Brandstaetter wiedział, że drzewo oliwne odradza się ze swoich korzeni i miał świadomość, że być może jedna z oliwek, na które patrzył przez okno swojego mieszkania, wyrosła z korzeni tragicznego drzewa przeznaczonego na krzyż Chrystusa. Tajemnica cierpienia, której sam doświadczał, pojawiła się wyraźnie w kontekście Ukrzyżowanego. Boleśnie przeżywał wówczas upadek wiary w przyszły świat i jego wartości. Także leżąca w gruzach przeszłość okazała się pozbawiona jednoznacznego sensu i celu:
(...) poczucie samotności dojrzewało we mnie równolegle z dogasającą wojną, której nieuchronnie zbliżający się koniec staw iał mnie wobec trudnych zagadnień, a przede wszystkim żądał ode mnie dokonania rozrachunku z przeszłością i wyciągnięcia ostatecznych wniosków. Idąc tej nocy do pracy, byłem pewny, że i ona, na podobieństwo poprzednich nocy, zaludni się upiorami moich klęsk1'0.
Mimo swego szacunku do Jezusa i Jego nauk nie był w stanie pomyśleć, że jest On kimś więcej niż prorokiem, że jest oczekiwanym Mesjaszem i Bogiem, który może wejść nagle w jego życie i dać mu pewność wiary. W krótkich słowach pisarz przedstawia tajemnicę Spotkania91 z Jezusem, którego bóstwo zostało mu nagle objawione:
Skończyłem pracę po północy. [...] i zatrzymałem wzrok na leżącej obok jednego z biurek stercie starych tygodników. [...] Z jednego z nich wypadła na podłogę dużych rozmiarów wkładka. Podniosłem ją. Była to reprodukcja rzeźby z XVII wieku Innocenza da Palermo z kościoła San Damiano w Assyżu, przedstawiająca ukrzyżowanego Chrystusa [...]. Wyobrażała Chrystusa w chwilę po Jego śmierci. Z półrozchylonych warg uszedł ostatni oddech. Kolczasta korona spoczywała na Jego głowie jak gniazdo uwite z cierni. Miał oczy zamknięte, ale widział. Głowa Jego wprawdzie opadła bezsilnie ku prawemu ramieniu, ale na twarzy malowało się skupione zasłuchanie we wszystko, co się wokół działo. Ten martwy Chrystus żył.
90 Tamżes s. 69.
91 Zapis wielką literą stosuję za Brandstaetterem.
54