Lifehacking- nowe zjawisko społeczne inspirowane kulturą hakerską 75
przez kulturę hakerską jest dość czytelne. Nieprzypadkowo do najważniejszych ta-gów na Lifehack.org należą „komunikacja”, „zarządzanie”, „produktywność” i „oprogramowanie” (rys. 4), a Giną Trapani reklamując swoją książkę, deklaruje, że lifehacking ma za zadanie wspomóc optymalną produktywność i efektywniej zaprząc technologię w codzienne funkcjonowanie czytelnika, oszczędzając jego czas i wysiłek. Trapani pisze nawet o twardych dyskach komputerów jako o „przyczepnych mózgach” (outbounl broins)28.
W całym zjawisku istotna jest leż rola interakcji twórców serwisów z odbiorcami; jak wspomniałem, niejeden opublikowany lifehack pochodził właśnie od czytelników. Wokół lifehackingu tworzą się pierwsze społeczności, na przykład Lifehack.Commu-nity.Beta (http://community.lifehack.org); forma i natężenie ich przyszłej aktywności mogą nawet zadecydować o tym, czy haking codzienności będzie fenomenem krótko czy długotrwałym. Istnieją bowiem obawy, że lifehackingowi zagraża trywializacja - jak się wydaje, w pewnym stopniu związana właśnie z (nad)aklywnością odbiorców.
Dzieje się tak dlatego, że oprócz bardzo przydatnych informacji dotyczących codzienności pozasieciowej, dzisiejszy lifehacking to także wiele porad pozbawionych innowacyjnego charakteru. Tymczasem właśnie innowacyjność stanowiła początkowo jego istotę, jest też fundamentem tradycyjnie pojmowanego hakingu. Przez powyższe należy rozumieć, że informacje o najlepszych sposobach wiązania krawata i utylizacji zbędnych gazet (Lifehack.org) lub wypróbowanych przepisach na przyrządzanie dziękczynnego indyka lub jego wegetariańskich erzaców (Lifehacker) mogłyby się z powodzeniem znaleźć na dowolnej internetowej witrynie poradniczej, niepretendu-jącej do hakingu codzienności. Podobnie rzecz ma się z obieraniem pieczonej papryki bez jej rozrywania i sposobami naprawiania chybotliwego stoika (znów Lifehacker). Jak starałem się pokazać wcześniej, lifehacking dysponuje solidnymi podstawami ideologicznymi i dość klarowną misją, w której mieści się szeroki zakres tematyczny porad, sztuczek i informacji.
Publikacja treści, które w uproszczeniu określiłem mianem trywialnych, może brać się ze zbyt szerokiego traktowania raymondowskiej idei rozwiązywania problemu tylko jeden raz, jednak trudno stwierdzić to w sposób arbitralny. Jest dość oczywiste, że może ona przeszkadzać innowacyjności-9. Znacznie bezpieczniejszy i bardziej uprawniony wydaje się zatem sąd, iż utożsamianie porad natury ogólnej z ideą i misją lifehackingu prowadzi raczej do ich rozmycia niż wzmocnienia.
G. Trapani, Sneak Preview: Lifehacker tlie Book's Table ofContents, 2006; htpp://www.-book/sneak-preview-lifehacker-the-books-tahle-of-conienis-216871.php [8.06.2007],
Mam na myśli to, że osobie X trudno jest zdecydować, czy czas osoby Y oszczędzi tylko nowa, wymyślona właśnie przez X idea, czy może także inna, starsza, dobrze znana w pewnych kręgach - ale nieznana Y. Publikując tę starszą, nie innowacyjną, oszczędzimy wszakże czas Y, ale sprzeniewierzymy się innowacyjności. Sądzę, że osoby zaangażowane w publikowanie Life-hacków borykają się z takimi dylematami i m.in. dlatego publikują czasem treści o charakterze trywialnym.