713 08 (2)




713 - Raymond Moody - "Kto się śmieje ostatni"









Wstecz /
Spis Treści /
Dalej




Rozdział 8
USPRAWIEDLIWIANIE ZJAWISK PARANORMALNYCH, A NAWET ICH BADANIE
Chcę, by państwo wiedzieli, że zdaję sobie sprawę z tego, co
robię, stawiając tezę, zgodnie z którą zjawiska paranormalne
są ściśle związane z rozrywką i zabawą. Chociaż wierzę, że
prezentowane przez mnie nowe spojrzenie polegające na ujęciu w
szerszym kontekście całego zagadnienia zjawisk paranormalnych jest
rzeczywiście jedynym sposobem umożliwiającym wyjście z impasu i w
końcu wnosi coś istotnego do sprawy, to rozumiem także, iż
jednocześnie przyczyniam się w pewnym sensie do zahamowania dalszych
naukowych badań na tym polu.
Niektórzy badacze traktujący zjawiska paranormalne poważnie
mogą niepokoić się tym, że zaliczanie tych zjawisk do kategorii
rozrywki tym samym je deprecjonuje. Zdumieni, mogą zadawać sobie
pytanie: „Jeśli zjawiska paranormalne są jedynie formą
rozrywki, to w jaki sposób można usprawiedliwić ich poważne
badanie?”.
Jednak rzetelni i poważni badacze zjawisk paranormalnych nie muszą
obawiać się solidnie ugruntowanych, rzetelnych i szczerych wniosków
radosnego paranormalizmu, zgodnie z którymi zjawiska
paranormalne są pochodzącym nie wiadomo skąd nonsensem. Obawy, jakie
mogą oni żywić, są iluzorycznymi produktami ubocznymi związanymi z
kwestią oceny, czy temat, o którym mówimy, wart jest
poważnych badań, czy nie. Trzeba sobie powiedzieć, że problem
usprawiedliwienia naukowych badań zjawisk paranormalnych nie dotyczy
tylko pojedynczej kwestii, lecz całej ich masy; w istocie chodzi
bowiem o cały splot wątpliwych kwestii, które nie są właściwie
poklasyfikowane i z tego powodu gmatwają się i plączą ze sobą.
Po pierwsze, mamy kwestię rozrywki i humoru jako takich.
Słysząc powyższe pytanie (co często ma miejsce), radosny badacz
zjawisk paranormalnych jest zawsze zdumiony sposobem użycia w nim
słowa jedynie. Pytanie zadawane jest zwykle takim tonem, jak
gdyby osoba pytająca powtarzała mu jego własną, wygłoszoną wcześniej
opinię, zgodnie z którą zjawiska paranormalne są , jedynie
rozrywką”. Przy czym słowo jedynie zawsze wypowiadane
jest w taki sposób, który sugeruje podrzędną rolę
rozrywki. Tymczasem radosny paranormalizm nigdy nie twierdził, że
„zjawiska paranormalne są jedynie rozrywką”, w dodatku
używając słowa jedynie w pogardliwym sensie, jak czynią to
zwykle osoby zadające tego rodzaju pytania.
Jak to jest z tym humorem?
Radosny paranormalizm nie oczernia, lecz podziwia i komplementuje
zjawiska paranormalne, zwracając uwagę, a nawet wyraźnie podkreślając
ich bliskie związki z humorem. Większość recept na szczęście wymienia
zabawę, humor i rozrywkę pośród głównych składników
dobrego i udanego życia.
Rozrywka działa inspirująco, sprzyjając także rozwojowi życia
duchowego. Humor z kolei wyraża złożone problemy ludzkiej natury,
wielu specjalistów zaś twierdzi, że jest on przynależny
jedynie naszemu gatunkowi. Rozrywka, zabawa i humor dają nam
pociechę, odprężenie i relaks. Cóż więc w tym złego?
Pamiętajmy także, iż radosny paranormalizm roztacza przed fanami
zjawisk paranormalnych przyjemne perspektywy, gdy tymczasem
wzdychający gliniarze i demonolodzy chcą nas zniszczyć –
pierwsi z nich za nasze zbrodnie i wykroczenia, drudzy dlatego, że
podejrzewają nas o to, iż jesteśmy ich demonami. Prawidłowa
klasyfikacja zjawisk paranormalnych dokonana przez radosny
paranormalizm pokazuje wyraźnie, dlaczego plany jego przeciwników
dotyczące wyrugowania zjawisk paranormalnych na nic się jednak nie
zdadzą. Zjawiska paranormalne i humor są kochającymi się kuzynami i
dlatego zjawisk paranormalnych, podobnie jak śmiechu i humoru, nie
można usunąć z ludzkiej świadomości.
Jako jedna z form rozrywki zjawiska paranormalne są pożądane ze
względu na nie same; są one źródłem miłego podekscytowania i
podniosłego zadziwienia. Rozrywka, pod warunkiem że nie jest
szkodliwa, nie potrzebuje żadnego innego usprawiedliwienia ponad to,
iż jest tym, czym jest. W rzeczy samej to właśnie bliskie
pokrewieństwo zjawisk paranormalnych i rozrywki jest powodem, dla
którego wzdychający gliniarze i chrześcijanie staczają batalie
wymierzone przeciwko tymże zjawiskom. Postępują tak z quasi-moralnych
powodów, utrzymując, że zjawiska paranormalne są z gruntu
szkodliwe – antynaukowe i antychrześcijańskie.
Zarówno naukowi sceptycy, jak i fundamentaliści zmuszeni są
twierdzić, że w niedalekiej przyszłości czekają nas drastyczne i
straszne konsekwencje, jeśli pozwoli się nam, zwyczajnym ludziom,
dalej traktować zjawiska paranormalne we właściwy nam, beztroski i
radosny sposób. Dlatego właśnie nasze igraszki z tymi
uniwersalnie ludzkimi zjawiskami tak bardzo ich interesują i stanowią
przedmiot ich wielkiej troski. Naukowi sceptycy i fundamentaliści
mówią o groźnych zaburzeniach, które już występują lub
będą występować w najbliższej przyszłości w świecie, w którym
żyjemy, i (albo) w świecie zjawisk nadprzyrodzonych, jeśli ludzkie
wyobrażenia na temat zjawisk paranormalnych (jakiekolwiek by one
były) nie zostaną zweryfikowane lub w jakiś inny sposób ściśle
dostosowane do postulowanych przez nich standardów.
Oni także są poważni
Ci ludzie nie żartują. Traktują się niezmiernie poważnie i tego
samego oczekują od innych. I społeczeństwo słucha. Bo przecież czy
nasi naukowcy i kaznodzieje nie należą do największych autorytetów
w tym kraju? Stąd też wielu ludzi wykazuje niezwykłą ostrożność
myśląc i dyskutując na temat tego, czy:
* zjawiska paranormalne są czymś wystarczająco ważnym, by można
się nimi na poważnie zajmować,
* są one wiarygodne i możliwe do poznania, czy tylko jednym
wielkim stekiem bzdur,
* można pozwolić na zorganizowanie kursu na temat zjawisk
paranormalnych na uniwersytecie,
* badanie i studiowanie tych zjawisk powinno być w ogóle
dozwolone,
* można lub powinno się karać ludzi za to, że zajmują się
zjawiskami paranormalnymi, a nawet stosować tortury i palić ich
żywcem na stosie.
Problem myślenia o zjawiskach paranormalnych jako rozrywce
Koncepcja rozrywki zakłada jako okoliczność konieczną istnienie
jednego lub kilku sposobów aktywnego uczestniczenia w niej
ludzi. Analogicznie to, w jaki sposób ktoś uczestniczy w
zjawiskach paranormalnych, stanowi kryterium, według którego
można ustalić, czy badanie zjawisk paranormalnych jest
usprawiedliwione, czy nie.
Czy mówimy tu o kimś z tabliczką owija, czy też o osobie,
która jest obiektem długotrwałych badań nad fenomenem
jasnowidzenia? Dyskutujemy o medium z gabinetu po drugiej stronie
ulicy, czy o bardzo konkretnych rozważaniach rządów różnych
krajów nad możliwością wykorzystania uniwersalnej energii
parapsychicznej? Sposoby usprawiedliwienia badań zjawisk
paranormalnych zmieniają się w zależności od konkretnego przypadku,
będąc funkcją tego, w jaki sposób dana osoba w nich
uczestniczy. Radośni badacze zjawisk paranormalnych mają serca i
umysły otwarte na niuanse związane ze sposobami uczestnictwa w tychże
zjawiskach.
Kim są uczestnicy?
Kategoria 1. Fani zjawisk paranormalnych
Naukowi sceptycy są w błędzie utożsamiając „fanklub”
zjawisk paranormalnych z ludźmi, których uważają za ich
zagorzałych zwolenników. W istocie grupa, którą tworzą
„fani” zjawisk paranormalnych, ma znacznie szerszy
zasięg.
Poza prawdziwymi zwolennikami zjawisk paranormalnych (believers),
są jeszcze pseudozwolennicy (pseudo-believers) oraz ci,
których nazywam zwolennikami dysfunkcyjnymi (dysbelievers).
Dla nich wszystkich zjawiska paranormalne są czymś w rodzaju
widowiska sportowego.
Dysfunkcyjni zwolennicy zjawisk paranormalnych, przypomnijmy, są
to osobnicy, którzy wierzą w to, w co nie wierzą. Podobnie jak
kibice wrestlingu muszą oni – by móc czerpać przyjemność
z tego, czym się pasjonują – wierzyć, iż to, co wiedzą, że się
naprawdę nie dzieje, właśnie się dzieje.
Każdy z dysfunkcyjnych zwolenników zjawisk paranormalnych
ma swój własny powód, dla którego wierzy w coś,
w co nie wierzy. Gdyby był on bowiem prawdziwym niedowiarkiem,
wówczas nie miałby o czym dyskutować. Prawdziwi i dysfunkcyjni
zwolennicy nie są jedynymi fanami zjawisk paranormalnych. Do ich
fanklubu należą także pseudoprzeciwnicy (pseudodisbelievers).
Ci ostatni, w przeciwieństwie do naukowych sceptyków, to
szeregowi, przeciętni, niczym nie wyróżniający się sceptycy.
Chociaż nie mają oni prawa nosić odznak przynależnych pełnokrwistym
wzdychającym gliniarzom, poświęcają zjawiskom paranormalnym dużo
czasu. Uwielbiają zjawiska paranormalne, ponieważ uwielbiają się z
nimi nie zgadzać.
Fani będący pseudoprzeciwnikami zjawisk paranormalnych poświęcają
część swojego wolnego czasu, przekazując sobie nawzajem informacje na
ich temat, czytając „Skeptical Inquirer”, biorąc udział w
spotkaniach klubów i grup dyskusyjnych sceptyków lub
nękając parapsychologów podczas wykładów, a wszystko po
to, by rozkoszować się wysłuchiwaniem i opowiadaniem w kółko
tych samych starych i nowych historii na temat nadprzyrodzonych
zdarzeń i zjawisk. Chociaż mniej liczni niż pseudozwolennicy zjawisk
paranormalnych, stanowią wyraźnie określoną grupę fanów-hobbystów.
Istnieje także mnóstwo szeregowych funda-chrześcijan,
którzy czują szczególny pociąg do zjawisk
paranormalnych, traktując je jako swojego rodzaju arenę, na której
mogą uprawiać swój ulubiony sport walki polegający na ściganiu
i zwalczaniu demonów – wszelakich demonów z
wyjątkiem swoich własnych, oczywiście.
Tak więc skład członków fanklubu zjawisk paranormalnych
odzwierciedla trzypoziomową strukturę dyskusji na temat tych zjawisk,
jaką od lat toczą ze sobą „eksperci”.
 
Kategoria 2. Świadkowie zjawisk paranormalnych
Bycie fanem nie jest jedynym sposobem uczestnictwa w zjawiskach
paranormalnych. Istnieje także inne kategoria uczestników,
którą nazywam „świadkami zjawisk paranormalnych”.
Są to osoby, które miały ze zjawiskami paranormalnymi
bezpośredni kontakt i był on dla nich jak najbardziej rzeczywisty,
całkowicie autentyczny i absolutnie niezaprzeczalny. Takimi osobami
interesuję się oczywiście także ja sam. W ten sposób przed
laty po raz pierwszy włączyłem się w debatę na temat zjawisk
paranormalnych, jako że przeżycia z pogranicza śmierci należą do
najbardziej dramatycznych form tego rodzaju kontaktów i
zdarzają się dosyć często pośród reanimowanych pacjentów.
Zdarza się również dość powszechnie, że osoby pogrążone w
żałobie doświadczają wizji, podczas których kontaktują się ze
swoimi zmarłymi bliskimi.
Oba rodzaje przeżyć mają niezwykle osobisty i wzruszający
charakter i mogą w decydujący sposób wpłynąć na dalsze życie
danej osoby.
Przeżycia te dostarczają nam – jak już mówiłem
poprzednio – bardzo niewiele wiedzy naukowej (ich
weryfikacja jest bardzo trudna lub zupełnie niemożliwa, zgromadzone
dane zaś mają raczej anegdotyczny niż naukowy charakter), ale za to
mnóstwo wiedzy praktycznej, która okazuje się
niezwykle przydatna dla praktykującego lekarza lub innego członka
personelu medycznego.
A jednak przedstawicielom żadnej z trzech głównych
kategorii badaczy i dyskutantów na temat zjawisk
paranormalnych – ani parapsychologom, ani sceptykom, ani
fundamentalistom – nie udaje się lub też nie mają oni ochoty
zareagować w odpowiedni i ludzki sposób na potrzeby osób
wyrażających zainteresowanie zjawiskami paranormalnymi. Dlatego, mimo
że wiele osób, które zaczynają interesować się
zjawiskami paranormalnymi, czyni to w związku ze stratą kogoś
bliskiego, nie ma nikogo, do kogo mogłyby się one zwrócić o
pomoc i poradę w tym ważnym i często przełomowym dla nich okresie
życia.
* Parapsychologia stała się wyabstrahowana i
przeintelektualizowana, tracąc tym samym związek z ludzką duszą. Tak
więc często nie jest ona w stanie pocieszyć tych, którzy się
do niej zwracają w trudnym i smutnym dla siebie czasie.
* Naukowi sceptycy mający kontakt z ludźmi, którzy
doświadczyli niezwykłych, pozornie paranormalnych przeżyć, zadowalają
się zwróceniem im uwagi na fakt, że przeżycia te nie były
wcale tym, czym im się wydaje, lecz rezultatem wadliwego działania
neuronów, nierównowagi chemicznej w organizmie,
fantazji, złudzenia optycznego itp. Tak więc osoba, która
miała paranormalne przeżycie, zmuszana jest do podporządkowania się
wyższej wiedzy i mądrości wzdychających gliniarzy, którzy z
reguły sami nigdy nie mieli tego rodzaju doznań.
* Gorliwi fundamentaliści nie widzą nic zdrożnego w głoszeniu
kazań cioci Florence, mimo że jest ona samotna i może potrzebować
wsparcia i pociechy, z których wynika, że tak naprawdę, to nie
był duch wujka Humperda, który odwiedził ją w zeszłym
tygodniu, by ją pocieszyć i powiedzieć o tym, gdzie położył te ważne
papiery, które są jej tak potrzebne. Nie, w rzeczywistości był
to zły demon przebrany za wujka Humperda, który przybył, by
zwabić ją do piekła, tak więc najlepiej będzie, jak pójdzie
ona teraz do domu i poczyta sobie Biblię. Ale nie tę, która
leży na jej nocnym stoliku, ponieważ tę przetłumaczyli naukowcy
pozostający pod wpływem Szatana. Niech zamiast niej weźmie Biblię
Króla Jakuba (King James Bible), ponieważ została ona spisana
dokładnie tak, jak Bóg podyktował ją w Anglii w okresie
największych prześladowań czarownic.
 
Dobrze przynajmniej, że fundamentaliści zawsze mówią o tym
wszystkim wyłącznie w duchu „chrześcijańskiej” miłości. W
przeciwnym wypadku mogło by się bowiem wydawać, że ich słowa są
okrutne i raniące, a nawet że ich religia nie wypływa prosto z
gorącego serca, jak głoszą to Biblijne Brygady, lecz z zimnego,
odległego i wyniosłego intelektu, podobnie jak idee komunistyczne!
Czy badanie zjawisk paranormalnych jest usprawiedliwione?
Zapytani o to, czy badanie zjawisk paranormalnych jest
usprawiedliwione, czy nie, ich dysfunkcyjni zwolennicy nigdy nie
zastanawiają się nad ważnym i nie rozwiązanym jak dotąd problemem
dotyczącym tego, o jakim rodzaju zjawisk paranormalnych jest mowa.
Jaką dokładnie kategorię uczestników zjawisk paranormalnych
bierzemy pod uwagę? W jakim kontekście zamierzamy rozpatrywać kwestię
poważnych badań zjawisk paranormalnych? Zamiast zastanowić się nad tą
sprawą, oficjalnie delegowani dysfunkcyjni zwolennicy zjawisk
paranormalnych przybywają na konferencje, a następnie głoszą swoje
prawdy opatrując je odpowiadającym im, specyficznym znaczeniem.
Tymczasem wszyscy uczestnicy dyskusji zachowują się tak, jak gdyby
mówili o jednym i tym samym.
Zajmijmy się raz jeszcze słowami
Powiedziałem wcześniej, że problem usprawiedliwienia naukowych
badań zjawisk paranormalnych nie dotyczy jedynie pojedynczej kwestii,
ale całej ich masy; w istocie chodzi bowiem o cały splot wątpliwych
kwestii, które nie są właściwie poklasyfikowane i z tego
powodu gmatwają się i plączą ze sobą. Następnie zajęliśmy się kwestią
rozrywki i humoru. Teraz nadszedł czas na kwestię słownictwa.
Pokazaliśmy już poprzednio, w jaki sposób, w celu
przeszczepienia na grunt zjawisk paranormalnych wiary lub niewiary,
należy przekształcić słownictwo opisujące to, co nęcąco nieznane, w
zależności od wymagań poszczególnych dysfunkcyjnych
zwolenników zjawisk paranormalnych.
Chociaż każdy z dysfunkcyjnych badaczy zjawisk paranormalnych
„przycina” owe zjawiska, dopasowując je do swoich
własnych potrzeb, odrzucając z nich te znaczenia, które uznaje
za zbędne, to jednak otaczająca je warstwa lingwistycznego tłuszczu
odrasta wciąż na nowo. A ponieważ większość tego wciąż odrastającego
lingwistycznego tłuszczu stanowi o prawdziwej przyjemności związanej
ze zjawiskami paranormalnymi, język potoczny daje temu wyraz,
kierując naszą uwagę ku ścisłym więzom pokrewieństwa łączącym
zjawiska paranormalne z humorem, rozrywką i zabawą. Inaczej mówiąc,
co wykazaliśmy tu szczegółowo, słowa, jakimi posługują się
zwyczajni ludzie, dyskutując o zjawiskach paranormalnych, dają
świadectwo tego, co oni o nich myślą oraz w co wierzą- nawet jeśli
nie zdają sobie z tego sprawy: wszyscy intuicyjnie wiemy bowiem o
istnieniu związków łączących zjawiska paranormalne z rozrywką,
rozumiemy je i akceptujemy.
Dopóki eksperci nie będą nam mieli czegoś lepszego do
zaproponowania, język potoczny pozostanie najlepszym źródłem
wskazówek umożliwiających nam rozumienie i mówienie o
zjawiskach paranormalnych. Tak więc radosny paranormalizm podtrzymuje
swoje twierdzenie, zgodnie z którym najpierw należy poddać
naukowej analizie całe potoczne słownictwo opisujące to, co
tajemniczo nieznane, by następnie mieć nadzieję, że przed zjawiskami
paranormalnymi otworzą się drzwi Akademii.
Radosny paranormalizm stoi na stanowisku, że przedmiotem poważnych
naukowych badań trzeba uczynić to, co i w jaki sposób mówi
się zwykle na temat zjawisk paranormalnych. Ta niezwykła deklaracja,
wspierająca dążenia do uznania potocznych zjawisk paranormalnych za
godne naukowego badania, zapali zapewne kolejne lampki ostrzegawcze w
umysłach naukowców, którzy wolą traktować zjawiska
paranormalne jako poważny temat.
Niektórzy mogą mieć wrażenie, że, podobnie jak
przyporządkowanie do kategorii rozrywki, również tego rodzaju
podejście obniża rangę zjawisk paranormalnych. Być może sądzą, że
zrównywanie zjawisk paranormalnych z innymi tematami, o
których rozmawiamy, posługując się językiem potocznym, sprawi,
iż będą one niegodne naukowego badania, i że „naukowe zjawiska
paranormalne” muszą odpowiadać dokładnie definicjom ekspertów.
I tu pojawia się ten sam dobrze znany problem. Kim, do diabła, są owi
„eksperci” od zjawisk paranormalnych?
Usprawiedliwianie zjawisk paranormalnych jako takich
Powyższe pytanie nie jest błahe, ponieważ dla wielu kwestia
usprawiedliwiania poważnych badań zjawisk paranormalnych łączy się
ściśle z kwestią usprawiedliwienia tych zjawisk jako takich. .
Problem, jak się wydaje, polega na tym, czy zjawiska paranormalne
można usprawiedliwić jako obszar czy też raczej źródło wiedzy.
Tak się składa, że są to dwa całkowicie odmienne podejścia,
rozstrzygnięcie zaś owego dylematu zależy od tego, kogo uznajemy w
danym przypadku za „ekspertów”.
Przedstawiciele obu antyparanormalnych ugrupowań dysfunkcyjnych
zwolenników zjawisk paranormalnych – naukowi sceptycy i
fundamentaliści – chcą, byśmy wiedzieli, że oni (i tylko oni)
dysponują wiedzą niezbędną do powstrzymania, zmniejszenia lub
zawrócenia coraz bardziej narastającej fali zainteresowania
przesądami i okultyzmem. Z kolei dysfunkcyjni parapsychologowie
dokładają swoje trzy grosze twierdząc, że to oni, a nie sceptycy,
reprezentują to, co najlepszego na temat zjawisk paranormalnych ma do
zaoferowania duch nauki. Zaczynają swoją starą śpiewkę, która
głosi, że już wkrótce zjawiska paranormalne zostaną naukowo
opracowane i stworzą nową gałąź nauki.
Mącenie dyskusji
Dyskusja na temat tego, czy można usprawiedliwić badanie zjawisk
paranormalnych, bywa zazwyczaj dodatkowo komplikowana przez
wątpliwość, czy fakt istnienia tych zjawisk da się potwierdzić
naukowo.
Naukowi sceptycy postrzegają zjawiska paranormalne jako coś
atawistycznego i jałowego w porównaniu z nauką. Radosny
paranormalizm zgadza się z tą oceną o tyle, o ile badania zjawisk
paranormalnych dotyczą jedynie sfery wyznaczonej przez ograniczenia
wynikające z dyskusji nad nimi, o których mówimy w tej
książce. Jak już kilkakrotnie mówiłem, dyskusja ta, prowadzona
w ramach ustalonych przez przedstawicieli „wielkiej trójki”
za pomocą wypracowanego przez nich specyficznego języka (w
przeciwieństwie do potocznego języka zwyczajnych ludzi) nie posunęła
całej sprawy ani o krok do przodu.
Powtarzanie powyższego argumentu na nic się jednak zda, ponieważ
owa ortodoksyjna debata jest nazbyt pochłonięta sama sobą.
Wykształciła ona swój własny (nieefektywny) model
postępowania, zgodnie z którym należy konfrontować ze sobą
różne idee dotyczące zjawisk paranormalnych.
Eksperci nigdy nie przywiązywali wagi do potocznego języka
opisującego zjawiska paranormalne, nigdy też nie starali się poznać
jego historii, tego, czego i w jaki sposób udało mu się
nauczyć. Ci sami eksperci również nigdy nie zapraszali do
dyskusji radosnych badaczy zjawisk paranormalnych.
Tymczasem zgodnie z twierdzeniami radosnego paranormalizmu
potoczny język, opisujący zjawiska paranormalne, posługując się
swoimi własnymi metodami zgromadził przez lata ogromną ilość nowej
wiedzy.
Początkowo przedstawicielowi radosnego paranormalizmu może wydawać
się niekonsekwencją usprawiedliwianie zjawisk paranormalnych poprzez
powoływanie się na fakt, że czasami zjawiska paranormalne niosą ze
sobą nową wiedzę. Ponieważ podobnie jak mówienie, że ktoś w
coś wierzy, równoznaczne jest, przynajmniej w części, ze
stwierdzeniem, że to coś jest prawdziwe, tak też mówienie, że
ktoś coś wie, równoznaczne jest, przynajmniej w części, ze
stwierdzeniem, że to coś jest prawdziwe.
A radosny paranormalizm wykazał przecież przekonująco, że w
zjawiskach paranormalnych nie ma prawdy, podobnie zresztą jak i nie
ma fałszu. Zamiast tego jest mnóstwo znakomitych, dziwacznych,
anormalnych, cudownych, dziwnych, niesamowitych, tajemniczych,
wspaniałych i literalnie nonsensownych elementów tego, co
nieznane, przyprawionych zwariowanym i szalonym humorem.
Chociaż język opisujący to, co nęcąco nieznane, ani nie mówi
prawdy, ani nie jest jej skarbnicą, to jednak sprzyja inkubacji
prawdy.
Jest on rodzajem tygla, w którym wrze od różnego
rodzaju znaczeń usiłujących wyrazić mnóstwo cudownych,
dziwacznych, tajemniczych i zdumiewających emocji związanych z tym,
co nieznane, a co usiłuje znaleźć oparcie na tym, co znane, które
jednak samo skłania się w przeciwnym kierunku. Dzieje się tak pomimo
faktu, że owo skłaniające się w przeciwnym kierunku znane jest w
równym stopniu znane jak wszystko to, co dotyczy prywatności
myśli, przyszłości czy śmierci. Tak więc chociaż do literalnego
nonsensu, którym są zjawiska paranormalne, nie przystają
kryteria prawdy i fałszu, to jednak co jakiś czas z lingwistycznego
tygla udaje się wydostać na świat nowym znaczeniom, ponieważ na
przestrzeni wieków ludzie używają potocznego słownictwa
opisującego zjawiska paranormalne do nieustannego mówienia na
temat przeżyć z pogranicza śmierci, duchów, ostrzegawczych
przeczuć, telepatii i reinkarnacji.
I nie chodzi tu tylko o nowe znaczenia, lecz także, zaprawdę, o
nową wiedzę.
Ostateczne usprawiedliwienie
Oto ostateczne usprawiedliwienie zarówno samych zjawisk
paranormalnych, jak ich poważnego badania: zjawiska paranormalne są w
rzeczywistości źródłem, a nie tylko obszarem wiedzy. One
wytwarzają „nową wiedzę”, chociaż nie zawsze przyjmuje
się to do wiadomości, co wkrótce wykażemy.
A oto jak to się dzieje: na przestrzeni długich odcinków
czasu kilku fragmentom paranormalnego nonsensu, na które padło
światło czyjegoś geniuszu, udało się trwale przylgnąć do znaczeń,
które są na tyle określone i konkretne, by można było
stwierdzić, czy są one prawdziwe, czy fałszywe. W ten sposób
zjawiska paranormalne wytwarzały, od czasu do czasu, nieco nowej, od
dawna oczekiwanej wiedzy.
Przykładu nowej wiedzy wyłaniającej się stopniowo przez długi czas
ze zjawisk paranormalnych dostarczają muzy. Rady tych cieszących się
przez wieki szacunkiem w starożytnej Grecji paranormalnie kreatywnych
duchów [Muzy były uważane za boginie (przyp. tłum.).] można
było zasięgnąć w musejonach (miejscach, do których przybywały
osoby poszukujące twórczej inspiracji).
Pomysłodawcą założenia supermusejonu był Arystoteles. Miało to być
miejsce przeznaczone dla uczonych, którym gwarantowano darmowe
utrzymanie, zwalniano od płacenia podatków i oddawano do
dyspozycji ogromną bibliotekę, wszystko po to, by mogli oni spędzać
czas w towarzystwie muz. Pomysł został zrealizowany po podbiciu przez
ucznia Arystotelesa, Aleksandra, Egiptu, kiedy to wspaniałe Musejon
powstało w Aleksandrii.
Trzeba by grubej księgi, by opowiedzieć o tym, ile nowej wiedzy
oraz jak wiele jej rodzajów dostarczyli światu liczni uczeni
marzyciele dumający [W oryginale gra słów: musers that
mused in the Museion.] w Musejonie, nam jednak wystarczy jeden
przykład, by wykazać olbrzymie znaczenie, jakie miała ta instytucja.
Przebywając w niej, genialny wynalazca Ktesibios (285-247 p.n.e.)
wynalazł metalową sprężynę, pompę, organy piszczałkowe, muzyczny
instrument klawiszowy oraz mechaniczny zegar.
Jeśli zjawiska paranormalne umieści się w szerszym kontekście
zjawisk periparanormalnych jako całości, okaże się, że wszystkie te
sprytne sposoby zabawy z koncepcjami wiedzy przyczyniły się do
powstania wielu istotnych wynalazków i odkryć. Czy pamiętają
państwo, jak do klasy zjawisk periparanormalnych zaliczyliśmy hazard?
No cóż, korzenie hazardu tkwią w tej samej glebie, co korzenie
zjawisk paranormalnych, a ponieważ rachunek prawdopodobieństwa został
stworzony przez zagorzałego hazardzistę, można powiedzieć, że jest on
po części wytworem zjawisk paranormalnych.
Wielkie oczekiwania i pragnienia to choroba nękająca osoby
zajmujące się zjawiskami paranormalnymi – jeszcze jedna cecha,
jaką dzielą te zjawiska z hazardem. Zjawiska paranormalne i hazard
mieszały się ze sobą także w życiu i działalności ludzi o
największych oczekiwaniach i pragnieniach – średniowiecznych
alchemików.
Próbowali oni przy zastosowaniu technik zbliżonych do
eksperymentalnych badać zjawiska do dziś uważane za paranormalne,
takie jak wpatrywanie się w zwierciadło czy wróżenie. Używając
wszelkiego rodzaju dostępnych substancji, które poddawali
procesowi przemiany w piecach, retortach i szklanych kolbach,
alchemicy dążyli do osiągnięcia dwóch najważniejszych celów,
których realizacja wydawała im się bardzo bliska: odkrycia
formuły umożliwiającej przedłużanie ludzkiego życia w nieskończoność
oraz zapewnienia sobie dobrobytu poprzez przemianę pospolitych metali
w złoto. Skutki, jakie tego rodzaju poszukiwania wywierały na
sytuację finansową alchemików oraz ich rodzin, były jednak
identyczne jak w przypadku nałogowych hazardzistów. A oto, co
Charles Mackay pisał o znanym alchemiku Bernardusie Trevisanusie
(1406-1490):
 
Nic nie mogło powstrzymać go przed pogonią za swoją chimerą.
Powtarzające się niepowodzenia nigdy nie osłabiały jego nadziei: od
czternastego do osiemdziesiątego piątego roku życia przebywał
nieustannie pośród retort i probówek w laboratorium,
marnując życie na poszukiwaniu sposobów jego przedłużania oraz
popadając w skrajne ubóstwo w nadziei zdobycia bogactwa.
(Extraordinary Popular Delusions and the Madness of Crowds, New
York: Barnes & Noble Books, 1993, s. 131).
 
A jednak, mieszając się przez wieki ze zjawiskami paranormalnymi i
hazardem, alchemia wypracowała z czasem pewne elementy nowych
znaczeń, które w końcu dały początek solidnej, naukowej
chemii.
Czy duża część współczesnej matematyki to produkt zjawisk
paranormalnych?
Czasami zjawiska paranormalne są niczym gejzer wyrzucający z
siebie strumienie nowej wiedzy, która z dnia na dzień tworzy
całkowicie nową gałąź nauki.
Weźmy pod uwagę Kartezjusza i to, co zdarzyło się mu (czy też za
jego sprawą) 10 listopada 1619 roku, w więc gdy miał dwadzieścia trzy
lata. Kartezjusz cały dzień i noc spędził samotnie w izbie ogrzewanej
piecem stojącym pośrodku, postanawiając poświęcić ten czas na próbę
zrozumienia tego, w jaki sposób można dojść do poznania
prawdy.
Nie był to szczególnie długi okres hibernacji, w każdym
razie nie taki, który można by zapisać w księdze Guinnessa, a
jednak zaowocował on znacznym powiększeniem przez Kartezjusza
istniejącej wiedzy. Zamknięty w izbie Kartezjusz doświadczył czegoś w
rodzaju gorączki umysłu. W jego głowie rozpętała się gonitwa myśli,
która, jak twierdził (pisząc o sobie w trzeciej osobie, jak
miał w zwyczaju), „wprawiła jego umysł w stan wielkiego
podniecenia, które narastało i narastało”, aż w końcu
napełniła go „wielkim entuzjazmem”.
Za dnia Kartezjusz przeżył zdumiewającą, matematyczną wizję
(objawienie) o charakterze epistemologicznym, której (którego)
dokładna natura i treść nie są jasne, prawdopodobnie dlatego, że
doświadczenia wizyjne są zwykle nieuchwytne i nieprzekazywalne w
normalnym języku. Istota wizji przetrwała jednak aż do dziś, ponieważ
to, co ujrzał w niej owego dnia Kartezjusz, dotyczyło związków
między geometrią a algebrą, co doprowadziło go następnie do odkrycia
fundamentów geometrii analitycznej oraz do sformułowania
zasady matematyzacji wszelkiej dającej się określić ilościowo wiedzy.
Jak gdyby nie dość było dowodów na rolę, jaką pierwiastek
paranormalny odegrał w tym objawieniu, dzienna wizja matematycznej
epistemologii powróciła nocą w postaci trzech następujących po
sobie silnych wstrząsów – trzech snów, podczas
których Kartezjusz, we śnie, zadawał sobie pytanie, czy śni,
czy też ma wizje.
Kartezjusz napisał, iż był przekonany, że sen pochodził „z
góry”. Nie miał wątpliwości, że „stało się to za
sprawą Ducha prawdy, który tym snem zechciał otworzyć mu
skarbnicę wszystkich nauk” [Ferdinand Alquié,
Kartezjusz, tłum. Stanisław Cichowicz, PAX, Warszawa 1989.].
Potraktował sny jako pochodzące z góry zalecenie, by
poszukiwać prawdy przy zastosowaniu metody matematycznej.
W trakcie następnych stuleci na fundamentach stworzonych przez
Kartezjusza dzięki wglądom, jakie uzyskał on w wyniku swojej sławnej
gorączki umysłu, wyrósł ogromny gmach nowej wiedzy. Dziś
przyjmuje się powszechnie, że stwierdzając cogito, ergo sum
(myślę, więc jestem) Kartezjusz jako pierwszy dokonał nowoczesnej
definicji ludzkiego umysłu, przyrównując go do świadomości.
Szkoda tylko, że nikt nie zwraca zazwyczaj uwagi na to, jak istotny
wkład w wielkie dzieło Kartezjusza, polegające na przebudzeniu ducha
naukowego, miał pierwiastek paranormalny.
Usprawiedliwiania ciąg dalszy: Osoby, dzięki którym
zjawiska paranormalne stworzyły nową wiedzę
Innym razem coś ukształtowało się w nową wiedzę, odbijając się od
zjawiska paranormalnego czy innej periparanormalnej rozrywki niczym
od odskoczni.
Kiedy Strabon (63 p.n.e.-25 n.e.) zapoczątkowywał naukowe badania
geograficzne, odłożył na stronę popularne pisma dawnych podróżników
opisujących swoje domniemane przygody. Całą tę literaturę, pełną
opisów niezwykłych wydarzeń, jakie miały podobno miejsce
podczas wypraw w dalekie, nieznane regiony świata, wrzucił do pudła z
napisem „rozrywka”. Umieścił w nim między innymi dzieła
poetów i obieżyświatów takich jak Aristeas oraz
Homerowy opis podróży Odyseusza. Krótko mówiąc,
nowoczesna geografia rozpoczęła swój żywot wykorzystując jako
odskocznię fantastyczną literaturę podróżniczą. Było to
wydarzenie z kategorii tych, które dały początek istnieniu
Akademii, instytucji zajmującej się kształceniem młodych ludzi,
której tradycja przetrwała aż do dziś.
Sokrates (469-399 p.n.e.) zdobył sławę jako człowiek o precyzyjnym
i dociekliwym umyśle. Jego uparte poszukiwania wiedzy doprowadziły go
jedynie do przekonania o swojej własnej niewiedzy. Wokół
Sokratesa gromadzili się podobnie myślący uczniowie, którzy
podążali za nim podczas jego przechadzek ulicami Aten.
Jeden ze zwolenników Sokratesa, młodzieniec o imieniu
Chajrefont, postanowił udać się do położonej wysoko w górach
na północ od Aten słynnej wyroczni w Delfach, by dowiedzieć
się, w jaki sposób Apollin, bóg przemawiający ustami
wyroczni, może oświecić wyjątkowy talent Sokratesa.
Z punktu widzenia współczesnego społeczeństwa przemysłowego
sposób, w jaki zasięgano w Delfach rady Apollina, miał
charakter jednoznacznie paranormalny. Wybrana spośród wąskiego
grona najbardziej szanowanych rodzin kobieta przebywała w ukryciu w
prywatnej komnacie we wnętrzu świątyni, dokąd zanoszono pytania
petentów kierowane do Apollina. Kobieta [Zwana Pytią (przyp.
tłum.).] siadywała na metalowym trójnogu nad szczeliną w
ziemi, z której wydobywały się aromatyczne wyziewy o działaniu
psychoaktywnym. Pod wpływem wyziewów kapłanka wpadała w stan
proroczego zamroczenia czy też ekstazy, po czym była odprowadzana z
powrotem do świątyni. Następnie wypowiadała luźne słowa bez związku,
z których kapłani układali w powszechnie zrozumiałym języku
odpowiedzi udzielone przez boga. Odpowiedź, jakiej za pośrednictwem
wyroczni udzielił Apollin Chajrefontowi, brzmiała: „Nikt nie
jest mądrzejszy od Sokratesa”.
Gdy informacja ta dotarła do Aten, nikt nie był nią bardziej
zaskoczony i zdumiony niż sam Sokrates, który uważał się za
wielkiego ignoranta, który niewiele potrafi zrozumieć.
Istniała jednak święta tradycja, zgodnie z którą bogowie
zawsze mówili prawdę ustami wyroczni, tak więc nikt nie
wątpił, że stwierdzenie „Nikt nie jest mądrzejszy od Sokratesa”
jest prawdziwe.
Tak więc problem z wyrocznią nie polegał na tym, czy była ona
wiarygodna, czy nie, lecz na tym, co w istocie oznaczały jej słowa.
Tak więc Sokrates rozpoczął poszukiwania dokładnego sensu czy też
znaczenia przepowiedni: „Nikt nie jest mądrzejszy od
Sokratesa”.
Filozof krążył po Atenach, wdając się w rozmowę z każdą napotkaną
osobą, która uważana była (lub sama się uważała) za mądrą.
Będąc mistrzem zadawania pytań, Sokrates szybko odkrył, że już po
kilku wnikliwych pytaniach udawało mu się każdego uchodzącego za
mędrca Ateńczyka zapędzić w kozi róg. Tak więc doszedł do
wniosku, że ci, którzy uważali się za mądrych lub sądzili, że
posiadają wiedzę, byli w błędzie. Ponieważ jednak znakomicie zdawał
sobie sprawę z tego, że on sam także nie posiada wiedzy, uświadomił
sobie, że wyrocznia miała na myśli to, iż mądrość to wiedza na temat
tego, czego się nie wie.
Krytycy metod wróżbiarstwa twierdzą zazwyczaj, iż równie
ważną rolę w pozornym wypełnieniu się wyroczni odgrywa obok
paranormalnych zdolności wróżbiarza także inwencja własna
klienta dotycząca odczytywania ze słów wróżbiarza
takich a nie innych znaczeń. Niewątpliwie to dzięki genialnej
pomysłowości Sokratesa otrzymaliśmy sokratejską metodę prowadzenia
dialogu, dzięki której udało się tak bardzo poszerzyć wiedzę
na przestrzeni wieków. Sedno sprawy polega jednak na tym, że
coś, co ze swojej natury miało początkowo jednoznacznie paranormalny
charakter, stało się solidną platformą, na której geniuszowi i
intuicji Sokratesa udało się stworzyć nową, skuteczną metodę
umożliwiającą docieranie do prawdy.
Uczeń Sokratesa, Platon, zinstytucjonalizował metodę sokratejską
przenosząc ją do Akademii, w której murach przebywali uczeni
poświęcający się przekazywaniu tradycji zdobywania wiedzy opartej na
nieustannym i śmiałym wątpieniu. Tak więc nawet jeśli element
paranormalny odegrał w tym epokowym wydarzeniu jedynie rolę tła, to
było ono niezbędne do powstania czegoś, co w efekcie przyniosło
ludzkości wiele dobrego.
Czy zjawiska paranormalne były przy narodzinach nie tylko
nowoczesnej matematyki, ale także filozofii?
Około półtora wieku wcześniej zjawiska paranormalne
towarzyszyły narodzinom filozofii. Tales z Miletu (625-545 p.n.e.),
człowiek uważany za pierwszego filozofa i fundatora nauki, miał
zapowiedzieć zaćmienie Słońca, które nastąpiło w maju 585 roku
p.n.e. Niektórzy historycy są zdania, że w owym czasie Tales
nie mógł dysponować ani dostatecznymi informacjami, ani
metodami umożliwiającymi przewidzenie zaćmienia Słońca, tak więc jego
trafna prognoza była zapewne po prostu wynikiem czystego zbiegu
okoliczności. Nie ulega jednak wątpliwości, że jego współcześni
uważali dokonanie Talesa za dokonanie uczonego i myśliciela, a to
oznacza, że nie przypisywali zasługi Talesa paranormalnym mocom
związanym z wróżbiarstwem.
Filozofia zapoczątkowana przez Talesa stała się matką nauk. Prawie
wszystkie akademickie obszary i gałęzie poznania wykształciły się z
filozofii, gdy tylko filozofowie nauczyli się stawiać ostrzej pytania
oraz obmyślać nowe sposoby udzielania na nie odpowiedzi. Jednak
podczas narodzin filozofii był także obecny element paranormalny jako
rodzaj przeciwwagi, preegzystującej platformy, z której można
było ogłosić światu o pojawieniu się nowego, niewróżbiarskiego,
książkowego sposobu określania tego, co prawdziwe, a co fałszywe.
Tak więc z historycznego punktu widzenia zjawiska paranormalne
zawsze dawały sobie zupełnie dobrze radę jako dostarczyciele nowej
wiedzy. Przez wieki prezentowały z powodzeniem nową wiedzę, czasami
występując nawet w roli rodziców nowej prawdy. Korzystanie z
potocznego języka opisującego to, co nęcąco nieznane, jako
stymulatora myślenia, okazało się na dłuższą metę wielce korzystne.
Fakt, zaś że jedna z form popularnej rozrywki funkcjonującej dzięki
odwoływaniu się do szeregu zwyczajnych znaczeń mogła przyczynić się
do odkrycia czegoś nowego i interesującego, wystarcza, by radosny
badacz zjawisk paranormalnych zatrzymał się i bacznie się jej
przyjrzał.
W tym rozdziale pokazaliśmy, że, w kategoriach prawdy, słownictwo
opisujące to, co nęcąco nieznane, jest nie tylko językiem poetyckim,
lecz także poietycznym [W oryginale gra słów: poetic
(poetycki) – poietic (poietyczny, tzn. twórczy,
kreatywny).], jeśli tylko będziemy rozpatrywać je na tle długich
odcinków czasu. Natomiast nie ma ono nic wspólnego z
językiem posługującym się dosłownymi znaczeniami.
Radośni badacze zjawisk paranormalnych z uszanowaniem uznają fakt,
że szczere i uczciwe relacje i opisy zjawisk paranormalnych, ze
swojej istoty, przekazywane są w piśmie i w mowie przy użyciu
metaforycznego, wieloznacznego języka, nie zaś języka posługującego
się dosłownymi znaczeniami, czego wymaga wiara i niewiara. Tak więc,
co naturalne, radośni badacze zjawisk paranormalnych pragną
dowiedzieć się czegoś więcej na temat rodzajów obrazowania
związanych z opisem zjawisk paranormalnych.
Szczególna skłonność opisów zjawisk paranormalnych
do obrazowania przestrzennego, niemożność odwołania się do sensu
dosłownego, zwrotna autonegacja, zdolność do wydobywania na światło
dzienne nowych prawd z dobrze przeoranego pola dawnej wiedzy:
wszystko to łączy się ze sobą w koncepcji pretergresji, jako
korzystna transakcja językowa, której można dokonać przy
użyciu potocznego słownictwa opisującego to, co nęcąco nieznane.
Pretergresję definiuje się jako czynność wykraczania poza granice czy
ograniczenia lub jako niemożność dostosowania się do zasad, reguł,
praw i nakazów.
Pretergresja jest pojęciem, które może pomóc w
konceptualnej unifikacji zjawisk paranormalnych. Wielu spośród
tych, którzy zastanawiają się nad humorem, dochodzi do
wniosku, że jego istotą jest niezgodność z normami, przekraczanie
granic; pretergresja może więc wyjaśnić śmieszny nonsens zjawisk
paranormalnych. Zjawiska paranormalne są grą, w której łamie
się reguły; pretergresja może więc wyjaśnić ów buntowniczy
aspekt zjawisk paranormalnych. Może także wyjaśnić skłonność zjawisk
paranormalnych do synkretycznej kreacji nowej prawdy. To właśnie za
sprawą pretergresji zjawiska paranormalne ustalają trwałe związki
między wartościami rozrywki a wartościami prawdy. Pretergresja
zabawia i zdumiewa nas, z siłą lodowca wydobywając na powierzchnię
dawnej wiedzy nowe prawdy.
Ponieważ pretergresja wydobywa na światło dzienne nowe prawdy,
można ją nawet uznać za pewien rodzaj działalności na przestrzeni
wieków słownictwo opisujące to, co nęcąco nieznane, dokonuje
pretegresji nowych prawd ze starej wiedzy. I to właśnie
usprawiedliwia zjawiska paranormalne jako źródło nowej wiedzy.
Tak oto spór został w końcu rozstrzygnięty.





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
713[08] Z5 02 Wykonywanie zabezpieczeń przed korozją biologiczną i działaniem ognia
713[08] Z1 02 Wykonywanie podstawowych robót zbrojarskich i betoniarskich
713[08] Z4 03 Wykonywanie izolacji przeciwdrganiowych maszyn i urządzeń przemysłowych
713[08] Z5 03 Wykonywanie powłok chemoodpornych
713[08] Z3 01 Dobieranie materiałów, narzędzi i sprzętu do izolacji termicznych
713[08] Z3 06 Wykonywanie izolacji zimnochronnych rurociągów i komór chłodniczych
713[08] Z4 04 Wykonywanie izolacji akustycznych obiektów o podwyższonych wymaganiach akustycznych
713[08] Z3 05 Wykonywanie izolacji termicznych kotłów, turbin i pieców przemysłowych
713[05] Z1 08 Wykonywanie posadzek z materiałów mineralnych
TI 99 08 19 B M pl(1)
ei 05 08 s029
Wyklad 2 PNOP 08 9 zaoczne

więcej podobnych podstron