W sprawie pierwszego opracowania wód gruntowych 501
wieża, nie różniące się zasadniczo materiałem od reszty wysoczyzn, 2) tarasy akumulacyjne, zbudowane z utworów piaszczystych, o ruchu obfitych wód, zgodnym zasadniczo z biegiem doliny. Tarasy te charakteryzują się jednym poziomem wodonośnym, chociaż zdarzają się w nich lokalne płaty wód zaskórnych na madach, a w wielkich dolinach bywają też poniżej dna rzek głębokie poziomy wodonośne. Zastoiska, jeziora przed czołem lądolodu, nie istnieją u nas obecnie, a ślad ich stanowi warstwa trudno przepuszczalnych iłów warwowych. Dla tych terenów charakterystyczne jest występowanie dwóch poziomów wodonośnych, na iłach i pod iłami. Tak więc wyróżnienie „pradolina i zastoiska11 jest dla celów hydrologicznych niedopuszczalne, gdyż łączy w jedno trzy różne jednostki hydrogeologiczne.
W „grupie nadbrzeżnej'1 wyróżnia autor „klasę" spiętrzaną i zasilaną. Nie do przyjęcia jest tu tłumaczenie dotyczące pośredniego spiętrzania w Przemyślu płytkich wód gruntowych, zalegających w utworach holo-ceńskich, przez wody Sanu. Autor stwierdza, że wahania wód gruntowych nie mogą być tam uzależnione bezpośrednio od wahań wód Sanu, ponieważ ich zwierciadło zalega co najmniej o 6 m wyżej. Dla wyjaśnienia istniejącej zbieżności przyjmuje, że wody gruntowe niższego poziomu wodonośnego w żwirach plejstoceńskich „reagują dość bezpośrednio na zmiany wysokości opadów, podobnie jak wody w rzece, a następnie swym ciśnieniem podnoszą poziom wód gruntowych wyższego poziomu". Wody te musiałyby zatem wypełnić po strop warstwę żwirów i wniknąć w trudno przepuszczalną warstwę oddzielającą oba poziomy wodonośne. Czy nie prościej przyjąć, że płytkie wody w utworach holoceńskich reagują na te same przyczyny, co wody Sanu, na co wskazuje załączony wykres?
Ogólnikowe twierdzenia nie wzbogacają treści rozdziału, a niekiedy ją zaciemniają, jak na przykład następujące zdanie: „...na omawiane wahania wywierają wpływ czynniki geologiczne, a właściwie hydrogeologiczne, z których poza przepuszczalnością warstw przewodzących wodę, największe znaczenie posiada powierzchnia i miąższość obszaru zasilającego obserwowany zbiornik wodny...". Sformułowanie to przypisuje autor niesłusznie Więckowskiej.
Do rozdziału dołączono 2 tabele. Pierwsza podaje średnie stany roczne w latach 1947 do 1954 i średnią wieloletnią dla 384 stacji, druga zaś średnie stany półroczne w pięciu latach hydrologicznych od 1949/50 do 1953/54 dla 374 stacji. Te skąpe zestawienie trudno dostępnego materiału sprawia zawód czytelnikowi. W tabeli powinny się koniecznie znaleźć ekstrema przynajmniej pierwszego rzędu, amplituda i choćby wzmianka o ekstremach drugorzędnych, bowiem amplituda i ilość maksimów określają typ wahań wód podziemnych.
Bardzo odczuwa się w pracy brak wykresów ilustrujących zmienność stanu wód. Załączonych przykładowo 16 wykresów podaje tylko przebieg zjawiska w okresie rocznym. W pracy wydanej przez PIHM równocześnie z omawianą potrafiono opublikować 117 wykresów zjawisk lodowych dla 50-lecia, a tu nie mamy ani jednego dla okresu dziesięciolecia, a nawet pięciolecia.
Podkreślając ważność przedstawienia zjawiska w jego ciągłej zmienności postulujemy przy sposobności, aby w rocznikach zamiast średnich miesięcznych i ekstremów, czyli 3 liczb, które nie dają żadnego ciągłego