6
Medycyna naturalna
bardzo inwazyjna. ”Sanguinare, purgare et vomitare” to główne środki lecznicze. Jako środek przeczyszczający masowo stosowano toksyczny kalomel, wywołujący łysienie, zapalenie dziąseł, fetor ex ore, uszkodzenie narządów wewnętrznych. Hahnemann tworząc homeopatię świadomie przeciwstawiał się akademickiej inwazyjności terapeutycznej. Jerzego Waszyngtona prawdopodobnie zabito upustami krwi. Broussais, profesor patologii w Paryżu, jest uznany za jednego z najbardziej „krwiożerczych” lekarzy w historii medycyny. W czasie epidemii cholery w r. 1832 zalecał ścisłą dietą z puszczaniem krwi. W r. 1800 w szpitalach paryskich upuszczono około 83 000 litrów krwi, w roku 1824 sprowadzono do Francji 33 miliony pijawek a do Wlk Brytanii „tylko” 5 milionów (26). Nauka przy końcu XIX w. rozpoznała swój błąd i wycofała się z niego. Ofiary trudno dziś policzyć. Nienaukowa metoda Hahnemanna święci nadal triumfy. Podobnych faktów historycznych i współczesnych jest wiele więcej.
Faktem jest także ciągły postęp medycyny i jej wielkie osiągnięcia, postęp warunkowany krytycyzmem i przenikliwością umysłów. Dzięki niej znikło lub przestało być groźnych wiele chorób nękających ludzkość, zawłaszcza zakaźnych a przeciętna długość życia podwoiła się. O tym należy stale i bezwzględnie pamiętać. Sukces wykuto w pracowniach naukowych gdzie panuje eksperyment, wnikliwość, logika i krytycyzm a naukowość jest traktowana jako kryterium prawdy. Lekarze po długich i uciążliwych studiach w czasie, których uczyli się naukowego poznawaniu przyrody i organizmu ludzkiego stają do pracy otoczeni instytucjami, które nadal weryfikują jego działalność według kryteriów nauki. Dlatego całkiem zrozumiałe jest ich oburzenie stosowaniem medycyny ostemplowanej jako nienaukowa i bezkrytyczna. Idąc za wpojonymi przekonaniami widzi się ją jako szarlatanerię, oszustwo i obrazę rozumu (11, 25). Rozgoryczają dodatkowo powodzenie i doniesienia o wielkich dochodach uzdrowicieli, zresztą najczęściej nieprawdziwych. W tych warunkach nie łatwo zdobyć się na refleksję i bliższe zapoznanie się z „szarlatanerią”.
Tymczasem należy także zdawać sobie sprawę, że medycyna często karygodnie błądziła i nadal błądzi, że nauka nie poznała wszystkiego, wiele pozostaje nieznane. Nie wiadomo nawet ile pozostaje poza nią. Czy jest to więcej od tego, co już poznaliśmy czy mniej? Prawdopodobnie w zakresie mechanizmów psychiki stoimy dopiero na progu poznania. Takie argumenty prezentują lekarze medycyny naturalnej. Są one intelektualnie nośne i prawdopodobnie obok skuteczności przyczyniają się do tego, że wśród ich pacjentów znacznie przeważają ludzie z wyższym i średnim wykształceniem. Zachowywanie krytycznego dystansu w stosunku do nauki z tych i wielu innych względów, jest coraz częściej zalecane. Należy ostrożnie traktować entuzjazm i zawierzanie tylko nauce, spotykane u przeciwników medycyny naturalnej (26), jak wszędzie tak i tu zalecać można skromność.
Brak inwazyjności i bardzo mała szkodliwość jest wspólną cechą prawie wszystkich metod niekonwencjonalnych. Amerykańskie statystyki sądowe wykazują, że uzdrowiciele są około 3 razy rzadziej oskarżani o szkody na zdrowiu niż lekarze konwencjonalni i odszkodowania, jakimi są obciążani są prawie 10x mniejsze (22). Ponad to okazuje się, że największa szkodliwość jak jest zarzucana lekarzom niekonwencjonalnym, to jest zastępowanie leczenia konwencjonalnego leczeniem "naturalnym”, w USA występuje stosunkowo rzadko. 95% pacjentów stosuje leczenie niekonwencjonalne obok leczenia konwencjonalnego, niejako uzupełniając je. W 5% przypadków występuje zastępowanie leczenia, czyli postępowanie alternatywne.
Jedna z ważnych i uzasadnionych obaw przed metodami naturalnymi to możliwość braku kwalifikacji medycznych u uzdrowicieli. Organizacje lekarzy medycyny naturalnej bronią się dbałością o kwalifikacje zawodowe. Tworzą szkoły o poziomie uniwersyteckim i kontrolują kwalifikacje przez egzaminy licencyjne, wymagane w USA, Niemczech, Chinach, Indiach i kilku innych państwach. Wysoki poziom usług zwiększa skuteczność leczenia,