysku ekonomicznego. To, czy istnieje „wolność” tak rozumiana, zależy od modelu funkcjonowania państwa.
Podstawę syntezy J. Lelewela stanowi dwojakie rozumienie kategorii „cywilizacji”. Po pierwsze - jest to całokształt form życia społeczeństwa Zachodu i Wschodu czasów nowożytnych. Po drugie - jest to, przeciwstawiony tym formom, stan postulowany, inna „cywilizacja”.
W koncepcji J. Lelewela „cywilizacja”, która ukształtowała się w nowożytnej Europie, to z jednej strony - postęp, z drugiej zaś - omnipolencja władzy oraz nierówność społeczna. We wprowadzeniu do Uwai’ nad dziejami Polski i Indu jej, w ustępie streszczonym: W sprzecznym kole świata co poczcie?, J. Lelewel stawia taką diagnozę cywilizacji czasów nowożytnych: „Potomność, jeżeli nie zapłacze, surową będzie w ocenianiu rozumu wieku naszego: a my pytać się możemy siebie, przy pięknych słowach, dokąd dążymy? Wiek oświecenia, cywilizacji, postępu, wynalazków, nowych postrzeżeń, wzniosłych pomysłów, toczy się w opacznym kole. Ohy-dzil sobie przeszłość, chce z nią zerwać, a z jej ciemnic potworne gruzy dźwiga. Podnosi swą budowę i wraz ją podwraca. Filantropy, by użyć świata, obliczają dozy pożywnych pierwiastków, szpitale, domy przytułku lub choroby, służą do wypróbowania, co szkodliwe, co trucizną; pod niebiosa wynoszą i swą czcią okadzają zachwalaną pracę, obliczają ludzkie zdolności, a wycieńczają siły przy warsztatach; boleją nad ubóstwem, a w czułości swej wynajdują środki pozbawiające, sposób utrzymania się biedy; bo prawo nie wzbrania z głodu umrzeć tylko żebrać nic dozwala. Miłosierdziem zdjęci opatrują nędzę, dla niej domy przytułku, zarobku i więzienia przyrządzają. Voyer d’Argenson mawiał: posiadając wielką fortunę, poczytuję się za administratora własności powszechnej: i czynem swe słowo udowadniał. Są podobne na święcie przykłady. Innym zawadzają cudze własności, zupełnej wspólnoty wymagają. Nowa mówią idea: niepomni wiele to spiczastych i przyokrąglonych kapturów w swoim czasie bracia świętego Franciszka oberwali w zwadach o to, czy już ich jest własnością to, co w ustach do połknięcia mają. Wobec tego z rozumem ciasno we własnym kraju, trzeba roztoczyć nietoperze własności intelektualnej skrzydła, przyćmić nimi świat, bo nic dość z własności wynikających